Droga z piekła do nieba. Nie umniejszając jednak zasług podopiecznym Jana Urbana to nie było misją niemożliwą aby opuścić ostatnie ligowej tabeli. Udało im się i bardzo dobrze, bo przedstawiciel Polski w LE przez długi okres zajmował wstydliwe ostatnie miejsce w Ekstraklasie.
Pierwsze kolejki naszej ligi to koszmar dla kibiców Kolejorza. Każdy z obawą patrzył na mecze ekipy z Poznania. Winnym całej sytuacji wydawał się ówczesny trener Lecha, pan Maciej Skorża. Z perspektywy czasu wydaje się to słuszną tezą, bowiem po zmianie szkoleniowca na Jana Urbana Mistrz Polski zaczął grać na miarę oczekiwań i z 16. awansował na 6. miejsce w tabeli. Był to ogromny skok jakościowy. Poza sukcesami na krajowym podwórku (liga i puchar) w Europie również drużyna Kolejorza pokazywała, że nawet najlepsi muszą się z nimi liczyć.
Liczbowo Lech Poznań wygląda następująco: 8 zwycięstw, 4 remisy, 9 porażek i bilans 23:25 daje Lechitom 28 punktów i 6. lokatę w lidze. Dopiero od października (od 12. kolejki) zespół z Poznania zaczął swój pernamentny, zwycięski marsz. Na własnym stadionie wyglądało to nie najgorzej, 4-3-3 (15 pkt.) i bilans 13:9, na wyjazdach trochę gorzej (4-1-6, 10:16) bowiem przełożyło się to tylko na 13 punktów.
Najlepszym strzelcem zespołu z 8. trafieniami był Fin, Kasper Hamalainen, jednak od wiosny będzie on reprezentował barwy warszawskiej Legii. Najczęściej kartował natomiast Łukasz Trałka, który zapisał się 7 razy jako zdobywca żółtych kartek.
Wniosek może być z tego tylko jeden. Po tym jak Jan Urban poukładał zespół brak tylko napastnika z prawdziwego zdarzenia, który w przeciwieństwie do Robaka czy Thomalli zagwarantuje bramki tej drużynie. O wszystkich transferach będziem informować na naszej stronie www.polski-sport.pl