Choć reprezentacja Polski po porażce 1:3 z Francją pożegnała się z mistrzostwami świata w Katarze, trudno nie odnieść wrażenia, że w meczu 1/8 finału w końcu pokazali na co ich stać. Na aktualnych mistrzów świata co prawda to nie wystarczyło, ale dało się zauważyć, że w polskim zespole jest mnóstwo jakości.
Reprezentacja Polski w zakończonych już dla siebie mistrzostwach świata w Katarze pokazała dwie zupełnie inne twarze. Pierwsza z nich, nastawiona na defensywę i bronienie wyniku była cechą charakterystyczną dla meczów grupowych i niejako wpisała się w obraz polskiej kadry na całym turnieju.
Mało efektowny, ale efektywny styl w fazie grupowej
Spotkania z Meksykiem i Arabią Saudyjską nie były w wykonaniu biało-czerwonych zbytnio efektowne. Nastawienie głównie na defensywę i regularne zatrzymywanie rywali dało jednak zamierzony skutek w postaci wyników. Cztery punkty po dwóch pierwszych spotkaniach były celem, który był dla Czesława Michniewicza kluczową sprawą.
Przed meczem z Argentyną z góry można było zakładać, że taki styl gry może nie wystarczyć do uzyskania korzystnego wyniku. Na tle tak klasowego rywala niewłaściwym byłoby zupełnie defensywne podejście, jednak biało-czerwoni nie sprostali trudnemu zadaniu. Dwa gole i dominacja “Albicelestes” to scenariusz, który nikogo nie zaskoczył.
Po fazie grupowej można było mieć sporo zarzutów co do efektowności gry polskiej kadry. Z drugiej strony, w samej kadrze panowało przekonanie, że taki właśnie był cel – awansować do 1/8 finału, niezależnie od prezentowanego stylu. Efektywności zatem Polakom z pewnością nie można było odmówić.
Dla naszej reprezentacji to koniec Mundialu, ale kończymy go z podniesionymi głowami. Przeciwko Francji mieliśmy swoje okazje, mistrzowie świata byli po prostu silniejsi. Wyjście z grupy, pierwsze od 36 lat, to jednak sukces. Dziękuję za to trenerowi, piłkarzom i naszym kibicom🇵🇱
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) December 4, 2022
Polacy pokazali, na co ich stać
W pierwszym od 36 lat meczu w fazie pucharowej Polacy trafili na najtrudniejszego możliwego rywala – Francję. Zgodnie z zapowiedziami Czesława Michniewicza, nie zamierzali jednak powielać defensywnego stylu gry z fazy grupowej, a zamiast tego skupić się na kreowaniu sytuacji i atakowaniu. Tylko w taki sposób możliwe było stworzenie zagrożenia i pokazanie całemu światu, że nudna i defensywna strategia to tylko część planu.
Starcie z Francją pokazało, że w kadrze Polski jest mnóstwo jakości. W defensywie ponownie świetnie spisywali się Wojciech Szczęsny i Bartosz Bereszyński, a na wysoki poziom wskoczył w końcu Matty Cash, który regularnie radził sobie w pojedynkach biegowych z Kylianem Mbappe. W drugiej linii bardzo dobry mecz rozegrali Piotr Zieliński i Jakub Kamiński, którzy w wielu akcjach byli motorami napędowymi polskiego zespołu.
Po pojedynku z Francją nasuwa się jeden główny wniosek – Piotr Zieliński w końcu zagrał w reprezentacji na miarę swoich możliwości. Pomocnik Napoli brylował w środku pola, kreował sytuacje i świetnie radził sobie z rywalami. Przez długi czas można było narzekać na dysproporcję pomiędzy jego grą w klubie i w kadrze, ale w tym spotkaniu zupełnie nie było jej widać.
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) December 4, 2022
Na pochwałę w kontekście gry Polaków szczególnie zasługiwał fakt, że grali przeciwko nie byle komu, a panującym mistrzom świata. Taka postawa biało-czerwonych np. w meczu z Arabią Saudyjską nie byłaby niczym szczególnym, ale skoro naprzeciw stali mistrzowie sprzed czterech lat, to słowa uznania i gratulacje są jak najbardziej uzasadnione.
Całościowa ocena Polaków za turniej w Katarze powinna zatem być jak najbardziej pozytywna. Oczywiście, styl gry w fazie grupowej nie był imponujący, ale po czasie i tak nikt nie będzie o nim pamiętał. Wszyscy będą za to wspominać pierwszy od 36 lat awans do fazy pucharowej mistrzostw świata, a także świetny występ, choć zakończony porażką z reprezentacją Francji.
Przegrywamy 3:1 po dobrej grze. Lewandowski spudłował z karnego i po chwili trafił! [WIDEO]