Nie udało się uratować młodego piłkarza Znicza Pruszków

14 wrz 2018, 00:05

Wielka tragedia dla rodziny, najbliższych i całego środowiska piłkarskiego. Nie udało się bowiem uratować życia zaledwie 14-letniego piłkarza Znicza Pruszków. W warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka zmarł Mateusz Jacak…

Kilka dni temu udostępnialiśmy apel rodziców Mateusza, którzy błagali o nieodłączanie syna od aparatury podtrzymującej życie.

Do zdarzenia doszło we wtorek nad ranem. Młody piłkarz przed godziną szóstą opuścił dom i udał się na pociąg z Otwocka do Pruszkowa. Chwilę później z domu wyszła jego mama, która ujrzała syna leżącego przed ich mieszkaniem. Natychmiast wezwała karetkę i Mateusza zabrano na oddział otwockiego szpitala przy ulicy Batorego. Tam usłyszała, że jest on na dopalaczach, z czym nie mogła się zgodzić.

Mateusz w środowisku znany był bowiem z nienagannej kultury, pracowitości i sumienności, co zupełnie nie pasowało do podejrzeń lekarzy. Jego trener z OKS-u Otwock Tomasz Karaś zapytany o niego powiedział: – On kocha sport. Trzy treningi mu nie wystarczały, więc zapisał się jeszcze na sekcję lekkoatletyczną. On miał siły na dwa mecze. Zdarzało się, że po meczu wsiadał w samochód i jechał jeszcze na zawody lekkoatletyczne – mówi Karaś.

Zawodnika komplementował również Marcin Dziedzic, kierownik otwockiej drużyny juniorów z rocznika 2004 – To pracowity i ambitny chłopak. Na początku nie wyróżniał się zbytnio, ale pracował i z czasem zaczął robić duże postępy. Zawsze przychodził wcześniej na trening i zbiórkę meczową, często z piłką, i wchodził pokopać na “Orlika”. Także między treningami wpadał z kumplami, żeby pograć.

Mateusz na boisku wyróżniał się niesamowitą szybkością, występując na pozycji napastnika. Niedawno wystąpił także w biegu na 100m na Stadionie Narodowym przed 35-tysięczną widownią, gdzie zajął miejsce na najniższym stopniu podium. Latem zgłosił się po niego II-ligowy Znicz Pruszków i po pomyślnym przejściu testów medycznych zawodnik dołączył do pierwszego zespołu swojej kategorii wiekowej.

Rodzice młodego piłkarza twierdzą, że ich syn został zlekceważony w szpitalu. Jego stan zdrowia znacząco pogorszył się następnego dnia około godziny 4 i wówczas zabrano go na OIOM. Jego stan wciąż był krytyczny. Przy życiu utrzymywała go aparatura. Mama chłopca twierdzi, że doszło do zaniedbań ze strony personelu szpitala.

– Według kilku lekarzy, od których otrzymaliśmy nieoficjalne informacje, CZD bardzo zaniedbało leczenie, nie robiąc szybko trepanacji czaszki czy nie wstawiając zastawki. W sobotę, kiedy w końcu ktoś uruchomił swoje znajomości, pierwszy raz od pobytu Mateusza, przyszła do nas neurochirurg i kiedy zasugerowaliśmy jej trepanację, to zaczęli szybko myśleć i chcieli ją wykonać, ale ostatecznie stwierdzili że jest za późno – przyznaje.

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA