W 29. kolejce PKO Ekstraklasy Wisła Kraków wygrała po emocjonującym meczu z Rakowem Częstochowa 3-2 (1-0) i oddaliła się na 4 .punkty od strefy spadkowej. Goście mieli więcej do powiedzenia na boisku, lecz nie mieli w swoim składzie Jakuba Błaszczykowskiego…
Przed przedostatnią kolejką sezonu zasadniczego niemal pewne było, że obie ekipy po podziale ligi znajdą się w dolnej połówce tabeli, a więc zagrają o utrzymanie w PKO Ekstraklasie. Wisła przed koronawirusową przerwą mogła jeszcze marzyć o pierwszej ósemce, bo tuż po przerwie zimowej spisywała się bardzo dobrze, lecz po wznowieniu rozgrywek nie zdobyła do tej potyczki nawet punktu. Niewielkie szanse pozostawił sobie Raków, który choć w ostatnich spotkaniach nie przegrywał, to jednak trzy ostatnie remisy, zwłaszcza ten ostatni z outsiderem poważnie ograniczył szansę częstochowian na górną “ósemkę”.
Z racji pozycji w tabeli bardziej punkty potrzebne są Wiśle, którą niebezpiecznie w tabeli goni kielecka Korona. W początkowej, dość energicznej fazie meczu nieco lepsze wrażenie sprawiali goście, ale to krakowianie mieli powody do zadowolenia. Dogranie w pole karne Rakowa z lewej strony pola karnego przerwał przypadkowo ręką obrońca z Częstochowy, a sędzia posiłkując się analizą VAR wskazał na “wapno”. Niekwestionowany profesor Wisły Jakub Błaszczykowski w takich sytuacjach się nie myli i rzut karny w 11. min. zamienił na prowadzenie dla piłkarzy spod Wawelu. Później przewaga Rakowa mocniej się uwidoczniła i taki obraz boiskowy utrzymywał się już do końca I połowy, ale krakowianie dobrze się bronili i zeszli na przerwę z prowadzeniem.
Po zmianie stron częstochowianie nie zwalniali tempa, ale dobrymi okresami w grze pozycyjnej pokazała się “Biała Gwiazda”. Jednak strata piłki przed polem karnym rywali była w 59. min. była brzemienna w skutkach. Kontratak środkiem pociągnął Tijanić, zagrał do Schwarza, a ten uderzeniem z prawej nogi wyrównał stan spotkania na 1-1.
Spotkanie się otworzyło jeszcze bardziej, a niebawem dobrą okazję miał Burliga. To jednak piłkarze Rakowa poszli za ciosem. W 66.min. krakowianie rozpaczliwie bronili dostępu do swojej bramki, ale Klemenz faulował w “jedenastce” Browna Forbesa, a sam poszkodowany wymierzył z 11. metrów sprawiedliwość i w przeciągu 9. minut role w tej rywalizacji się odwróciły. Na szczęście dla Wisły, nie po raz ostatni w tym starciu…
W 77. min. miejscowych ponownie poderwał Błaszczykowski. Kapitan Wisły perfekcyjnie wrzucił piłkę z narożnika boiska, a Janicki gubiąc swojego opiekuna w polu karnym strzałem głową na 2-2 wyrównał bramkowe porachunki. Do końca meczu sporo się działo ciekawego tak w polu, jak też pod bramkami. W 89. min. płaska centra w pole karne Rakowa trafiła pod nogi Savicevica, który silnym strzałem nie dał szans Szumskiemu i dał cenne zwycięstwo Wiśle.
WISŁA KRAKÓW 3:2 RAKÓW CZĘSTOCHOWA
Błaszczykowski 11. (karny), Janicki 78. Savivević 89. – Schwarz 59., Brown Forbes 68.
Mecz bez udziału publiczności
Wisła Kraków: Buchalik – Hebert, Klemenz, Janicki, Burliga (64. Niepsuj) – Basha (70. Kuveljić), Żukow, Hołownia, Savičevič (90+2. Sadlok) – Błaszczykowski, Boguski.
Raków Częstochowa: Szumski – Petrasek, Piątkowski, Tudor, Jach – Sapała (90. Poletanović), Schwarz, Bartl (77. Kościelny), Tijanić – Musiolik, Brown Forbes.