Dobiega końca przygoda 29-letniego Kamila Bilińskiego ze Śląskiem Wrocław. Kontrakt napastnika wygasa w czerwcu i niewiele wskazuje na to, że zostanie on przedłużony.
Nie od dziś wiadomo, że główną bolączką Śląska Wrocław jest brak napastnika, który gwarantowałby regularność w zdobywaniu bramek. Duet wrocławskich snajperów tworzą obecnie wypożyczony z Pogoni Szczecin Łukasz Zwoliński oraz Kamil Biliński. Prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym w przyszłym sezonie obu zawodników zabraknie w kadrze Śląska. Wypożyczenie Zwolińskiego wygasa w czerwcu, ale i tak zawodzi na całej linii, więc we Wrocławiu nie będą po nim rozpaczać.
Ze Śląskiem może się pożegnać również Kamil Biliński, którego umowa wiąże go z klubem do lata bieżącego roku. W ostatnich tygodniach klub z Dolnego Śląska przedłużał kontrakty z najważniejszymi piłkarzami, ale w tym gronie próżno szukać 29-letniego napastnika. Do tej pory Śląsk nie zaoferował Bilińskiemu propozycji nowej umowy, nawet z obniżoną pensją, więc jego rozstanie z zespołem Jana Urbana jest bardzo prawdopodobne.
Biliński nie spełnia pokładanych w nim nadziei – w obecnych rozgrywkach zdobył zaledwie 5 bramek, co nie jest najlepszym osiągnięciem jak na snajpera. Jednak paradoksalnie, obok Picha i Morioki, jest jednym z najważniejszych ogniw wrocławskiej ofensywy. O sytuacji napastnika na łamach „Przeglądu Sportowego” wypowiedział się prezes Śląska:
– „Decyzje kadrowe będą zapadały w oparciu o analizę trenera i dyrektora sportowego. Proszę nie traktować tego w ten sposób, że my Kamila nie chcemy”