We Wrocławiu co roku zmienia się dużo. W sezonie 2017/18 w tym samym momencie sezonu mieliśmy podobną sytuację. Słaba runda jesienna, brak zadowalających wyników, posada trenera na włosku. WKS zatrudniając Tadeusza Pawłowskiego chyba myślał, że wiele się zmieni…
W klubie ze stolicy Dolnego Śląska mieli ogromne nadzieje przed sezonem 2018/19. Pod wodzą trenera Pawłowskiego, człowieka który zna ten klub przecież doskonale, Wrocławianie mieli zajść daleko. Brakowało pieniędzy na innego szkoleniowa, więc popularny “Teddi” znów zasiadł za sterami. Zmieniono podejście do transferów – przestano ściągać “zagraniczny szrot”. Zwrócono się w kierunku “młodych wilków”, na których polował dyrektor Dariusz Sztylka. Obcięto koszty, poprawiono marketing, akademia wreszcie zaczęła funkcjonować na przyzwoitym poziomie. No i co z tego? Skoro w Śląsku znów wszystko po staremu!
Po dwudziestu kolejkach Śląsk uzbierał… osiemnaście punktów. Patrząc na skład personalny i na zawodników jakimi dysponuje WKS, spokojnie powinni zasługiwać chociażby na walkę o górną ósemkę. Coś przy Oporowskiej poszło nie tak. Największy problem? Wymiana trenerów odbywa się w tempie błyskawicznym, a wymiana prezesów w tempie ultra-błyskawicznym. Jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie okres październik 2016 – grudzień 2018, to wychodzi na to, że średnio co 5 miesięcy w klubie pojawiał się nowy prezes! Ostatnia zmiana miała miejsce jesienią – Marcina Przychodnego zastąpił Piotr Waśniewski. Szkoleniowców pierwszej drużyny wymienia się średnio co rok – Tadeusz Pawłowski został I trenerem 19 lutego 2018 roku – pracował prawie do końca rundy jesiennej. Nowy szkoleniowiec podpisał umowę 3. stycznia 2019 roku. Któż by się spodziewał? Idąc tym tropem, następna zmiana nastąpi już…. za mniej więcej rok!
Podczas kolejnego już “panowania” trenera Pawłowskiego, zapowiadano odmłodzenie składu. Wyszło dość marnie: Śląsk ma najstarszą jedenastkę w Ekstraklasie: Celeban, Piech, Pich i prawie 37-letni! Robak. Pomimo, iż w klubie pojawiły się młode twarze jak 22-letni Gąska, Łabojko czy Radecki, na niewiele się to zdało. Ten pierwszy, co prawda grał w pierwszym zespole, jednak nie zanotował nawet przyzwoitej rundy. Zaliczył 17. występów w Ekstraklasie. Asystował dwa razy. Trochę mało jak na środkowego pomocnika. Łabojko czy Radecki też nie zapisali się w pamięci kibiców niczym wyjątkowym. W między czasie pojawiły się również problemy zdrowotne oraz kontuzja Dankowskiego czy ostatnio Celebana. Pawłowski mimo tego próbował stawiać na młodych, czego kompletnie nie robił jego poprzednik – Jan Urban. Więc można powiedzieć, że w tym aspekcie poszli we Wrocławiu naprzód. Jednak co z tego? Tabela weryfikuje wszystko!
Wspomniana tabela jest bezlitosna dla WKS-u. Śląsk uzbierał marne 18. punktów. Jest tuż nad strefą spadkową. Wrocławianie zazwyczaj byli w takiej sytuacji, ale pod koniec rundy zasadniczej. Wówczas lądowali w dolnej ósemce, zaczynali słabo walkę o utrzymanie, a potem nagle… wygrywali po 6:0 z Ruchem Chorzów. Wrocławianie są nieźli w końcówki i potrafią wychodzić z opresji – problem w tym, że to dopiero połowa sezonu. Zdecydowanie, wpadką sezonu można nazwać porażkę u siebie 0:3 z Wisłą Płock. Wrocławianie przez całą drugą połowę grali w przewadze jednego zawodnika, mimo to dali sobie wbić aż trzy bramki! Robert Pich kwitował to spotkanie mówiąc, że łatwiej grało się nam 11 vs 11. Gratuluje podejścia! Były jeszcze inne słabe mecze jak chociażby w Poznaniu czy Gdańsku. Trudno było szukać jakiegoś przebłysku w grze Wrocławian.
Zdecydowano się na … ZMIANY! Któż by pomyślał? Chyba najbardziej kadrowo niestabilny klub w Ekstraklasie znów będzie wymieniał wszystko i wszystkich jak leci. Jednak teraz nie robiono tego na oślep. Nowym trenerem wrocławian został bowiem Vítezslav Lavička. “To absolutny top, bez rozróżniania, który jest lepszy, jest na tej samej półce co aktualny selekcjoner czeskiej reprezentacji Jaroslav Silhavy lub twórca sukcesów Viktorii Pilzno Pavel Vrba” – mówił o nim w „Przeglądzie Sportowym” były szkoleniowiec wrocławian, Lubos Kubik.
Lavička był trenerem chociażby Sparty Praga, z którą swego czasu – konkretnie w latach 2012-2015 – święcił największe sukcesy. Zdobył tytuł mistrzowski w 2014 roku, wicemistrzostwo rok wcześniej, a także krajowy puchar i superpuchar. Na przestrzeni trzech sezonów wypracował średnią 2,16 pkt. za co został nagrodzony tytułem trenera roku. Takie samo wyróżnienie otrzymał w 2006 roku, gdy sensacyjnie zdobył mistrzostwo ze Slovanem Liberec. Pracował również w czeskiej młodzieżówce, z którą wywalczył awans na MME w Polsce. Czesi na turnieju finałowym musieli uznać wyższość Niemców, Duńczyków i Włochów. Dla Czechów był to mimo wszystko dużo sukces, a Lavička mógł dalej pracować z kadrą. Kolejne eliminacje kompletnie Czechom nie wyszły. Trzecie miejsce, nawet bez barażów. Lavička zdecydował się na zmianę.
Wygląda na to, że Śląsk zmierza w dobrym kierunku. Rozsądniejsza polityka transferowa z obcięciem kosztów, zatrudnienie nowego trenera. Uznanego i potrafiącego pracować z młodzieżą, co jest w sytuacji wrocławian ogromnie ważne. Trzon drużyny stanowią bowiem 30-letni Pich i Celeban oraz 100-kilku letni Robak. Jeżeli Lavička będzie w stanie połączyć młodość z doświadczeniem lub też zrezygnować z kilku “kluczowych” zawodników, to we Wrocławia może znów wyjść słońce. Chociaż na chwilę.
Zadanie przed nim piekielnie trudne. Zaryzykuje stwierdzenie, że łatwiej byłoby znów doprowadzić Liberec do mistrzostwa, niż doprowadzić Śląsk do górnej ósemki. Mimo to czeski trener zdecydował się właśnie na stolice Dolnego Śląska, pomimo iż miał propozycję objęcia lokalnego rywala – Zagłębia Lubin. Oczywiście, we Wrocławiu, jak w każdym dużym mieście, mają spore oczekiwania. Klub od wielu lat ociera się co sezon o spadek, a o mistrzostwie w 2012 roku pozostało jedynie wspomnienie.
Trener Lavička zabrał się od razu do roboty i bez zbędnego czekania ogłosił, że zabiera drużynę na obóz do… Szklarskiej Poręby! To będzie “miła” odmiana dla wrocławian, przed wylotem do Turcji. Jako jedyna drużyna z Ekstraklasy, Wrocławianie wyjadą w góry i tam będą przygotowywać się przed sezonem.
Na razie Lavička spotkał się z piłkarzami w klubie przy Oporowskiej. Zaczęło się od testów motorycznych następnie rozruch i zajęcia z piłką. Trener chwilę porozmawiał z piłkarzami, w ogólnym zarysie przedstawił plan działania. Czech jasno deklaruje: – Czeka nas dużo pracy. Musimy być solidnie przygotowani do rundy wiosennej.
Życzymy powodzenia Śląskowi. Oby nowy trener, który jest uznawany przez wielu za jednego z najlepszych trenerów w Czechach, sprawił, że “Teddy” szybko nie wróci na ławkę I zespołu.