Ostatnie spotkanie dla drużyn ŁKS-u Łódź oraz Wisły Kraków w roku 2019 okazało się być kandydatem do meczu kolejki. Krakowianie pokonali łodzian 4-2 po trafieniach Macieja Sadloka, Jakuba Błaszczykowskiego, Vullneta Bashy oraz samobójczej bramce Maksymiliana Rozwandowicza. Dla gospodarzy dublet z karnych zaliczył Dani Ramirez.
Mecz ostatniej z przedostatnią ekipą w tabeli PKO Ekstraklasy, kto by przypuszczał że będzie ono tak ciekawe. Wynik 0-0 byłby tu stawiany w ciemno przez wielu kibiców, a jednak świąteczne strzelanie na dobre otworzyło zmagania w ramach 20. kolejki najwyższej ligi w Polsce.
Już w 12. minucie niecodzienna sytuacja, czerwony kartonik obejrzał zawodnik ŁKS-u – Kamil Juraszek za faul na wychodzącym sam na sam z bramkarzem Pawle Brożku. Szybki koniec widowiska dla środkowego defensora gospodarzy i radzić oni musieli sobie przez resztę meczu w dziesiątkę. Dwie minuty później rzut wolny niczym karnego wykorzystał Maciej Sadlok, dając prowadzenie Wiśle Kraków. Zawodnik Białej Gwiazdy z około 20 metrów przymierzył w samo okienko, nie dając szans na interwencję Arkadiuszowi Malarzowi. Kwadrans później zaatakowali łodzianie, po zagraniu w pole karne uderzał Pirulo, ale tak, że nie zaskoczył tym ani trochę Michała Buchalika w bramce. W 30. minucie gracze ŁKS-u mocno domagali się podyktowania dla nich jedenastki, jak się po chwili okazało po powtórce w systemie VAR, mieli oni rację. Rafał Janicki zagrywał ręką we własnym polu karnym. Do futbolówki podszedł Dani Ramirez, który świetnym strzałem dał remis 1-1 i nadzieję na lepszy wynik. W 42. minucie ponownie spore zamieszanie, Kamil Rozmus faulował Michała Maka i obejrzeć mogliśmy kolejną jedenastkę, tym razem dla gości. Do piłki podszedł kapitan – Jakub Błaszczykowski. 34-latek strzelił perfekcyjnie, w zupełnie inny róg niż interweniował golkiper, w dodatku w narożnik bramki, czym dał Wiśle kolejne w tym spotkaniu prowadzenie w Łodzi. Jeszcze przed zejściem do szatni gracze gospodarzy zrobili najgorszą rzecz, jaką można sobie wyobrazić minutę przed końcem pierwszej połowy, wbili „swojaka”. Autorem samobójczego trafienia był Maksymilian Rozwandowicz. Maciej Sadlok dośrodkował z rzutu rożnego, w polu karnym ŁKS-u do piłki wyskoczyli Marcin Wasilewski i właśnie Rozwandowicz, który głową skierował futbolówkę do własnej bramki.
Druga część gry to kontrola wyniku przez odmienioną Wisłę Kraków. Goście pewnie zmierzali po drugie zwycięstwo z rzędu po fatalnej serii przegranych sprzed ostatnich tygodni. W 78. minucie Biała Gwiazda jeszcze podwyższyła wynik, a na listę strzelców wpisał się Vullnet Basha, który oddał genialny strzał z dystansu prosto w poprzeczkę, ponownie szans nie miał Malarz, któremu pewnie do tej pory jeszcze brzęczy dźwięk poprzeczki w uszach. Strzał jak z armaty na 4-1. W doliczonym czasie gry odpowiedzieli jeszcze łodzianie, ale nic z tego nie wynikło. Bramkę na 2-4 ponownie z rzutu karnego ustrzelił Dani Ramirez. Jedenastka podyktowana była z powodu zagrania ręką we własnym polu karnym Marcina Wasilewskiego, to drugi taki przypadek w tym meczu, gracze Wisły chyba naprawdę lubią piłkę ręczną. Finalnie spotkanie zakończyło się wynikiem 4-2 dla Wisły Kraków, i to oni mogą myśleć o spokojnych świętach Bożego Narodzenia, nie będąc już czerwoną latarnią PKO Ekstraklasy!