W hitowym spotkaniu 32. kolejki LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań pokonał Legię Warszawa 1:0. Decydujące trafienie zaliczył 17-letni Filip Marchwiński, który nie ukrywał zadowolenia.
– Zagraliśmy dobre spotkanie. Zawsze powtarzam, że musimy grać na zero z tyłu, a dzięki jakości z przodu strzelać jedną czy dwie bramki. I to nam się udało. Mecze z Legią zawsze są wyjątkowe i mimo, że nie było za wielu kibiców każdy z nas chciał dać z siebie wszystko. Nie powtórzyliśmy błędu z meczu z Jagiellonią kiedy to prowadząc 2:0 odpuściliśmy przez co nie udało nam się wygrać- Wołodymyr Kostewycz.
– Mieliśmy pod kontrolą to spotkanie. W pierwszej połowie Legia miała swoją sytuację kiedy to Carlitos strzelał podcinką nad Buriciem, ale więcej dogodnych okazji sobie nie stworzyli. Wiedzieliśmy, że grają prostopadłe piłki, ale byliśmy na to przygotowani. Fajnie, że z ławki rezerwowych wszedł Filip Marchwiński i zrobił to co zrobił. Dziś zagrałem ja zamiast Nikoli Vujadinovicia i wiadomo, że brakuje nieco pewności gdy nie gram regularnie, ale najważniejsza jest wygrana. Co do mojego urazu z końcowych minut to już na początku drugiej połowy czułem ból w mięśniu dwugłowym i później się to nasiliło. Nie chcąc pogłębiać urazu opuściłem plac gry– Rafał Janicki.
– Był to mecz w specyficznej atmosferze. Ostry, pełen walki. Wiem, że Legia to nasz główny rywal i ten mecz miał dzisiaj nastrój prawdziwego derby. Chcieliśmy by ten mecz zakończył się sukcesem, dawaliśmy z siebie wszystko no i chciałem podziękować kibicom za doping -Timur Żamaletdinow.
– Dociera do mnie to co się wydarzyło dzisiaj. Przeanalizowałem sobie tę sytuację i tak jak mówiłem już swoim kolegom to, że strzeliłem bramkę dotarło do mnie dopiero po końcowym gwizdku. Cieszę się z tego powodu, ale wiem, że to nie będzie moja ostatnia bramka. Samemu udało mi się wywalczyć tę bramkę. Odebrałem piłkę ostrym wślizgiem za który sędzia nie podyktował rzutu wolnego i piłka była przez moment niczyja. Krzyknąłem do Kamila Jóźwiaka, że piłka jest moja, przedryblowałem trzech zawodników, strzeliłem, a potem poczułem tę euforię stadionu. Więcej nie pamiętam. Dla tak młodego zawodnika jak ja jest to szczególne przeżycie, bo myślę, że dużo osób chciałoby być na moim miejscu, lecz jakoś nie zadowalam się tym mocno i ciągle pracuje nad sobą. Mam jeszcze dużo minut do zaliczenia na boisku i myślę, że będę się pokazywał z jak najlepszej strony. Nie czuję już takiej presji wchodząc na boisko. Na początku, jak debiutowałem w meczu z Zagłębiem Sosnowiec czułem lekki stres. Patrząc z perspektywy ławki rezerwowych dla mnie bramka wisiała w powietrzu, czy to dla nas czy to dla naszych rywali. Jako kibic ucieszy mnie fakt, że mój gol może zabrać Legii mistrzostwo Polski, jednak jako piłkarz nie będę zbytnio o tym myślał. Cieszę się, że zdobyłem bramkę w derbach Polski i to jest ważne– Filip Marchwiński.