Co powiedzieli trenerzy o meczach w Białymstoku i Szczecinie? W Białymstoku zadowolony z wyniku mógł być tylko trener gospodarzy natomiast w Szczecinie byliśmy świadkami podziału punktów.
Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): Dzisiaj to był czytelny sygnał, bo zagraliśmy dwa dni później tym samym składem. Wiedziałem, że ci zawodnicy dobrze grają, po prostu z Omonią przegraliśmy mentalnie. Dzisiaj to był bardzo ważny mecz, jeśli chodzi o przełamanie, złapanie znowu wiatru, nabranie pewności siebie. Zaczęliśmy bardzo dobrze. Po 10 minutach powinniśmy prowadzić. Później nie udało się. Tworzyliśmy sytuacje, mieliśmy ich bardzo dużo. Stworzyliśmy kilkanaście w drugiej połowie. Zdobyliśmy bramkę, która “otworzyła wynik” – to było bardzo istotne. W drugiej połowie kontrolowaliśmy to spotkanie. Oprócz jednego błędu, który nam się przytrafił i mogła wtedy paść bramka, ale to nie nasz problem, tylko drużyny przeciwnej.
– Pierwszy raz jestem zaskoczony, jeśli chodzi o kibiców. Rzadko się zdarza, żeby coś o tym mówić, ale nie spotkałem się jeszcze tutaj z sytuacją, żeby kontrolować mecz przez prawie 90 minut i były gwizdy. Ludziom wydaje się, że mamy nie wiadomo jaki zespół i będziemy wygrywać 8:0. Gwizdy są dla mnie niezrozumiałe. Jeśli ktoś przychodzi, chce pomagać swojemu zespołowi, to powinien z nim być na dobre i złe, a rzeczywiście ten zespół nie zasłużył, żeby na niego gwizdać.
Piotr Mandrysz (trener Termaliki Bruk-Bet Nieciecza): Dawno mnie tu nie było, bo 11 lat. Muszę powiedzieć, że zastałem piękny stadion, wspaniale dopingujących kibiców, dobrze grających gospodarzy, no i nas starających się dotrzymać kroku przeciwnikowi. Myślę, że spotkanie było emocjonujące, toczone w szybkim tempie, z dużą liczbą sytuacji podbramkowych. Były słupki, poprzeczki, tylko wynik nam się nie zgadza. Sądzę, że zagraliśmy lepsze spotkanie niż tydzień temu w Gliwicach z Piastem. Ale graliśmy też z lepszą drużyną. W pierwszej połowie wydawało się, że mecz już jest pod jakąś kontrolą, niestety stracona bramka zmieniła nam plan gry.
– Po przerwie, po wejściu Kędziory, nasza siła ofensywna wzrosła i w krótkim odstępie czasu mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje: Drozdowicza, później strzał w poprzeczkę Kędziory. Gdybyśmy którąś z nich wykorzystali, na pewno dodałoby to większej wiary moim piłkarzom i kto wie jak skończyłby się ten mecz. Ale to jest tylko gdybanie, bo przegraliśmy. Wiedzieliśmy, że w ekstraklasie łatwo nie będzie, ale myślę, że swojej postawy nie musimy się wstydzić.
Jeśli chodzi o opinie trenerów na temat widowiska w Szczecinie to wyglądały one tak:
Tadeusz Pawłowski, trener Śląska Wrocław: Chłopcy są po wyczerpującym powrocie z Goeteborga, kiedy o 5. rano w piątek byliśmy we Wrocławiu. Wczoraj znowu podróż, a dziś moi zawodnicy podjęli walkę. Cieszę się, bo zaczęliśmy punktować, mimo że przegrywaliśmy. Po 10 dniach treningu rozpoczęliśmy granie w pucharach, teraz będzie można dopracować pewne rzeczy. Czekamy na mecze we Wrocławiu.
Czesław Michniewicz, trener Pogoni Szczecin: Czujemy niedosyt. Zagraliśmy dobre sotkanie. Nie potrafiliśmy wykorzystać sytuacji – były słupki i poprzeczki. Zdobyliśmy gola i wydawało się, że jesteśmy na dobrej drodze do zdobycia następnej. Przy prowadzeniu źle rozegraliśmy akcję, kiedy mogliśmy zdobyć drugą bramkę. Zaczęliśmy dobrze sezon, ale potrzebujemy punktów. Na razie mamy cztery oczka po dwóch meczach. Nasza obrona zagrała dobrze. Nie przypominam sobie akcji rywali w pierwszej połowie, a w drugiej przeprowadzili jedną, po której padł gol. Dodajmy, że bardzo dobrze rozegraną i trudno kogoś winić. Śląsk ma za sobą już kilka spotkań. Miał swoje problemy. Wykorzystaliśmy brak koncentracji, ale sami nadzialiśmy się na kontrę. Bardzo żałuję tego wyniku.