W ramach 11. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Płock zmierzyła się Wisłą Kraków. Mecz niespodziewanie zakończył się wynikiem 2:3.
Początek meczu należał do piłkarzy Białej Gwiazdy. W 4. minucie dwa strzały oddał Ondraszek, pierwszy jednak zablokował Stępiński a poprawka przeszła tuż ponad bramką. Goście cały czas konsekwentnie konstruowali akcje. W 12. minucie wyszli na prowadzenie po golu Mateusza Zachary. Po stracie bramki piłkarze Wisły Płock próbowali odrobić straty, jednak bezskutecznie. Drużyna z Krakowa zdecydowanie zdominowała pierwszą połowę. W 34. minucie podwyższyli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę do siatki skierował głową Guzmics. W 37. minucie gospodarze byli bliscy zdobycia bramki kontaktowej. Furman dośrodkowywał z rzutu wolnego, Jose Kante oddał strzał, jednak Jović wybił piłkę dosłownie z lini bramkowej. Tuż przed przerwą kolejną szansę na gola zmarnował Kamil Sylwestrzak, który nie trafił w piłkę z trzech metrów. Pierwsza połowa zakończyła się więc dwubramkową przewagą gości.
Już na samym początku drugiej części spotkania Wlazło wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Mójte. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny dla Płocczan. Jedenastkę pewnie wykorzystał Dominik Furman. Po zdobyciu bramki gospodarze się przebudzili. Oddali kilka groźnych strzałów i naprawdę niewiele brakowało aby Miśkiewicz musiał wyciągać piłkę z siatki. W 69. minucie Giorgi Merebaszwili pokonał bramkarza Białej Gwiazdy w sytuacji sam na sam i doprowadził do wyrównania. W 80. minucie strzał z dystansu oddał Sadlok. Nie zaskoczył jednak tym uderzeniem Kiełpina, który złapał ją bez problemu. Końcówka była nerwowa. Oba zespoły nie odpuszczały i widać było że walczą tylko o trzy punkty. Lepsi okazali się jednak goście w drugiej minucie doliczonego czasu Malecki oddał strzał sprzed pola karnego i dał zwycięstwo drużynie z Krakowa. Mecz zakończył się wynikiem 2:3.
