Kamil Wilczek mieszanie będzie wspominał dzisiejszy wieczór. Z jednej strony udało mu się zadebiutować w Serie A, z drugiej jego klub zebrał tęgie baty od Sampdorii Genua. Carpi FC przegrało aż 2:5.
Polaka zabrakło w wyjściowym składzie swojej drużyny. Na murawie pojawił się dopiero w 56. minucie, kiedy goście przegrywali już 1:5. Wtedy kibice beniaminka i tak mieli nieco lepsze humory niż w 37. minucie spotkania, kiedy to Fernando strzelił gola na 5:0. Wcześniej po dwie bramki dla gospodarzy zdobyli Eder i Luis Muriel. Pierwszą bramkę dla Carpi w 38. minucie zdobył Andrea Lazzari.
W 83. minucie na boisku pojawił się też drugi z Polaków, Paweł Wszołek. Pomocnik Sampdorii nie pomógł uchronić kolegów z drużyny broniących się w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Davida Ivana przed utratą drugiego gola. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry na listę strzelców wpisał się Ryder.
Sampdoria dzięki wysokiemu zwycięstwu wskoczy na pierwsze miejsce w tabeli włoskiej Serie A.