Spotkanie z cyklu gier 34. kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Koroną Kielce a Arką Gdynia zakończyło się remisem 1-1. Kielczanie już opuścili ekstraklasę, gdynianie mają minimalne szanse na zachowanie ligowego bytu.
Kielce powitały piłkarzy wychodzących na murawę grobową atmosfe po niemiłych informacjach z Łodzi, gdzie w pierwszym piątkowym spotkaniu PKO Ekstraklasy Wisła Kraków zwyciężając miejscowy ŁKS zepchnęła Koronę do I ligi po nieprzerwanych przez 11 lat występach wśród najlepszych.
Dla miejscowych było więc już “pozamiatane”, natomiast gdynianie obok swoich zwycięstw mogli jeszcze liczyć na łaskawą matematykę…
Bardziej zmotywowani byli zatem goście, którzy szybko “napoczęli” miejscowych. W 6. min. ma 25. metrze od kieleckiej bramki był faulowany Marcus Vincius, a na bezpośredni strzał z rzutu wolnego zdecydował się Michał Nalepa. Po fantastycznym przymierzeniu w “okienko” piłka odbiła się od jeszcze od poprzeczki i wpadła już za linię bramkową.
Lepszy początek Arki zmobilizował graczy z Kielc, którzy pod koniec kwadransa otwarcia przycisnęli. Pierwszą okazję mógł mieć Jacek Kiełb, ale składając się do przewrotki nie trafił w piłkę. W 20. min. fatalny błąd popełnili wyprowadzający ze swojego pola karnego pikę obrońcy z Gdyni, w wyniku czego w dobrej pozycji znalazł się za chwilę Peter Forsell. Jego strzał prosto w Steinborsa ułatwił golkiperowi przyjezdnych skuteczną obronę.
Kolejne minuty gry upływały jednak w cieniu wzajemnych pretensji na boisku i poza linią boczną. Nadmierne emocje udzieliły się szkoleniowcowi miejscowych Maciejowi Bartoszkowi, który w 32. min. po nie pierwszej scysji z arbitrem został odesłany na trybuny. To wywołało dodatkową sportową złość u jego podopiecznych. Korona jeszcze mocniej przycisnęła, a najlepszą okazję miała w doliczonym do pierwszej połowie czasie gry .Forsell znalazł pod bramką dobrze ustawionego Grzegorza Szymusika, którego zamiary ostudził kapitalną interwencją Vinicius. Ataki miejscowych nie przyniosły zatem przed przerwą efektu.
Zmiana stron przez dłuższy czas nie wpłynęła zasadniczo na zmianę obrazu gry. Korona wciąż dążyła do wyrównania, pole karne gdyńskiego zespołu plądrowali Forsell i Kiełb, bez rezultatu jednak.
W 63. min. zagościli w polu karnym rywali gdynianie, a miejscowi w ostatniej chwili udaremnili sytuację po dograniu w pole karne z lewej strony Macieja Jankowskiego.
W rewanżu po zagraniu z lewej flanki Jakuba Żubrowskiego idealną pozycję miał Kiełb, lecz postawił na siłę nie precyzję i piłka minimalnie minęła poprzeczkę.
W ostatnim kwadransie większe możliwości ofensywne gospodarzy wynikały ze stałych fragmentów gry. Po jednym z nich do dobrej pozycji doszedł Adnan Kovacecic, lecz kropnął wysoko nad poprzeczką. W 81. min. po kolejnym fragmencie miejscowi trafili do celu ! Po nagraniu Forsella Themistoklis Tzimopoulos strzałem głową wyrównał stan meczu.
W ostatnich, niezwykle nerwowych fragmentach meczu nawet doszło do szarpaniny pomiędzy zawodnikami, a więcej okazji na przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść mieli gracze Trójmiasta. Nie dokonali tego i Arka pozostała z iluzorycznymi szansami na utrzymanie.
KORONA KIELCE 1:1 ARKA GDYNIA
Tzimozoupoulos 81. – Nalepa 6.
Korona Kielce: Kozioł – Szymusik, A. Kovacević, Tzimopoulos, Gardawski – Gnjatić, Radin (75. Lisowski) – Lioi (64. Szelągowski), Żubrowski, Kiełb – Forsell.
Rezerwowi: Osobiński – Pierzchała, Długosz, Spychała, Lisowski, Szelągowski, Kaczmarski, Papadopulos, Górski.
Arka Gdynia: Steinbors – Zbozień, Marić, Danch, Marciniak – Vejinović, Nalepa – Młyński (84. Antonik), Jankowski, Vinicius (65. Wawszczyk) – Zawada (59. Serrarens).