Korona Kielce jedynie zremisowała z grającą w dziesiątkę od 31. minuty Wisłą Kraków 1-1 w ramach ósmej kolejki PKO Ekstraklasy. Bramkę dla gości zdobył niezawodny Paweł Brożek, a odpowiedział ustalając wynik spotkania Erik Pacinda.
Będąca na ekstraklasowym dnie Korona Kielce przed sobotnim starciem z jedenastą w tabeli Wisłą Kraków musiała wreszcie wziąć sprawy w swoje ręce i nie liczyć na sprzyjające warunki, trzy punkty na tym terenie kibice i zarząd przyjmą bowiem od zaraz! Lepiej mecz rozpoczęli gospodarze, którzy jednak w pierwszych 10 minutach pochwalić mogli się jedynie wyższym posiadaniem piłki niż krakowianie. Dopiero w 17. minucie obejrzeliśmy pierwszy celny strzał w wykonaniu Erika Pacindy, który wykonywał rzut wolny po faulu tuż przed polem karnym. Uderzenie to odbił jednak do boku Michał Buchalik. Trzy minuty później odpowiedzieli goście, a konkretnie Maciej Sadlok, ta próba wylądowała obok słupka. Chwilę później znów Pacinda i ponownie interweniować musiał bramkarz Wisły, który sparował ją na rzut rożny.
W 31. minucie fatalne zachowanie Rafała Boguskiego, za które sam zainteresowany obejrzał czerwoną kartkę! Wszystko za faul w sytuacji sam na sam z bramkarzem dla Złocisto-Krwistych i Biała Gwiazda od tego momentu musiała sobie radzić w dziesiątkę. Dokładnie sześć minut później szczęście uśmiechnęło się do gości, którzy za faul Mateusza Spychały na Michale Maku otrzymali rzut karny. Do futbolówki podszedł Paweł Brożek, legenda Wiślaków nie pomyliła się i tym razem, dzięki czemu goście mogli radować się z prowadzenia 1-0 jeszcze w pierwszej połowie. Spokojne wykonanie i szóste trafienie 36-latka w tym sezonie PKO Ekstraklasy. Pierwsza część gry zakończyła się prowadzeniem Białej Gwiazdy.
W szatni Korony musiało drżeć, ponieważ piłkarze wychodzili z niej mocno zmotywowani i po prostu źli, że mimo gry w przewadze pozwolili na faul w polu karnym i rzut karny dla rywali. Wynik ten nie trwał jednak długo, bo tuż po rozpoczęciu drugiej połowy gospodarze mogli cieszyć się z wyrównania. Bramkę w 47. minucie strzelił Erik Pacinda, który już wcześniej dawał się we znaki golkiperowi Wisły. Dokładnie z lewego skrzydła dośrodkował Michael Gardawski, a celnie główkował właśnie Pacinda, dzięki czemu mecz zaczął się niejako od nowa. Dopiero w 62. minucie Wiślacy wyszli spod pressingu Złocisto-Krwistych, niecelny strzał oddał Vullneta Basha, po którym futbolówka minęła poprzeczkę. Genialną okazję na prowadzenie zmarnował w 82. minucie Uros Duranović, gracz kielczan próbował dobić strzał Mateja Pucko, który wylądował na słupku, jednak refleks tego pierwszego nie pozwolił na celne uderzenie i ostatecznie futbolówka ugrzęzła w bocznej siatce bramki. Ostatnia okazja także należała do dzielnie walczących gospodarzy, w doliczonym czasie gry piłka po rzucie rożnym i strzale głową jednego z zawodników odbiła się od poprzeczki, było blisko gola i wygranej rzutem na taśmę. Finalnie jednak Korona wciąż nie zdołała wygrać meczu u siebie i musi zadowolić się remisem mimo gry w przewadze.