Równo rok temu reprezentacja Polski rozegrała pierwsze spotkanie na mistrzostwach świata w Katarze. Przed telewizorami zasiadło wówczas ponad 13 milionów kibiców, którzy z wielkim zainteresowaniem śledzili mecz naszych piłkarzy z Meksykiem. Dwanaście miesięcy później po biało-czerwonej euforii nie ma już ani śladu. Są za tu pustki i brak kibiców, którzy pierwszy raz od lat nie chcieli przyjść na ostatni mecz reprezentacji Polski z Łotwą.
Pogrzebane nadzieje. Wszystko posypało się po mundialu
Rzadko kiedy można obserwować taką degradację piłkarską. Pod koniec listopada 2022 roku reprezentacja Polski pod wodzą selekcjonera Czesława Michniewicza pojechała do Kataru, aby wziąć udział w ostatnim mundialu. Oczekiwania kibiców były duże, ale z perspektywy czasu można zaryzykować stwierdzenie, że zostały one spełnione. Nasza kadra wyszła z grupy, gdzie zremisowała z Meksykiem (0:0), wygrała z Arabią Saudyjską (2:0) oraz przegrała z Argentyną (0:2).
Oczywiście, fani byli niezadowoleni ze zbyt defensywnego stylu gry. Nie zmienia to jednak faktu, że pierwszy raz od 36 lat reprezentacja Polski miała okazję zagrać w 1/8 finału piłkarskich mistrzostw świata. Tam nasi piłkarze ulegli Francuzom (1:3), ale mimo wszystko dali kibicom nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Od czasu ostatniego mundialu wszystko się jednak posypało.
Fatalna kadencja Santosa. Dwie zmiany trenerów w ciagu roku
Po MŚ w Katarze nasza reprezentacja wpadła w prawdziwą spiralę beznadziei. Nowy selekcjoner, którym 24 stycznia został Fernando Santos, miał pomóc naszej kadrze swoim wielkim doświadczeniem, od samego początku zawodził. Pod wodzą Portugalczyka reprezentacja Polski rozegrała jedynie sześć spotkań. Już w pierwszym meczu, który był inauguracją eliminacji do Euro 2024, nasi piłkarze przegrali z Czechami 1:3.
Trzy dni później było trochę lepiej. Na PGE Narodowym z problemami Polacy pokonali Albanię 1:0. Potem było jeszcze wygrane starcie towarzyskie z Niemcami (1:0). Prawdziwa katastrofa nastąpiła w Kiszyniowie. Spotkanie z 20 czerwca zakończyło się jedną z największych, o ile nie największą wpadką piłkarskiej reprezentacji Polski. Podopieczni Fernando Santosa przegrali z Mołdawią 2:3 pomimo tego, że po pierwszej połowie prowadzili dwoma golami.
Już wówczas zaczęto się zastanawiać, czy powierzenie kadry Portugalczykowi było dobrym pomysłem. Władze Polskiego Związku Piłki Nożnej postanowiły dać Santosowi jeszcze jedną szansę. We wrześniowym okienku nasi piłkarze zagrali pod wodzą 69-letniego szkoleniowca dwa mecze. Najpierw pokonali 2:0 Wyspy Owcze, ale potem przegrali z Tiraną w Albanii (0:2), co zaowocowało kolejną zmianą na stanowisku selekcjonera.
📊 Reprezentacja Polski przegrała trzy wyjazdowe mecze o punkty z rzędu po raz pierwszy od 14 (!) LAT. 😶
🔴 2009: 2:3 vs Irlandia Płn., 0:3 vs Słowenia, 0:2 vs Czechy
🔴 2023: 1:3 vs Czechy, 2:3 vs Mołdawia, 0:2 vs Albania#ALBPOL #ŁączyNasPiłka #Polska— Cezary Kawecki | Statystyki piłkarskie 📊 (@CezaryKawecki) September 10, 2023
Przygoda Fernando Santosa z reprezentacją Polski potrwała zaledwie 232 dni. Nie licząc Stefana Majewskiego, który pełnił tylko funkcję trenera tymczasowego, krócej z naszą kadrą narodową wieku pracowali tylko Zbigniew Boniek (137 dni) oraz Władysław Stachurski (167 dni). Tym samym polscy piłkarze ponownie zostali bez trenera. Drugi raz w ciągu jednego roku.
Afera aferę pogania. PZPN nie umie budować wizerunku
Jakby tego wszystkie było mało, reprezentacja Polski cały czas zaliczała wpadki nie tylko na polu sportowym, ale także w kwestiach wizerunkowych. Już w lipcu wyliczaliśmy, że PZPN od zakończeniA mundialu musiał zmierzyć się z pięcioma różnymi aferami – Piłka łączy? 5 afer w ciągu 7 miesięcy wokół reprezentacji Polski.
Od tego czasu doszły kolejne problemy, które jeszcze bardziej mogły zniechęcić kibiców do reprezentacyjnej piłki. Przykład? W ostatnich dniach dziennikarz Piotr Żelazny otrzymał pismo od PZPN-u, w którym federacja grozi mu pozwem za wpis w mediach społecznościowych. Problem w tym, że chodzi o opinię wygłoszoną jeszcze 12 września.
Żelazny list z „wezwaniem do natychmiastowego zaprzestania naruszeń oraz usunięcia skutków naruszeń dóbr osobistych” otrzymał natomiast 17 listopada, czyli ponad dwa miesiące po całych wydarzeniach. Absurd? Inaczej tego określić nie można.
Tymczasem PZPN nie potrafi awansować z najsłabszej grupy w historii eliminacji Euro, ale umie grozić procesem za bekowanie z wódy i pijanych działaczy.
Swoją drogą taki proces może być mega śmieszny pic.twitter.com/UGvg88AcGv
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) November 18, 2023
Pustki na Polska – Łotwa. Kibice odwracają się od kadry
Tak dochodzimy do ostatniego aktu tej tragedii, czyli niewywalczenia sobie awansu na Euro 2024. Polska, już pod wodzą Michała Probierza, zawiodła w ostatnich eliminacyjnych i będzie musiała wziąć udział w barażach. To wydarzenia na tyle świeże, że nie ma sensu ich przypominać. Warto jednak zaznaczyć, że fatalne wyniki naszych piłkarzy, połączone z kolejnymi aferami związanymi z PZPN, zebrały swoje żniwo przy okazji starcia Polska – Łotwa.
We wtorek na PGE Narodowym była najgorsza frekwencja od lat. Według informacji, które przekazano na konferencji prasowej, na PGE Narodowym zjawiło się około 30 tysięcy kibiców. Ostatnio największy polski stadion prezentował się tak słabo dwa lata temu. We wrześniu 2021 roku starcie z Albanią śledziło 38 tysięcy kibiców. Wówczas na przeszkodzie stanęły jednak restrykcje pandemiczne. Dziś biało-czerwoni po prostu nie chcą oglądać naszych piłkarzy. I trudno im się dziwić.