Tak rozbili nam te mecze, że 4 wieczory mamy możliwość delektować się pasztetową. Początek zaczął się od lidera, który wieczór wcześniej prawdopodobnie każdą setkę wykorzystał bez drżenia… ręki. Lech z ligą dał se siana. Steblecki powinien dostać krzyż Virtutti Militari za walkę. Łęczna wreszcie wygrała. Podbeskidzie idzie na spadek a Piast dogonił Legię.
Zagłębie Lubin- Legia Warszawa Obraz nędzy i rozpaczy ten lider. W maju lepiej iść na Torwar na koncert aniżeli płacić za bilety piłkarzy z Warszawy. To była komedia zagrań i dramat taktyczny. Legioniści chyba na złość wszystkim robili wszystko na odwrót.
– ”Ondrej, patrz! Kopne w trybuny, mimo iż nikt mnie nie kryje”
– „Ha! Alex ja dokopię do rynku w Lubinie.”
– „A ja- rzekł Nemanja- Postaram się zabić o własne nogi”.
Tak to wyglądało. Zagłębie to nie Stal Sanok, by strzelać dwa gole Legii i tracić jeden. Miedziowi nie stracili nic. Mogli tylko jakby Polacek poszedł na ryby i nie wrócił z nich przed końcem spotkania. Rośnie nam kandydat i to bardzo poważny do gry w pucharach. A Wojskowi rosną na frajera, bo w perspektywie wyjazd nad morze i goszczenie Piasta, który jest słabszy niż jesienią ale wciąż mocny. 2:0
Lech Poznań- Lechia Gdańsk Flaki z olejem. To nie był mecz tylko trening dośrodkowań Lovrencsicsa. Walił Węgier z uporem maniaka te dośrodkowania, prawdopodobnie pobił rekord ligi, zapewne też świata. Krąży przekonanie, że plan taktyczny Urbana nie opierał się na Węgrze, ale zbagatelizowałbym te bzdury. Einstein mówił „Trzeba być skończonym idiotą by wierzyć ,że ciągle robiąc to samo osiągnie się różne rezultaty. O ile Lovrecsics jeszcze próbował obalić tę teorię to jego koledzy robili co mogli by mu przeszkodzić. To samo z drugiej strony, fachura Kuświk miał pustą bramkę ale wolał pomachać znajomym na stadionie i trafił w…No jak myślicie? Pewnie, że nie w bramkę. W słupek. Typowe. 0:0
Górnik Zabrze- Śląsk Wrocław Normalnie przy meczu Górnika wieje nudą na kilometr. W pełni rozumiem Eurosport, który dokończył transmisję kolarstwa. Niespecjalnie ciągnęło wszystkich do tego spotkania. Lepiej było nawet uklepać kotlety na niedzielę. Albo już przyszykować święconkę na kolejną Wielkanoc. Dziś jednak było inaczej. Taką ambicję jaką pokazali zabrzanie można by śmiało obdzielić wszystkie ich dotychczasowe spotkania. Gol Ceramagica bardzo przyzwoity, gol Stebleckiego bardzo heroiczny i chyba dający Górnikowi szanse na utrzymanie. Śląsk na swoim poziomie ale dziś to było zdecydowanie za mało na reprezentantów Górnego Śląska. 2:1
Ruch Chorzów- Cracovia Kraków Prawda jest taka, że po tym jak Covilo w 4. minucie załadował bramkę to sędzia mógłby gwizdnąć koniec i wszyscy pojechaliby na Majówki. Ale arbiter miał najwięcej ambicji z całej brygady kolesi biegających po murawie i kazał wszystkim zasuwać 90 minut. Człowiek bez serca. Z niewolnika nie ma pracownika, także niemrawo i strasznie ślamazarnie ruszali się jedni i drudzy. Więźniowie po spacerniku ruszają się nawet żwawiej. W pierwszej części taktyka Rucha: „ Wyjazd” i ściskanie kciuków, że a nuż coś się uda. Pasy: Strzelone? Strzelone? To teraz obrona, dawajcie nawet kolesi z trybun postawimy w polu karnym, niech pozorują grę obronną. Niedosyt bo druga połowa to nieporównywalnie lepsze widowisko przyzwoite jak na piątkowy wieczór. 0:1
Termalica Nieciecza- Górnik Łęczna Gdy popatrzymy na nazwy zespołów, to wszyscy byli w stanie ominąć ten mecz i wreszcie pobawić się z psem, zadzwonić do teściowej itp. Nie było jednak tragedii i po szaleńczym początku potem nastąpiła chwila zadumy, potem znów akcja, zaduma, akcja i tak do końca. Oglądaliśmy dwa gole, czyli już więcej niż Górnik zdobył od 10 meczów. Te bramki dały łęczanom szansę, nadzieję i w sumie poczucie, że zostaną w Ekstraklasie, prezentując poziom godny I ligi. Cóź to za liga, że w końcu wygrywasz po kilkunastu meczach odstawiania fuszerki i Twoja sytuacja jest nie najgorsza?! 0:2
Korona Kielce- Wisła Kraków Nie czarujmy nikogo, że zwycięstwo Korony nad Wisłą to efekt ich gry od wielu tygodni, przy czym te gra jest coraz lepsza. Raz do roku i garbaty się wyprostuje. Wisła ma duży potencjał i za duże umiejętności by w Krakowie ze stresu wszyscy popocili się jak szczury w labiryncie. Przegrali ale najprawdopodobniej w kolejnej kolejce pogonią rywali. Korona zagrała jak to ona. Oddała pole gry rywalowi, miała ze 35% posiadania piłki, z 3/4 mniej wymienionych podań a i tak kontrowała rywali na tyle skutecznie by wygrać. W tym szaleństwie była jednak metoda, bowiem wszystko wyglądało jak fajnie ułożone puzzle a Wisła mimo że miała więcej armat to jednak tej bitwy nie potrafiła dziś wygrać. 3:2
Jagiellonia Białystok- Podbeskidzie Bielsko Biała Szalone spotkanie mieliśmy w Białymstoku. Zmiana wątków, nastrojów jak w argentyńskiej telenoweli i to wszystko w ciągu 90 minut. Droga Podbeskidzia z piekła do nieba jest usłana porażkami zatem poziom utrzymują stały. Niski ale stały. Nieciekawie to wygląda bo zespół Górali jeszcze nie tak dawno walczył o bezpieczne utrzymanie w grupie mistrzowskiej a teraz notuje serię 4 porażek z rzędu. Jaga zapewne tą wygraną zapewnila sobie byt w Ekstraklasie. Nawet fajnie bo bez Probierza, jego małpich skoków i dzikich krzyków przy linii bocznej, byłoby nudno. 3:2
Piast Gliwice- Pogoń Szczecin Mecz szarpany, gra nierówna, generalnie słabizna, choć Piast dopadł Legię i to spotkanie tych ekip zadecyduje o Mistrzostwie. Pogoń zagrała niemrawo, bez polotu, atakował tylko Piast poprzez notoryczne wrzutki Mraza. Nie było to widowisko, mecz bardzo średniej klasy, za który nie powinna być pobierana opłata za bilet. 2:1