Sport jest ściśle powiązany z polityką. Tak było zawsze. Przez politykę bojkotowano wielkie imprezy. Sport wpływa na decyzje polityczne, jest narzędziem propagandy. Kiedyś przez pewien mecz wybuchła nawet wojna! No, ale od początku.
8 czerwca 2012, Stadion Narodowy, mecz z Grecją – dziesiątki tysięcy gardeł śpiewa polski hymn. Coś pięknego. Co było dalej każdy doskonale wie… No, ale turniej w Polsce to świetna okazja do uprawiania „propagandy sukcesu”. Politycy się chwalili ile to zbudowano kilometrów autostrad, jakie to wspaniałe stadiony wybudowano i jakie tłumy turystów przyjadą do Polski, żeby znowu ją odwiedzić. Opozycja (poniekąd słusznie) podnosiła głosy, że stadiony przynoszą ogromne straty, za które będą musieli zapłacić podatnicy, autostrady są budowane na kredyt, a turyści raczej drugi raz do Polski nie przyjadą. Wojny politycznej ciąg dalszy.
Siatkarskie mistrzostwa świata w Polsce. Mecz z USA. Na trybunach pojawił się Donald Tusk i został wygwizdany (w sumie się nie dziwię). Błąd szybko został naprawiony. Na finale zasiadł już prezydent Bronisław Komorowski, który cieszy się dużo większym poparciem społecznym niż premier (prezydent w Polsce ma niewiele do gadania, więc trudno jest coś schrzanić na jego stanowisku). Jak widać, pijarowcy partii rządzącej nie próżnują. No i gabinet Ewy Kopacz już ma pierwszy spektakularny sukces za sobą. W końcu Polska mistrzem świata! Żarty na bok. Zostawmy już nasze podwórko i nasz nieszczęśliwy kraj.
W starożytności był zwyczaj, że podczas Igrzysk zawierano rozejmy. Sport wtedy był zupełnie inny. Zwycięzca nie dostawał pokaźnej sumki, a wieniec z gałązek wawrzynu (laur olimpijski) i chwałę. Dzisiaj sport jest sposobem na zarabianie pieniędzy. O przerywaniu wojen też mało kto pamięta. W 1936 IO odbyły się w Berlinie. 4 lata później w ogóle ich nie było (przynajmniej tych oficjalnych). Powód był oczywisty – wojna…
Warto też wspomnieć o bojkotach. W 1980 roku bojkot Igrzysk w Moskwie ogłosiły Stany Zjednoczone. Powodem była interwencja ZSRR w Afganistanie. Oprócz USA do stolicy Rosji (wtedy Związku Radzieckiego) nie pojechali zawodnicy z RFN, Japonii, Kanady. Nie zjawili się też sportowcy Argentyny, Egiptu, Iranu, Indonezji, Izraela, Korei Południowej, Pakistanu, Turcji, Norwegii i wielu innych państw. Wielu z tych sportowców chciało pojechać, ale pod naciskiem polityków nie pojawili się na turnieju. 4 lata później w Los Angeles znowu zabrakło wielu znakomitych sportowców. Bojkot ogłosił Afganistan, Angola, Bułgaria, CSRS, Etiopia, KRLD, Kuba, Laos, Mongolia, NRD, Węgry, Wietnam, ZSSR, a także Polska.
Ostatnim aspektem jaki chciałbym poruszyć jest mecz, który spowodował wojnę. Przyczyną konfliktu było osadzanie się salwadorskich rolników na przygranicznych terenach Hondurasu. Honduraski rząd chciał zmusić ich do opuszczenia kraju. W Salwadorze obawiano się powrotu ubogich, pozbawionych ziemi chłopów. Mogło to wywołać antyrządowe rozruchy. Wroga atmosfera sięgnęła zenitu po przegranym przez Honduras 0:3 meczu eliminacji do Mistrzostw Świata w piłce nożnej, który odbył się 15 czerwca 1969. Honduraskie radio zaapelowało do obywateli o wypędzenie Salwadorczyków ze swojego państwa, a w Salwadorze doszło do masowych demonstracji przeciwko Hondurasowi. 14 lipca wojska salwadorskie zaatakowały sąsiada. Rozpoczęła się tzw. „wojna futbolowa”. Walki zakończyły się 18 lipca po interwencji Organizacji Państw Amerykańskich. W konflikcie zginęło około 700 osób po stronie salwadorskiej i 1200 po stronie honduraskiej. Dopiero 30 października 1980 roku oba państwa podpisały traktat pokojowy kończąc tym samym wojnę.
Przykładów może być o wiele więcej. Ja w tym felietonie ledwo liznąłem ten temat. Pokazałem tylko wierzchołek góry lodowej. Nie ma za to wątpliwości, że sport i polityka są ze sobą nierozerwalnie związane, czy tego chcemy czy nie.
Autor: Maciej Zadroga