Legia Warszawa wygrała na wyjeździe z Lechem Poznań 2:0 w hitowym starciu 28. kolejki Ekstraklasy. Dzięki tej wygranej wicemistrz Polski wyprzedził Piasta Gliwice i ponownie objął prowadzenie w ligowej tabeli.
Spotkanie to zapowiadało się niesamowicie ciekawie, zresztą jak każde pomiędzy tymi drużynami. Podopieczni Stanisława Czerczesowa byli 2.(55 pkt), zaś “Duma Wielkopolski” z 40 punktami plasowała się trzy pozycje niżej. W tym roku zawodnicy Jana Urbana przegrali dwa razy, zaś wicemistrz Polski raz. Oba zespoły nie zanotowały w rundzie wiosennej remisów.
Mecz ten miał wiele ciekawych smaczków, a główny z nich nazywał się Kasper Hämäläinen. 30-latek w październikowym meczu przesądził o wygranej Lecha. Fin jednak w przerwie zimowej przeprowadził się z Poznania do Warszawy, czym mocno rozwścieczył kibiców z Bułgarskiej. Przed dzisiejszym meczem można było zamieniać jego koszulki na trykot Dawida Kownackiego, co również pokazuje, że dziś reprezentant Finlandii jest tam najmniej pożądaną osobą. Drugim smaczkiem był też dzisiejszy dzień, czyli 19 marzec. Dokładnie tego dnia, 94 lata temu w Dębcu powstał Lech Poznań(wtedy nazywał się Lutnia Dębiec).
Warto również wspomnieć o osobie Jana Urbana. Obecny trener poznaniaków pracował w Legii. W sezonie 2012/2013 sięgnął z zespołem po mistrzostwo oraz Puchar Polski. Jako ostatni szkoleniowiec stołecznej drużyny pokonał Lecha w Poznaniu.
Ostatnio warszawiacy wygrali w lidze z zespołem z Wielkopolski w czerwcu 2014 roku. Później udało się to w Pucharze Polski, kiedy to w maju ubiegłego roku Legia zwyciężyła 2:1.
Do ostatnich godzin nie wiadomo było na kogo postawią obaj trenerzy. W drużynie gospodarzy najbardziej niepokojono się o Karola Linettego, który ostatecznie nie został włączony do kadry meczowej i Łukasza Trałkę, który znalazł się w pierwszym składzie. W zespole z Łazienkowskiej największe emocje zaś wzbudzał oczywiście występ Hämäläinena, który też nie był pewny. Ostatecznie Fin znalazł się tylko na ławce rezerwowych.
Od pierwszych sekund na boisku mieliśmy niesamowicie dużo walki. Pierwszą groźną okazję w 12. minucie zmarnował Maciej Gajos. 25-latek w zamieszaniu w polu karnym uderzył na bramkę Arkadiusza Malarza, jednak goalkeeper stołecznej drużyny na raty wyłapał futbolówkę. W 22. minucie doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Artur Jędrzejczyk pociągnął w polu karnym za koszulkę Tamása Kádára, jednak sędzia Szymon Marciniak nie odgwizdał karnego.
W 32. minucie fantastyczną okazję zmarnował Nemanja Nikolić. Węgier uderzył technicznie i płasko, lecz Jasmin Burić świetnie wybił piłkę w bok. Do dobitki nie poszedł Aleksandar Prijović. Wystarczyłby prawdopodobnie wślizg, a Legia objęłaby prowadzenie. Dwie minuty później pod bramką bośniackiego bramkarza Lecha działy się prawdziwe cuda. Najpierw Prijović lobem trafił w poprzeczkę, a następnie z pierwszej piłki huknął Michaił Aleksandrow, jednak robinsonadą niczym Manuel Neuer popisał się Burić.
Dwie minuty później legioniści byli już skuteczniejsi. Konkretniej Nikolić. Wilusz fatalnie zainterweniował, dzięki czemu Węgier wyszedł sam na sam z bramkarzem “Kolejorza” i bez problemu go pokonał. Jakby tego było mało, trzy minuty później Abdul Aziz Tetteh spóźnił się z interwencją i sfaulował Ondreja Dudę w polu karnym. Zawodnik z Ghany otrzymał żółtą kartkę, przez co będzie pauzował w kolejnej kolejce. Szymon Marciniak odgwizdał oczywiście karnego, którego wykorzystał Nikolić(25. gol w tym sezonie w Ekstraklasie). Burić miał piłkę na rękawicy, jednak siła strzału nie pozwoliła na skuteczną interwencję 29-latkowi. Koniec pierwszej części.
Bardzo ciekawa połowa. Walka na każdym metrze boiska. Imponować może gra pressingiem gości. Było kilka spięć typowych dla meczów tego gatunku, jednak bez niczego poważniejszego.
W 52. minucie doskonałą wrzutką popisał Tomasz Jodłowiec, jednak nie wykorzystał tego Jędrzejczyk, który strzałem głową trafił w poprzeczkę. Jedenaście minut później kolejny błąd popełnił Wilusz. Do futbolówki dopadł Nikolić, lecz jego uderzenie obronił Burić. Przez wiele kolejnych minut nie widzieliśmy ciekawych okazji. Jedno się nie zmieniało, zażartość i walka, niczym w ringu, klatce lub oktagonie.
Lech nie był w stanie wyklarować sobie dogodnych sytuacji do strzelenia nawet bramki kontaktowej. W 84. minucie na boisku pojawił się Hämäläinen, który zmienił Nikolicia. W tym samym momencie usłyszeliśmy oczywiście kocią muzykę z trybun. Aż ciarki mogły przejść po plecach. Do końca spotkania już się nic interesującego nie zdarzyło.
Legia po tym zwycięstwie awansowała na pozycję lidera(58 pkt). Lech jest 5.(40 pkt). W następnej kolejce podopieczni rosyjskiego trenera zagrają u siebie z Lechią Gdańsk(02.04), zaś poznaniacy, również u siebie, podejmą Śląsk Wrocław(01.04).
Lech Poznań-Legia Warszawa 0:2
Nikolić 42′, 45+1;(k)
Składy:
Lech:Jasmin Burić-Tomasz Kędziora (90′ Robert Gumny), Paulus Arajuuri, Maciej Wilusz, Tamás Kádár (46′ Kebba Ceesay)-Darko Jevtić, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos, Kamil Jóźwiak-Nicki Bille Nielsen (74′ Dawid Kownacki)
Legia:Arkadiusz Malarz-Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hloušek- Michaił Aleksandrow (90′ Łukasz Broź), Tomasz Jodłowiec, Ariel Borysiuk, Aleksandar Prijović, Ondrej Duda (77′ Guilherme)-Nemanja Nikolić (84′ Kasper Hämäläinen)