Gdy zimą 2015 roku dołączał do drużyny poznańskiego Lecha, wszyscy w klubie pokładali w nim spore nadzieje. Miał zostać gwiazdą “Kolejorza”, a nawet zawojować Ekstraklasę.
Wszystkie te oczekiwania zdecydowanie się nie sprawdziły. David Holman przychodził do Poznania jako wschodząca gwiazda węgierskiej piłki, która przy Bułgarskiej miała ponownie złapać wiatr w żagle po poważnej kontuzji i pomóc lechitom w walce o mistrzostwo Polski.
Skauci Lecha zauważyli Holmana w meczu młodzieżowych reprezentacji. Bądź co bądź- trudno było, żeby się nim wówczas nie zainteresowali. Ówczesny zawodnik Ferencvarosu Budapeszt w czterech meczach zdobył trzy gole i stanowił o sile młodzieżowej reprezentacji Węgier. W lipcu 2014 roku jego drużyna walczyła w eliminacjach do Ligi Europy. Po jednym z meczów, Holman zszedł z potężnym bólem klatki piersiowej. Podejrzewano nawet zawał. Okazało się, że wychowanek MTK Budapeszt zachorował na odmę płucną. Na boisko wybiegł dopiero w październiku.
Jak sam przyznaje- tylko bliscy wówczas pomagali mu, by się nie załamał. Trzy miesiące stracone na chorobę określał najgorszym okresem w swoim życiu. Po powrocie zagrał cztery mecze, dwukrotnie wpisując się na listę strzelców.
Zimą po Holmana zgłosili się poznaniacy. Stwierdzono wówczas, że bezpieczniej będzie go wypożyczyć na rok, zastrzegając sobie prawo pierwokupu. Warto zauważyć, że jeden z najbardziej szanowanych węgierskich serwisów uznał Holmana za jedno z pięciu najbardziej obiecujących piłkarzy rodzimego futbolu.
Tamtej wiosny Lech rzeczywiście zdobył mistrzostwo, ale z bardzo nikłą pomocą Holmana. Węgier zagrał w zaledwie jednym spotkaniu. Jesienią trzykrotnie wybiegł na murawę i odszedł z powrotem na Węgry, gdzie przeszedł do Debreceni VSC.
W minionym sezonie wystąpił w 31 spotkaniach, zdobywając 8 bramek i dorzucając 5 asyst. Bardzo przyzwoity dorobek zwrócił uwagę Slovana Bratysława, który ostatecznie zdecydował się wykupić Węgra za okrągłe 700 tysięcy euro. Kto wie, gdyby Maciej Skorża obdarzył go większym zaufaniem, być może to on ciągnąłby teraz grę Lecha…