W drugim spotkaniu 15. kolejki LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań rozgromił na wyjeździe aż 5:0 ekipę Ruchu Chorzów. Każdą z bramek strzelał inny zawodnik.
Zdecydowanym faworytem spotkania w Chorzowie byli podopieczni Nenada Bjelicy. Poznaniacy od samego początku narzucili swoje tempo gry i przeważali zwłaszcza w środku pola.
W 4. minucie Darko Jevtić padł w polu karnym Ruchu, jednak gwizdek Daniela Stefańskiego milczał. Jak pokazały późniejsze powtórki kontakt był, jednak decyzja arbitra wydaje się być prawidłowa. Dziesięć minut później dobrą okazję mieli Niebiescy. Paweł Oleksy uderzył piłkę z rzutu wolnego, ale ta niewiele minęła prawy słupek bramki Matusa Putnockiego.
Kolejne minut były nieco spokojniejsze choć z niewielką przewagą Lecha, któremu brakowało jednak ostatniego podania. Mimo tego to podopieczni Waldemara Fornalika mogli jako pierwsi wyjść na prowadzenie, bowiem w 27. minucie Eduards Visnakovs po dobrym dośrodkowaniu mógł wpakować piłkę do siatki, ale Łotysz nie trafił w futbolówkę. Goście odpowiedzieli trzy minuty później bardzo dobra okazją po rzucie wolnym. Radosław Majewski dośrodkował piłkę w pole karne ze stałego fragmentu gry, a tam najwyżej wyskoczyli Bednarek i Arajuuri. Stoperzy jednak przeszkodzili sobie i bramka nie padła.
Co nie udało się wcześniej udało się w 37. minucie. Darko Jevtić wykorzystał dośrodkowanie Tomasza Kędziory i ładnym strzałem z woleja w polu karnym pokonał bramkarza gospodarzy dając prowadzenie Lechowi. Cztery minuty później wynik podwyższył Dawid Kownacki. Młody napastnik Kolejorza dostał futbolówkę w okolicach środka boiska i niewiele się zastanawiając pognał w kierunku bramki Hrdlicka. Po drodze ograł dwóch rywali i nieatakowany oddał strzał lewą nogą tuż sprzed linii pola karnego. Piłka wpadła do bramki tuż obok lewego słupka i było 2:0.
Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie i gospodarze schodzili do szatni z dwubramkową stratą.
Druga połowa nie przyniosła znacznej zmiany obrazu gry. To Kolejorz zdecydowanie przeważał i raz po raz zagrażał bramce rywali. Podopieczni Nenada Bjelicy podwyższyli prowadzenie w 59. minucie kiedy to Kolejorz wyprowadził zabójczą kontrę. Makuszewski podał do Majewskiego, a ten przebiegł kilka metrów i bez trudu pokonał bramkarza.
Siedem minut później było już 4:0. Wpuszczony dwie minuty wcześniej Marcin Robak został sfaulowany w polu karny przez Grodzickiego za co arbiter spotkania podyktował jedenastkę. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany i bez trudu wpakował piłkę do siatki.
Wynik spotkania w 86. minucie ustalił Szymon Pawłowski. Skrzydłowy Lecha po bardzo dobrym podaniu Radosława Majewskiego złamał akcję do środka i w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Chorzowian.
Lech ostatecznie rozgromił swoich rywali aż 5:0. wynik ten sprawił, że podpieczni Nenada Bjelicy awansowali na piąte miejsce w tabeli LOTTO Ekstraklasy.

