Mecz z reprezentacją Serbii nie był wcale dla biało-czerwonych spacerkiem. Dla Adama Nawałki okazał się za to znakomitym poligonem doświadczalnym. Nasz trener przetestował kilku młodych piłkarzy, a jego kadra ograła rywali z Bałkanów 1:0.
Bohaterami pierwszych minut spotkania był niewątpliwie Aden Ljajić. Napastnik reprezentacji Serbii znakomicie pojawiał się z przodu. To on miał również pierwszą fantastyczną okazję do zdobycia bramki w tym spotkaniu. Już w siódmej minucie – po faulu Bartka Salamona – doszło do rzutu wolnego z bliskiej odległości. Do futbolówki podszedł właśnie Ljajić. Piłka posłana przez niego z atomową mocą musnęła rękawicę Łukasza Fabiańskiego i odbiła się od poprzeczki. Do spadającej piłki podbiegł jeszcze Nemanja Matić. Jego strzał głową był jednak daleki od ideału – Serb przestrzelił pustą bramkę.
Chwilę później Adem Ljajić nie skorzystał z ponownej genialnej sytuacji do trafienia. Tym razem tuż pod jego nogi spadła piłka wybita z pola karnego przez Macieja Rybusa. Uderzenie z pierwszej piłki minęło jednak, na nasze szczęście, słupek bramki strzeżonej przez Fabiańskiego.
Oprócz Ljajicia, z przodu w reprezentacji Serbii na początku meczu pokazali się również: strzelający dziś niezwykle niecelnie Nemanja Matić oraz Aleksandar Kolarov.
Po kilkunastu minutach z marazmu wybudzili się reprezentanci Polski, postanawiając bardziej zdecydowanie zaatakować serbską bramkę. Jako pierwszy mocny, aczkolwiek bardzo niecelny, strzał oddał Piotr Zieliński. Już po chwili szalał Kuba Błaszczykowski, indywidualnie wbiegając w pole karne i rozgrywając piłkę do Lewandowskiego. Strzał oddany przez naszego najlepszego snajpera był jednak zbyt lekki, aby mógł zagrozić Vladimirovi Stojkoviciowi.
Błaszczykowski nie rezygnował jednak z dalszych ofensywnych wypraw. W 28. minucie przyniosło to skutek. Tym razem akcję wykreował Robert Lewandowski, który pobiegł z piłką lewą stroną, a następnie dośrodkował ją w pole karne. Stamtąd wybił ją jeden z serbskich obrońców, ale… wprost pod nogi Kuby. Ten nie wahał się – uderzenie z pierwszej piłki nie dało szans na interwencję. Piłka wpadła do siatki, a Polska objęła prowadzenie w meczu z reprezentacją Serbii.
Od momentu strzelenia bramki znacznie poprawiła się gra Polaków w środku pola. Dużo lepiej zaczął grać Piotr Zieliński, który aktywnie włączył się w kreowanie akcji, stanowiąc rzeczywistą pomoc dla Grzegorza Krychowiaka. Przełożyło się to na kolejne ataki. Ponownie pokazał się Kuba Błaszczykowski. Nasz były kapitan świetnie zbiegł z piłką wzdłuż pola karnego, oddając kolejny groźny strzał. Tym razem jednak skutecznie obronił Stojković.
Mimo tego, że inicjatywa już do końca pierwszej części spotkania pozostała po naszej stronie, nie stworzyliśmy już stuprocentowej sytuacji do zdobycia bramki. Do 45. minuty było więc 1:0.
Na drugą części spotkania wyszliśmy z jedną zmianą. Adam Nawałka postanowił przetestować… bramkarzy. Wojciech Szczęsny zmienił zatem między słupkami Łukasza Fabiańskiego.
Ciekawie działo się jednak nie z tyłu, a z przodu. Już na samym początku drugiej części meczu Arkadiusz Milik zdołał przedostać się w pole karne reprezentacji Serbii, po czym zwieść balansem ciała obrońców i oddać strzał. Piłka jednak po jego uderzeniu niestety uderzyła tylko w słupek. Po chwili równie dobrą okazję na gola miał Robert Lewandowski. Gwiazdor reprezentacji Polski niecelnie uderzył jednak, po idealnej wrzutce na jego głowę z rzutu wolnego.
Po chwili jednak ponownie karta się odwróciła, a Adem Ljajić przypomniał o sobie mocnym strzałem w kierunku bramki Wojciecha Szczęsnego. Błyszczał również nowo wprowadzony na murawę Filip Duricić. Polscy obrońcy byli zmuszeni co i rusz wybijać piłkę na rzut rożny, a Szczęsny miał ponownie pełne ręce roboty. Na szczęście obrońcy nie pozwolili na doprowadzenie do żadnej „setki”, choć ich błędy naprawiali… sami Serbowie, gubiąc się w swoich akcjach z przodu.
Ostatni kwadrans był przeznaczony głównie dla rezerwowych. Z boiska zeszli Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak i Kamil Grosicki. Reprezentację kapitańską przejął Kamil Glik, a na murawie pojawili się Łukasz Teodorczyk, Tomasz Jodłowiec i Bartosz Kapustka. Po stronie serbskiej natomiast kibicom mieli okazję zaprezentować się Duricić, Sulejman, Maksimović i Mladenović.
W końcówce ponownie inicjatywę przejęli Serbowie. Błędy formacji obronnej naszej reprezentacji doprowadziły rywali w nasze pole karne. Na szczęście jednak piłkarze z Bałkanów nie potrafili ich wykorzystać. Co prawda Filipowi Duriciciowi udało się umieścić piłkę w bramce, ale – na szczęście dla nas – sędzia odgwizdał spalonego.
Ostatnie minuty meczu upłynęły pod znakiem ataków Serbów na naszą bramkę. Po jednym z dośrodkowań w pole karne dużo szczęścia miał Wojtek Szczęsny, który – podobnie jak na początku spotkania Łukasz Fabiański – opuszkami palców skierował futbolówkę na poprzeczkę.
Mimo usilnych prób naszych rywali, więcej bramek już nie padło. Polska defensywa nie zapłaciła zatem za błędy, które popełniła. Dziś wygraliśmy 1:0, trzeba jednak pamiętać, że silniejsze od Serbów drużyny, podobne błędy mogą już wykorzystać.
Polska – Serbia (1:0)
Jakub Błaszczykowski (28′)
SKŁADY
Polska: Łukasz Fabiański (46. Wojciech Szczęsny) – Łukasz Piszczek, Kamil Glik, Bartosz Salamon (86. Michał Pazdan), Maciej Rybus – Kuba Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak (76. Tomasz Jodłowiec), Piotr Zieliński (83. Ariel Borysiuk), Kamil Grosicki (76. Bartosz Kapustka) – Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski (73. Łukasz Teodorczyk)
Serbia: Vladimir Stojković – Aleksandr Kolarov, Nikola Maksimović (91. Uros Spajić), Slobodan Rajković, Bronislav Ivanović – Adem Ljajić, Zoran Tosić (66. Miralem Sulejmani), Nemanja Matić (85. Darko Brasanac), Luka Milivojević (76. Nemanja Maksimović) – Nikola Stojiljković (56. Filip Duricić), Filip Kostić (78. Filip Mladenović)
Sędzia główny: Alexander Harkam (Austria)