Takie mecze nie powinny nigdy się wydarzyć w wykonaniu polskiej kadry. W trzeciej kolejce eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy biało-czerwoni sensacyjnie przegrali na wyjeździe 2:3 z Mołdawią, choć do przerwy mieli dwubramkową przewagę.
W pierwszych dwóch eliminacyjnych kolejkach Polacy zdobyli trzy punkty – złożyły się na to wyjazdowa porażka 1:3 z Czechami i domowe zwycięstwo 1:0 nad Albanią. Mołdawia z kolei zanotowała dwa remisy, dzieląc się punktami z Wyspami Owczymi (1:1) i Czechami (0:0).
Pełna dominacja Polaków do przerwy
Pierwsza połowa spotkania na Stadionul Zimbru w Kiszyniowie przebiegała w taki sposób, jakiego się spodziewaliśmy – Polacy mieli zdecydowaną przewagę i potrafili ją udokumentować. Już w 12. minucie Robert Lewandowski zagrał w polu karnym głową do Arkadiusza Milika, a ten delikatnym dziubnięciem piłki pokonał mołdawskiego bramkarza.
W kolejnych minutach dominacja biało-czerwonych nie ustawała i choć do przerwy powinni strzelić jeszcze kilka goli, piłka wpadła do siatki tylko raz. W 34. minucie gola ponownie zapewnił duet Milik – Lewandowski. Napastnik Juventusu podał do gwiazdora FC Barcelony, a ten bardzo ładnym uderzeniem z dystansu podwyższył na 2:0.
DWA, DWA, DWAAAAAAA! 👏😍
Prowadzimy 2:0 i… jest to gol strzelony numer 1500 w historii reprezentacji Polski, piękna chwila! 🔝⚽️
___________
34’ #MDAPOL 🇲🇩🇵🇱 0:2 pic.twitter.com/2Tjxi3rkB0— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 20, 2023
Szok po przerwie
Druga część meczu rozpoczęła się wręcz szokująco. Mołdawianie ruszyli do skomasowanych ataków i już trzy minuty po zmianie stron strzelili kontaktową bramkę. W środkowej strefie boiska Piotr Zieliński stracił piłkę. Przejął ją Ion Nicolaescu, który mierzonym strzałem z dystansu wzbudził nadzieję w kibicach gospodarzy.
Napędzeni piłkarze z Mołdawii nie zamierzali się zatrzymywać i organizowali kolejne ofensywne akcje. W 64. minucie Nicolaescu po raz drugi wpisał się na listę strzelców, trafiając do siatki uderzeniem głową. Arbiter na szczęście nie uznał tego trafienia, dopatrując się faulu napastnika rywali, ale powtórki pokazały, że bramka ta mogła być jak najbardziej uznana.
Można by rzec – co się odwlecze, to nie uciecze. W 79. minucie kolejny fatalny błąd naszej defensywy – tym razem piłkę stracił Tomasz Kędziora. Przejął ją Ion Nicolaescu, który ponownie z łatwością poradził sobie z rywalami i doprowadził do sensacyjnego wyrównania.
Tracimy gola…
___________
79’ #MDAPOL 🇲🇩🇵🇱 2:2 pic.twitter.com/drYa6kYEN5— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 20, 2023
To, co wydarzyło się później, tak naprawdę nie miało prawa się wydarzyć. W 85. minucie doszło do sporego zamieszania w polu karnym biało-czerwonych. Wojciech Szczęsny opuścił linię, chcąc wybić piłkę, przez co zabrakło go w odpowiednim miejscu. Dosłownie sekundę później Maxim Cojocaru celnie dośrodkował na głowę Vladyslava Baboglo, a ten sensacyjnie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Polacy nie byli w stanie odpowiedzieć już choćby raz i sensacyjna porażka biało-czerwonych z Mołdawią stała się faktem. Szok to mało powiedziane – inaczej nie da się podsumować tego spotkania.
Mołdawia 3:2 Polska
0:1 Arkadiusz Milik 12′
0:2 Robert Lewandowski 34′
1:2 Ion Nicolaescu 48′
2:2 Ion Nicolaescu 79′
3:2 Vladyslav Baboglo 85′
Romano potwierdza. Juventus z ostateczną decyzją ws. Milika!
Nie wiem jaki wpływ na wynik miały kursy zakładów po udanej połowie. Ale mi się wydaje ,że doszło tutaj do bezczelnej korupcji. Nawet trzeci garnitur reprezentacji spokojnie utrzymałby wynik. Tym bardziej nie szanuję naszej drużyny , która powinna być kompletnie zmieniona. zamiast gwiazd młodzież z ambicją (gorzej i tak nikt nie zagra) ! A z tą kadrą na pewno nie ma żadnej przyszłości. Niech gwiazdy sobie grają w klubach i się tym chlubią , ale do reprezentacji już nie dorosną i drugą Chorwacją się nie staną.
Przestaję oglądać mecze tych patałachów bez ambicji , szkoda czasu i energii. Lepiej już powołać zawodników , którzy chcą faktycznie grać z dumą i honorem dla Polski , a nie nażelowane gwiazdeczki pi.deczki czekajace na wakacje ( bez wysokich pensji i premii , t.j. w Chorwacji!)
Kilka niedociągnięć jest. Nie ma co panikować.
Piszę o panu Bednarek, który biega i przemieszcza ale to przeciwnicy w niego trafiają a nie on im zabiera piłkę, może czas się obudzić. Linia obrony totalny durszlak. Pan Robert może liczyć tylko na pana Słodowego z programu zrób to sam. Dodać można jeszcze tylko albo powołania do kadry są niewłaściwe albo cały polska piłka nożna jest do bani.
Dramat kurwa.