W sobotę o 18:00 rozegrały się cztery mecze w ramach rozgrywek 1. ligi.
GKS Katowice – Wigry Suwałki 0:1 (0:0)
Gospodarze rozpoczęli sezon od porażki z Wigrami Suwałki. W zeszłym roku oba zespoły również grały ze sobą w 1. kolejce spotkań I ligi i zwycięsko z tego pojedynku wyszła drużyna z Katowic, pokonując Wigry 2:0. I w tym przypadku zawodnicy GKS Katowice byli faworytami. Pierwsza połowa nie była zaskoczeniem, GKS mocno dominował od początku spotkania. Już w 6. minucie okazję do strzelenia pierwszego gola był Paweł Mandrysz – nowy nabytek katowickiego zespołu. Jednak jego strzał był niecelny. Po 10 minutach od strzału Mandrysza okazję mieli również Oliver Praznovsky i Eryk Sobków, lecz w tych sytuacjach górą był bramkarz gości. Wigry nastawiły się na defensywę i rozgrywanie szybkich kontrataków, które kończyły się strzałami, ale te nie sprawiły większych kłopotów bramkarzowi gospodarzy.
Na początku drugiej połowy Katowiczanie dalej mieli przewagę nad zespołem z Suwałk. Goście wciąż grali swoją niezmienioną taktykę z pierwszej połowy co dało im upragnionego gola. W 65. minucie Kamil Adamek po szybkiej kontrze znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS Katowice – Sebastianem Nowakiem. Adamek minął bramkarza i trafił na pustą bramkę.
Bramki: 65. Adamek
GKS Katowice: Nowak – Czerwiński, Kamiński, Praznovsky, D. Abramowicz – Mandrysz, Pielorz, Foszmańczyk (69. Zejdler), Bębenek (59. Prokić) – Sobków (75. Wołkowicz), Goncerz.
Wigry Suwałki: Zoch – Bucholc, Cverna, Wichtowski, Augustyniak, Bartkowski – Kądzior (86. Wroński), Radecki (80. Karankiewicz), Gąska, Kozak – Adamek (75. Zapolnik).
Stomil Olsztyn – Chrobry Głogów 3:0 (2:0)
Piąty sezon na zapleczu Ekstraklasy Stomil Olsztyn zaczął od meczu z Chrobrym Głogów. Stomil do sezonu 2016/17 w I lidze przystąpił z 3 ujemnymi punktami na koncie. Powodem takiej decyzji jest niespełnienie wymogów licencyjnych.
Pierwszej 45 minut rozpoczęło się od kilku fauli zawodników z obu drużyn. Pierwszy kwadrans to była defensywna gra, bez żadnych klarownych sytuacji. W 22. minucie Rafał Kujawa wywalczył piłkę, którą podał do Tsubasy Nishiego, a ten wykorzystał zamieszanie w polu karnym i strzałem z 4 metrów otworzył wynik spotkania. Stomil dalej nacierał na bramkę rywala co zakończyło się drugim golem dla gospodarzy. Tsubasa Nishi miał świetną okazję na drugiego gola, lecz dobrze obronił Sławomir Janicki. Szczęśliwie piłka trafiła pod nogi Wiktora Biedrzyckiego a ten podwyższył rezultat.
W drugiej połowie Chrobry był zamknięty na swojej połowie. Natłok ataków Stomilu poskutkował golem Rafała Kujawy, który po minięciu 4 zawodników, wszedł w pole karne rywala i dobił przeciwników 3. golem w 76. minucie. Po trzeciej bramce tempo meczu spadło praktycznie do zera, piłkarze obydwóch zespołów czekali tylko na gwizdek kończący spotkanie.
Bramki: 22. Nishi, 41. Biedrzycki, 76. Kujawa
Stomil Olsztyn: Skiba – Czarnecki, Trzeciakiewcz, Ziemann, Ratajczak – Biedrzycki (83. Karbowiak), Głowacki, Nishi (79. Jegliński), Kun – Lech (73. Zahorski) – Kujawa.
Chrobry Głogów: Janicki – Ilków-Gołąb, Michalski, Murawski, Szubertowski – Rozwandowicz (61. Sędziak), Sebastian Bonecki, Machaj (69. Danielak), Wojciechowski (75. Kościelniak) – Szczepaniak – Kowalczyk.
Olimpia Grudziądz – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2 (0:1)
W pierwszym meczu o punkty po spadku do pierwszej ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała potwierdziło swoje ekstraklasowe aspiracje. “Górale” przełamali złą passę – od 2008 roku nie wygrali meczu inauguracyjnego.
Mecz z Olimpią nie był łatwą przeprawą dla piłkarzy Podbeskidzia. Początek spotkania należał bardziej do gospodarzy. Gracze Olimpii często atakowali bramkę drużyny z Bielska- Białej. Ich ofensywę napędzał m.in. Marcin Kaczmarek, świetną okazję z bliskiej odległości miał również Mariusz Malec, ale obrona Podbeskidzia ze wszystkich sytuacji wychodziła obronną ręką. W ofensywie natomiast bielszczanie byli bardzo konkretni. Bardzo dobrą dyspozycję z letnich sparingów potwierdził Robert Demjan, który w 28. minucie wykorzystał precyzyjne, prostopadłe Damiana Chmiela i wygrał pojedynek z bramkarzem Jakubem Wrąblem. I mimo tego, że w końcówce pierwszej połowy znów odważnie zaatakowała Olimpia, to kilka minut po wznowieniu gry po przerwie Podbeskidzie podwyższyło prowadzenie. Z piłką w polu karnym sprytnie zastawił się Daniel Feruga i wywalczył rzut karny. Z jedenastu metrów nie pomylił się Tomasz Podgórski, posyłając silny strzał w górny róg bramki Olimpii. W drugiej połowie Podbeskidzie pokazało swoje doświadczenie – do końca meczu kontrolowało przebieg gry i sięgnęło po zasłużone zwycięstwo. Podopieczni Dariusza Dźwigały pokazali, że naprawdę chcą powrócić do ekstraklasy i 1. ligę zaczęli z przytupem.
Bramki: 28. Demjan, 52. Podgórski (kar.)
Olimpia Grudziądz: Wrąbel – Ciechanowski (76. Skórecki), Zitko, Malec, Jasiński – Kłus (76. Kraska), Smoliński, Banasiak, Kaczmarek, Kurowski (54. Angielski) – Michalik.
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Leszczyński – Magiera (80. Wawszczyk), Deja, Menzel, Sokołowski – Mikołajewski – Sierpina, Chmiel, Feruga, Podgórski (66. Kołodziej) – Demjan (94. Jonkisz).
Znicz Pruszków – MKS Bytovia 1:2 (1:1)
Goście zaczęli spotkanie z werwą. Wysoko podeszli z pressingiem na Znicz, lecz defensywa Znicza Pruszków nie zawiodła i skończyło się na groźnych strzałach. W 10. minucie świetną okazję mieli zawodnicy gospodarzy, rozegrali piłkę, kilka krótkich podań a do strzału doszedł napastnik Znicza. Ładna akcja zakończyła się słabym strzałem. W 22. minucie świetną szansą popisał się Przemysław Kita. Piłkarz Znicza dostał długie podanie za linię obrony i próbował przechytrzyć bramkarza uderzeniem w długi róg. Ostatecznie został podyktowany tylko korner. Wywalczony rzut rożny poskutkował golem dla gospodarzy. Jagiełło dośrodkował na krótki słupek wprost na głowę byłego obrońcy Pogoni Siedlce – Rafała Zembrowskiego, a ten idealnie zmieścił piłkę między słupkiem a rękawicami bramkarza. Goście nie dali dali za wygraną. Gracze Bytovii dośrodkowali z rzutu wolnego i Misztal jakimś cudem sparował w bok. Na dobitkę nabiegał już jeden z atakujących, którego podciął obrońca Znicza. Rzut karny pewnie został wykonany przez Łukasza Wróbla i mieliśmy wyrównanie.
Druga połowa – tak samo jak pierwsza, rozpoczęła się od szarży zespołu Bytovii. Ataki poskutkowały szybko strzelonym golem w 48. minucie. Piłka trafiła pod nogi Jakuba Serafina po wybiciu z pola karnego Znicza i młody pomocnik cudownie przymierzył w dolny róg bramki Misztala. Po drugim golu gości atrakcyjność meczu zmalała. Gra rozgrywała się w faulach i żółtych kartkach. W ciągu 5 minut, sędzia Michał Mularczyk pokazał 3 żółte kartki. Dwie dla graczy Znicza, jedną dla zawodnika Bytovii Bytów.
Po niezwykle ciekawym jak na tę porę roku meczu Drutex-Bytovia Bytów wywozi z Pruszkowa 3 punkty. Dla gospodarzy to dobry zimny prysznic na początek zmagań ligowych.
Bramki: 23. Zembrowski – 30. Wróbel (kar.), 48. Serafin
Znicz Pruszków: Misztal – Rackiewicz, Zembrowski, Mysiak, Zaborowski – Bartoszewicz, Długołęcki (70. Kopciński) – Stryjewski (78. Basiuk), Banaszewski, Jagiełło (63. Paluchowski) – Kita
Drutex-Bytovia Bytów: Bieszczad – Wróbel, Opałacz, Cseh – Kamiński, Bąk (72. Poczobut), Formela, Klichowicz, Serafin (89. Cieślik) – Surdykowski, Klichowicz (83. Wacławczyk)