Za nami niedzielne mecze 24. kolejki PGNiG Superligi 2019/2020.
W Kaliszu Energa MKS radziła sobie z Zagłębiem Lubin tylko do przerwy, czego potwierdzeniem jest remis 12:12. Po przerwie to przyjezdni zdobyli pewną przewagę. Zagłębie, choć kilkukrotnie grało w osłabieniu, potrafiło powiększać swoją przewagę. Już na początku drugiej części gry podopieczni Bartłomieja Jaszki rzucili cztery bramki, przy ani żadnej gospodarzy. Dużą rolę w utrzymaniu korzystnego wyniku odgrywał bramkarz – Marcin Schodowski.
Świętowanie nastąpiło już na 4 minuty do końca. Gospodarze próbowali grać wysokim presingiem, ale nic to nie dało, gdyż przyjezdni nie zawodzili i wygrali 30:27.
Powodów do radości nie mieli też kibice Górnika Zabrze. Z początku gra toczyła się punkt za punkt. Jako pierwsi minimalna przewagę wypracowali przyjezdni, lecz na 10 minut przez przerwą to gospodarze prowadzili 13:11. Wszystko to za sprawą byłego gracza Górnika – Patryka Glucha. Wynik gospodarzom ratował zaś bramkarz – Jakub Skrzyniarz. Po 30 minutach było 15:18 dla gości.
Po wznowieniu gry zabrzanie potrafili odwrócić losy wyniku i doprowadzili do stanu 21:18. Błędy w rzutach karnych podyktowanych dla gospodarzy spowodowały, że grający w górniku Piotrkowianin Piotrków Trybunalski zdołał zażegnać kryzys. Emocji jednak nie brakowało. Zabrzanie trafiali seriami i doprowadzili do stanu 31:28. Dla gości rzucili zaś Surosz i Porażek, dzięki czemu na minuty do końca było 31:30. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 30:30, zaś w rzutach karnych wygrali goście. 2 pkt jadą do Piotrkowa Trybunalskiego.