Nie tak miał wyglądać sobotni wieczór dla fanów Lechii Gdańsk, przegrali oni bowiem na własnym terenie z KGHM Zagłębiem Lubin 1-2 w ramach 11. kolejki rozgrywek PKO Ekstraklasy. Jedynego gola dla gospodarzy zaliczył Artur Sobiech, zaś dla gości samobójczo strzelił Błażej Augustyn, a drugie trafienie dołożył Damjan Bohar.
Mocno spotkanie w Gdańsku rozpoczęli Lechiści, już w 2. minucie mocną próbą pochwalił się Daniel Łukasik, jednak strzał ten wylądował prosto w rękawicach Dominika Hładuna. W 9. minucie fatalnie zachował się defensor gdańszczan – Błażej Augustyn, który próbując wykonać wślizg zrobił go tak, że przelobował swojego bramkarza i trafił nie do tej sieci co trzeba. To dało prowadzenie rywalom 0-1. Trzy minuty później mogło być jeszcze gorzej, z futbolówką prawym skrzydłem ruszył Damjan Bohar i uderzył w światło bramki, lecz dobrze ustawiony był Dusan Kuciak. Obie ekipy równie dobrze atakowały bramki przeciwnika, w 34. minucie Mario Maloca powinien wyrównać, obrońca znalazł się bowiem w fantastycznej sytuacji, ale nie trafił czysto w piłkę i kibice jedynie złapali się za głowę. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem ustalonym przez trafienie samobójcze Augustyna.
Drugie 45 minut zapowiadało się ciekawie, Lechia musiała wreszcie zacząć celniej uderzać by wrócić do meczu, goście zaś liczyli na utrzymanie wyniku i trzypunktową zdobycz.
W 59. minucie gospodarze wreszcie mieli dogodną okazję bramkową, a konkretnie na nodze miał ją Lukas Haraslin. Jego uderzenie świetnie zablokował defensor gości i wciąż nie było wyrównania. Za to w 62. minucie KGHM Zagłębie jeszcze bardziej zaskoczyło wszystkich widzów tego spotkania strzelając bramkę na 2-0. Na listę strzelców wpisał się Damjan Bohar, któremu doskonale asystował Sasa Zivec. Dużo lepiej powinien zachować się w tej sytuacji bramkarz Lechii, ale nic z tego i to goście prowadzili już dwoma bramkami. Pięć minut później na murawie Stadionu Energa w Gdańsku Lukasa Haraslina zastąpił Flavio Paixao i po niecałych dwóch minutach był już efekt o jaki trenerowi Piotrowi Stokowcowi chodziło. Biało-Zieloni strzelili gola kontaktowego, a zdobył go Artur Sobiech. Snajper Lechii wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem gości po dobrej akcji skrzydłem Flavio Paixao, który w dobrym momencie wyłożył futbolówkę koledze z drużyny, a ten z łatwością trafił do sieci. Trzy minuty później piekielnie mocna próba Bartosza Slisza, jednak tylko w słupek. W 83. minucie wielkie zamieszanie w polu karnym Miedziowych, Artur Sobiech na piątym metrze trzykrotnie decydował się na uderzenie, jednak nie miał miejsca by je wykonać, w końcu został zablokowany i jego strzał i Flavio Paixao, ostatecznie kibice bramki nie zobaczyli. Finalnie KGHM Zagłębie wygrało spotkanie w mroźnym Gdańsku i jest już tylko oczko od czołowej ósemki ligi, zaś Lechia zaprzepaściła szansę na bycie liderem i wyprzedzenie Pogoni Szczecin.