Na przedmeczowej konferencji prasowej Oleksandr Szeweluchin mówił m.in. o zamieszaniu w Lechii Gdańsk, bramce strzelonej Podbeskidziu, jak również sytuacji na Ukrainie.
Ogólnie o Lechii
– Zawsze trudno grało się nam przeciwko Lechii. To przeciwnik bardzo trudny, więc nikt z nas nie spodziewa się łatwego meczu. Ale na pewno będziemy się bili o 3 punkty.
O golu w Bielsku
– Wykorzystałem tam podobną sytuację, jakie miałem na treningu wcześniej. Po prostu piłka mnie szukała w polu karnym. W naszej podświadomości jest to, że każdy piłkarz chce strzelić gola. Dla mnie, jako obrońcy, najważniejsze jest jednak to, by było na zero z tyłu. By w obronie była odpowiednia gra.
O wcześniejszej kontuzji
– Po kontuzji grałem trochę w rezerwach, starałem się wrócić do jak najlepszej formy fizycznej i meczowej. Teraz mam niezłą dyspozycję, na nic nie narzekam. Z moim zdrowiem wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kontuzja spowodowała przerwę, ale problemu nie było, jestem już w rytmie meczowym.
O sytuacji na Ukrainie
– Sytuacja, jeśli chodzi o Ukrainę jest ta sama. Jest podpisany rozejm, ale to nic nie daje. Ludzie dalej giną, dalej padają strzały. Moja rodzina na szczęście mieszka w Kijowie i nic jej nie zagraża. Tam jest spokojnie. Ale dalej niepokojące wieści dochodzą ze Wschodu.
O braku trenera w Gdańsku
– Kto będzie na ławce trenerskiej Lechii, to dla nas nie ma znaczenia. Z mojego doświadczenia wynika, że jak jest nowy trener to zespół wtedy się spina. Są tego plusy i minusy. Lechia nie ma trenera, ale jak przyjdzie nowy to będzie to impuls dla piłkarzy. W Lechii jest 22 nowych piłkarzy i ja podobną sytuację miałem na Ukrainie. Klub ma kasę i wydaje ją na transfery. Wynik Lechii pokazuje, że same pieniądze jednak nie grają. W Lechii wychodzi brak zgrania, oni potrzebują jakiś rok, by było normalnie…
Źródło: Górnik Zabrze