Łotewski snajper aktualnie występujący w barwach Lecha Poznań – Deniss Rakels miał być jednym z tych, którzy znacznie wzmocnią atak Kolejorza. Teraz jednak w ogóle nie gra i nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni.
25-latek w Poznaniu zameldował się 1 lipca tego roku, wcześniej występował w Lotto Ekstraklasie w barwach Zagłębia Lubin oraz Cracovii. Po nieudanym transferze za granicę do angielskiego FC Reading napastnik powrócił do Polski, by grać dla Lecha Poznań.
Choć jego forma na początku pobytu w stolicy Wielkopolski była świetna, teraz nie ma szans na grę nawet po wejściu z ławki rezerwowych. Ostatni występ Łotysza miał miejsce w sierpniu przeciwko jego byłemu klubowi – Cracovii. Po zaledwie trzech meczach licznik występów zatrzymał się.
Trener Lecha uspokaja jednak i uważa, że każdy ma szansę na występy:
– Denis jak każdy zawodnik miał szanse do gry. Po tak długiej przerwie ciężko było mu jednak zagrać dobre mecze. W ostatnich spotkaniach grał Christian Gytkjaer i Nicki Bille Nielsen. Deniss musi czekać na swoją szansę, co jest normalne. Gdy masz do dyspozycji dobrych piłkarzy, to nie mogą grać wszyscy – skomentował Nenad Bjelica
Rakels to zarówno napastnik, jak i boczny pomocnik. Dla trenera Kolejorza taka wszechstronność jest to jednak mniej atrakcyjna:
– Nie jest to typowy napastnik jak Gytkjaer czy Nicki, ani skrzydłowy, którego potrzebujemy, czyli tak szybki jak Situm, Makuszewski, Jóźwiak czy Barkroth. Z tego powodu oraz słabszej formy nie miał dużo szans do gry. Z każdym dniem jest coraz lepszy – zakończył trener Lecha Poznań.