Nasza liga potrafi zaskakiwać. Zespoły, które jeszcze nie tak dawno reprezentowały Polskę w europejskich pucharach teraz okupują dół tabeli, natomiast drużynom, na które nikt nie stawiał wiedzie się nadzwyczaj dobrze. Przykładem jest Zagłębie Lubin.
„Jest dobrze, ale może być jeszcze lepiej.” Tak niewątpliwie twierdzą wszyscy związani z klubem z Lubina. Twierdzenie jest jak najbardziej słuszne, bowiem polska Ekstraklasa jest tak nieprzewidywalna, by nie powiedzieć słaba, że lider może przegrać z ostatnią drużyną ligi i na dodatek nie będzie to dla nikogo zdumiewające. Lubinianie mają ten komfort gry, e ich sponsorem jest państwowa spółka KGHM. Oznacza to, że piłkarze pensje dostają na czas, a klub do najbiedniejszych nie należy i może pochwalić się stabilizacją finansową.
Liczbowo Zagłębie wygląda następująco: 7 zwycięstw, 6 remisów, 8 porażek. Przekłada się to na 27 punktów przy bilansie bramkowym 27:31. Między grą na własnym boisku a grą na wyjazdach nie ma znaczącej różnicy. U siebie 4-3-4 (15 pkt.) i bilans 16:17. Na stadionach rywali 3-3-4 (12pkt.) i bilans 11:14. Zagłębie, co jest warte zauważenia, tylko 2 razy potrafiła u siebie zachować czyste konto.
Najlepszym strzelcem zespołu jest z 6 trafieniami, Czech Michal Papadopulos. Poza instynktem strzeleckim jest on również autorem 7 żółtych kartek, co jest największą liczbą w zespole. Z 6 „żółtkami” gonią go Lubomir Guldan oraz Adrian Rakowski.
Reasumując. Zagłębie Lubin jest w stanie powalczyć nawet o pierwszą „5” ligi, jednak drużynie potrzeba znaczących wzmocnień. Wśród priorytetów jest obrońca, by zapobiec liczbie straconych goli. Ieniądze są jednak nie każdy piłkarz chce występować w „średniaku” ligi polskiej. Wszystkie ruchy trnsferowe momitorujemy na naszej stronie www.polski-sport.pl