Jagiellonia Białystok przegrała przed własną publicznością z Rakowem Częstochowa 0:1 w meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy. Po słabym poprzednim meczu z Koroną, tym razem beniaminek zaprezentował się z bardzo dobrej strony i zasłużenie wywozi ze stolicy Podlasia trzy punkty.
Zawodnicy Ireneusza Mamrota i Marka Papszuna przed tym starciem byli w zupełnie odmiennych nastrojach. Ci pierwsi wysoko pokonali na inaugurację ligi Arkę Gdynia (3:0), zbierając przy tym wiele pochwał, za ofensywną i efektowną grę, z kolei ci drudzy mieli się nad czym zastanawiać po porażce z Koroną Kielce (0:1), prezentując się zdecydowanie poniżej oczekiwań. O ile trener gospodarzy względem poprzedniej kolejki nie dokonał żadnych rotacji w składzie, o tyle w ekipie gości zobaczyliśmy kilka zmian. Na ławce rezerwowych zasiadł m.in. doświadczony Piotr Malinowski, którego zastąpił na prawej obronie 20-letni Jakub Apolinarski.
Dość nieoczekiwanie to Raków był stroną przeważającą w pierwszej części spotkania. Pierwszą groźną akcję goście przeprowadzili w 13. minucie, jednak wykończenie Browna Forbesa pozostawiało wiele do życzenia. Beniaminek PKO Ekstraklasy z czasem opanował środek pola, wymieniając dość swobodnie dużą liczbę podań na połowie białostoczan. Dobra gra przełożyła się na kolejne okazje pod bramką Damiana Węglarza, jak choćby w 33. minucie, kiedy groźny strzał oddał Czech Petrasek. Następca Mariana Kelemena nie pomylił się i dość pewnie wypiąstkował piłkę. Najlepszą akcję w wykonaniu gości oglądaliśmy parę chwil później, lecz tym razem po mocnym uderzeniu Imaza świetnie zachował się drugi z bramkarzy, Michał Gliwa. Końcowe minuty pierwszej połowy to absolutna dominacja klubu z Częstochowy. Dwukrotnie z dystansu pokonać Węglarza próbował Brown Forbes, jednak za pierwszym razem górą był 23-letni golkiper, natomiast za drugim piłka odbiła się od poprzeczki.
W szatni piątej drużyny poprzedniego sezonu PKO Ekstraklasy musiało paść kilka gorzkich słów ze strony trenera Ireneusza Mamrota, bowiem jego podopieczni na druga część meczu wyszli zdecydowanie bardziej zmotywowani i nastawieni na ofensywę. Już na samym jej początku mogli objąć prowadzenie, ale pod bramką rywala zabrakło trochę skuteczności. Najpierw po uderzeniu głową Mitrovicia piłka nieznacznie minęła słupek, a następnie swojej okazji nie wykorzystał Mudriński. Serbski napastnik, który latem tego roku za 600 tys. euro zamienił FK Čukarički na Jagiellonię, w sytuacji sam na sam z Gliwą, po świetnym podaniu Imaza trafił wprost w głowę golkipera gości. Z każdą kolejną minutą tego spotkania oglądaliśmy coraz więcej niedokładnych podań i coraz mniejszą intensywność gry. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, niespodziewanie bramkę dającą prowadzenie zdobył Tomas Petrasek. Mierzący blisko dwa metry wzrostu czeski obrońca uderzeniem głową pokonał bezradnego Damiana Węglarza. W końcówce spotkania Jagiellonia walczyła o doprowadzenie do wyrównania, jednak swojej okazji nie wykorzystał m.in. Martin Kostal i mecz zakończył się zwycięstwem gości 1:0.
27 lipca 2019, godz. 20:00 – PKO Ekstraklasa
Jagiellonia Białystok 0:1 Raków Częstochowa (0:0)
Petrasek 81′
Jagiellonia Białystok: Węglarz – Guilherme, Arsenić, Mitrović, Wójcicki – Romanczuk, Imaz (83. Košťál), Pospisil – Bida (62. Mystkowski), Mudrinski, Přikryl (76. Camára)
Raków Częstochowa: Gliwa – Petrasek, Kasperkiewicz, Szymonowicz, Kun – Sapała, Nouvier (46. Babenko), Schwarz, Szczepański (81. Azemović), Apolinarski (75. Skóraś) – Brown Forbes
Widzów: 12 583