Pojedynek lidera z wiceliderem PKO Ekstraklasy musiał wywołać emocje i absolutnie nie zawiódł oczekiwań kibiców. Mecz na szczycie Pogoni Szczecin z Legią Warszawa zakończył się wygraną tych pierwszych 3-1 po dwóch bramkach Adama Buksy i jednym trafieniu Srdjana Spiridonovicia. Honorowego gola dla gości strzelił Jarosław Niezgoda.
Początkowe minuty mroźnego sobotniego wieczoru lepiej rozegrali Legioniści, którzy chcieli pokazać, kto jest wyżej w tabeli i być może otworzyć wynik. Po kwadransie gra się jednak uspokoiła i powoli do głosu zaczęli dochodzić szczecinianie. Obie drużyny równo atakowały, lecz brakowało wykończenia, czy nawet sytuacji, w której golkiper którejś z ekip wykazałby się jeżeli chodzi o umiejętności gimnastyczne. Dopiero w 36. minucie sprzed pola karnego mocno przymierzył Vesović, co dobrze wybronił Dante Stipica. Trochę późno na rozgrzewkę, ale zawsze coś. Minutę później to jednak Portowcy wyszli na prowadzenie, a wszystko dzięki wykończeniu Adama Buksy. David Stec po dobrym pościgu prawym skrzydłem dośrodkował do czekającego w polu karnym Buksy, a ten skrzętnie wykorzystał poślizgnięcie się na śliskiej murawie kryjącego go Mateusza Wieteski, ładując po chwili futbolówkę do sieci. Minutę przed końcem świetną szansę zaprzepaścił Arvydas Novikovas. Po podaniu od Jędrzejczyka Litwin z około pięciu metrów wystrzelił piłkę chyba do samego portu w Szczecinie. Czas na szukanie piłki był, po chwili sędzia zakończył pierwszą połowę.
Druga część gry dopiero otworzyła worek z bramkami. Najpierw jednak ponownie zaatakowali goście, w 57. minucie Wszołek mógł wyrównać, ale w sytuacji sam na sam z golkiperem Pogoni lepszy okazał się ten broniący dostępu do bramki, odbijając strzał po ziemi nogami. Po chwili odpowiedzieli ulubieńcy lokalnych kibiców, konkretnie uderzył Spiridonović, tym razem dobrą interwencją popisał się Majecki. W 66. minucie dogodną szansę kolejny raz mieli Legioniści, rzut wolny tuż sprzed pola karnego wykonał Walerian Gwilia, jednak fantastyczna parada Stipicy i wciąż wynik był bez zmian. Zmieniło się to po kilkudziesięciu sekundach, ale w drugą stronę. Pogoń Szczecin prowadziła już 2-0 dzięki bramce Srdjana Spiridonovicia. Lewy skrzydłowy szczecinian doskonale wykorzystał podanie za plecy od Buksy, uprzedzając defensora Legii i strzelając w pięknym stylu ponad Radosławem Majeckim wychodzącym do piłki z bramki. Sprytne wykończenie i dwubramkowe prowadzenie. Nie minęło pięć minut, a na murawie miała miejsce kontrowersja. Faulowany przez Artura Jędrzejczyka był Sebastian Kowalczyk. Arbiter nakazał jednak grać dalej, choć po chwili na słuchawkę dostał propozycję by obejrzeć powtórkę na monitorze VAR. Sędzia po skorzystaniu z oferty lepiej widzących wydarzenia na boisku arbitrów nakazał wykonanie rzutu karnego dla Pogoni. Do piłko podszedł Adam Buksa, który do gola i asysty w tym spotkaniu dołożył kolejne trafienie, tym razem na 3-0. Golkiper Legii totalnie zmylony rzucił się w przeciwną stronę.
Legia musiała coś zrobić, by w stolicy województwa Zachodniopomorskiego nie przeżyć kompromitacji, ale jej piłkarze łącznie ze sztabem sami pewnie nie wierzyli już w nic innego jak jedynie bramka honorowa. Tego własnie udało im się dokonać w 82. minucie, kiedy to obok bramki na 3-1 pojawiło się na tablicy wyniku nazwisko Jarosława Niezgody. Snajper Legii wykorzystał dobre ustawienie po strzale Novikovasa i odbiciu futbolówki przez Stipicę. Niezgoda z kilku metrów się już nie pomylił. Takim oto wynikiem skończył się pojedynek na szczycie PKO Ekstraklasy, gdzie Pogoń jest nowym-starym liderem po 16. kolejce.