Artur Boruc może mówić o sporym pechu. Jego występ w meczu 11. kolejki Premier League ze Świętymi stanął pod znakiem zapytania z powodu kontuzji uda.
Najbliższe spotkanie Boruca z drużyną Southampton miał dla Polaka podwójne znaczenie. Ma być dla niego nie tylko pierwszą okazją na rehabilitację po słabym występie w poprzednim meczu ligowym z Tottenhamem Hotspur (5:1). Wizyta na St. Mary’s Stadium ma być również jego premierową, odkąd we wrześniu 2014 roku opuścił Southampton na rzecz Bournemouth.
Polak opuścił drużynę Świętych, choć w sezonie 2013/14 był czołowym bramkarzem Premier League. Jego pozycja w składzie osłabła wraz z przybyciem na St. Mary’s Stadium Ronalda Koemana. Holender ściągnął z Celticu Glasgow Frasera Forstera, a duży wpływ na to miał opiekun bramkarzy Southampton, Dave Watson, który taką samą rolę pełni w reprezentacji Anglii, gdzie jego podopiecznym jest Forster.
Polak stracił swoją pozycję miedzy słupkami ale również w składzie Świętych. Potem przestał nawet trenować z pierwszą drużyną. We wrześniu został wypożyczony, jak się później okazało była to świetna droga dla Polaka, jak i dla jego nowego klubu. Wiśnie z Borucem między słupkami wywalczyły historyczny awans do najwyższej klasy rozgrywkowej na Wyspach.
W bieżącym sezonie 35-latek zachował status numeru jeden, ale jego występ w niedzielnym meczu z Southampton stanął pod dużym znakiem zapytania. Polski bramkarz wciąż nie jest w pełni zdrowy po kontuzji uda, której doznał przed dwoma tygodniami.