Anwil Włocławek pokonał Śląsk Wrocław 96-85 przy komplecie publiczności w Hali Mistrzów. Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta, w której gospodarze w końcu zaczęli trafiać zza łuku.
Pierwsza kwarta dla Anwilu była bardzo dobra. Zawodnicy punktowali spod kosza, gdzie dobrze czuł się Shawn James. Śląsk jednak nie poddał się presji tak agresywnie grających gospodarzy. Wrocławianie swobodnie trafiali z dystansu i nie tylko trzymali się Anwilu, ale i po pierwszej połowie byli na prowadzeniu 23-20.
Mistrzowie Polski w drugiej odsłonie spotkania mieli zaledwie jeden celny rzut na jedenaście prób. To był największy problem Anwilu. Jednak po zmianie stron zaczęli skutecznie punktować wrocławski kosz. Swój rzut trafił Rolands Freimanis, potem trzy „trójki” dołożył Ledo. Dzięki niemu Anwil prowadził już siedmioma oczkami (60-53).
Podopieczni Igora Milicicia w trzeciej części trafili sześciokrotnie zza łuku, a pomimo tego przed decydującą częścią prowadzili tylko 78-74. Wtedy do głosu doszła lepsza obrona Anwilu i coraz aktywniejszy Tony Wroten, a to sprawiło, że Śląsk nie zdołał dogonić gospodarzy. Przed decydującą odsłoną było już 78-74.
14 punktów, 7 asyst i 4 zbiórki – takimi statystykami mógł się pochwalić Kamil Łączyński, dla którego był to wielki powrót do Hali Mistrzów. Śląsk wystąpił bez kontuzjowanego Devoe Josepha, a na ławce Andrzeja Adamka zastąpił Marcin Grygowicz. Wtedy włocławianie potwierdzili swoją dobrą dyspozycję. Wygrali cały mecz 96-85.
Anwil Włocławek – WKS Śląsk Wrocław 96-85 (23-20, 19-24, 36-30, 18-11)
Anwil Włocławek: Ricky Ledo 21, Chris Dowe 17, Shawn Jones 12, Rolands Freimanis 12, Tony Wroten 11, Chase Simon 9, Szymon Szewczyk 8, Krzysztof Sulima 4, Michał Sokołowski 2, Jakub Karolak 0, Igor Wadowski 0
WKS Śląsk Wrocław: Kamil Łączyński 14, Torin Dorn 14, Mathieu Wojciechowski 12, Michael Humphrey 11, Aleksander Dziewa 9, Danny Gibson 9, Michał Gabiński 9, Andrew Chrabascz 4, Jakub Musiał 3