11 października – wtedy spełniły się marzenia naszej reprezentacji w eliminacjach do Euro 2016. Tego dnia rok temu odnieśliśmy historyczne zwycięstwo nad Niemcami, a w tym tego samego dnia cieszymy się, że naszej drużynie udało się przejść bardzo ciężką drogę, która zaowocowała awansem na Mistrzostwa Europy.
Zmasakrować Gibraltar
Najłatwiejszy rywal z grupy był pierwszym rywalem w drodze na Euro. Celem naszej reprezentacji był jak najwyższy wynik i czyste konto. Oba założenia zostały zrealizowane. Polska wygrała w Portugalii 7:0.
W tym meczu formą w końcu błysnął Kamil Grosicki, który w tym meczu strzelił 2 bramki. Robert Lewandowski zrobił to, czego od niego oczekiwaliśmy, czyli strzelić jak najwięcej bramek w tym meczu. Strzelił ich 4, co było dobrym prognostykiem na całe eliminacje. Bramkę w tym meczu dołożył też nasz stoper, Łukasz Szukała, który głową pokonał bramkarza Gibraltaru.
Pokonać mistrzów świata
Ten mecz będziemy wspominać latami. Reprezentacja Niemiec, jako mistrzowie świata jadą do Warszawy na mecz, którego każdy z nas nie mógł się doczekać. Wszyscy skazywali nas na pożarcie, a tymczasem nasza reprezentacja odnosi historyczny sukces – zwycięstwo nad Niemcami.
Więcej z gry mieli nasi sąsiedzi i to oni byli bliżej strzelenia bramki, jednak nasza defensywa na czele z Wojciechem Szczęsnym zachowała czyste konto. Po dośrodkowaniu Piszczka na głowę Milika w 51. minucie Stadion Narodowy oszalał, a gdy na 2:0 podwyższył Mila, wszyscy już wiedzieli, że tego zwycięstwa Niemcy nam już nie zabiorą, zawodnicy Adama Nawałki napisali wspaniałą historię.
Zremisować ze Szkocją
Po meczu z Niemcami większość jako faworyta wskazywało Polskę. Był to kolejny mecz, w którym mogliśmy zobaczyć walczących do końca Polaków.
Wszystko zapowiadało się dobrze, ponieważ prowadziliśmy już w 11. minucie po golu Mączyńskiego. Szkocja bardzo szybko, bo już w 17. minucie doprowadziła do remisu, który pozostał do końca pierwszej połowie. 9 minut po wznowieniu gry stało się to co stać się nie powinno – padł gol dla Szkotów. Nasza reprezentacja walczyła do końca o jak najlepszy rezultat, co w 78. minucie zaowocowało golem Milika, dzięki któremu udało nam się w tym spotkaniu zremisować.
Wysoko pokonać Gruzję
Wszystko było zgodnie z planem. Wygraliśmy wysoko i zagraliśmy na zero z tyłu. Strzelanie jednak rozpoczęło się dopiero w drugiej połowie. Pierwszą bramkę w 52. minucie strzelił Kamil Glik. Na 2:0 19. minut później podwyższył Krychowiak. Kolejna bramka padła już 2. minuty później za sprawą Mili. W doliczonym czasie gry Gruzinów dobił Milik, który strzelił bramkę na 4:0. Był to ostatni mecz Wojciecha Szczęsnego, który stracił miejsce w bramce reprezentacji do samego końca eliminacji.
Zremisować z Irlandczykami
Mecz ułożył się dla naszej reprezentacji bardzo dobrze, bo prowadziliśmy już w 26. minucie za sprawą Sławka Peszki. Zepchnięci, by nie powiedzieć kolokwialnie “stłamszeni” Polacy pękli tuż przed końcem meczu, kiedy to bramkę zdobył Shane Long, przez którą zamiast do Polski wracać z kompletem punktów, nasza reprezentacja wróciła tylko z jednym.
Ponownie udowodnić wyższość nad Gruzją
W pierwszej połowie graliśmy dobrze, a nie byliśmy w stanie strzelić bramki. W drugiej połowie dominowali Gruzini, to oni prowadzili grę, ale bramki strzeli Polacy. Jedna bramka Milika, trzy trafienia Lewandowskiego. Po tym meczu nadal byliśmy liderami grupy D.
Ponownie zagrać jak równy z równym z mistrzami świata
To był naprawdę dobry mecz, obie drużyny miały swoje okazje, jednak skuteczniejsi byli Niemcy. Mimo tego nasi reprezentacji zagrali dobry mecz, kilkukrotnie postraszyli Neuera swoimi strzałami. Można jedynie żałować, że nie wywalczyliśmy dziś remisu, jako że mistrzowie świata nie prezentowali się dziś najlepiej. Polacy byli w stanie nawiązać walkę, i za to należą się im wielkie brawa. Cieszyć też mógł gol Roberta Lewandowskiego, który przybliżał się do zdobycia miana najlepszego strzelca reprezentacji.
Ponownie zmiażdżyć Gibraltar
Wszystko rozpoczęło się zgodnie z planem, którym było jak najszybsze strzelenie gola. Strzelanie w 8. minucie rozpoczął Kamil Grosicki, a kilka minut później strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu. Po dwie bramki w tym meczu zdobył również Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik, a po bramce dołożył Kuba Błaszczykowski i debiutujący w dorosłej reprezentacji Bartosz Kapustka. Co ciekawe w 88. minucie bramkę strzelił… Gibraltar.
Zwycięstwo w dzisiejszym spotkaniu nie podlegało dyskusji. Pojawiały się opinie ile goli strzelą Biało-czerwoni. Gdyby nie rozregulowane celowniki, to po stronie gospodarzy mogłoby być nawet dwa razy więcej goli. Na trafienie Gibraltaru chyba nikt nie stawiał.
Pokazać wolę walki ze Szkotami
Wygrywając ten mecz, nasza reprezentacja mogła już zapewnić sobie awans na Euro. Wszystko zaczęło się idealnie, bo już w 3. minucie prowadziliśmy po golu Lewandowskiego. W ostatniej akcji pierwszej połowy Ritchie cudownym uderzeniem zza pola karnego pokonał Fabiańskiego, tym samym do przerwy był remis. W drugiej połowie Szkocja wyszła na prowadzenie za sprawą Fletchera, a gdy wydawało się, że Polska przegra w tym spotkaniu, stał się cud. W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry lekko bita piłka z rzutu wolnego trafia w słupek, a Robert Lewandowski dobija ją do pustej bramki. W takich okolicznościach o awans musieliśmy powalczyć z Irlandią na Narodowym.
Zapewnić sobie awans w ostatnim meczu eliminacji
Wszystko znów zaczęło się idealnie. W 13. minucie po bardzo dobrym rozegraniu rzutu różnego strzał z zza pola karnego Krychowiaka wylądował w bramce. Każdy z nas na pewno nie zdążył jeszcze ochłonąć, a Irlandia minutę później otrzymała rzut karny po faulu na Longu (Jak się okazało, faul był poza polem karnym), który wykorzystał Walters. Jeszcze przed przerwą udało nam się wyjść na prowadzenie za sprawą niezawodnego w tych eliminacjach Roberta Lewandowskiego. Wynik utrzymał się do końca spotkania. Niesamowicie nerwowa końcówka i bardzo zacięte spotkanie przyniosło Polakom korzystny rezultat i kibice “biało-czerwonych” mogli świętować awans na Euro 2016.
W końcu zdarzyło się coś, czego nie doświadczyliśmy od wielu lat. Każdemu z nas brakowało tego uczucia, że pomimo przeciwności losu (kontuzje i sędziowie) na Euro awansujemy w pełni zasłużenie.
Adam Nawałka dostał drużynę, której nie bały się prawie żadne reprezentacje. Teraz wszystko uległo zmianie. Każda reprezentacja podchodzi do nas teraz z wielkim respektem. Teraz każda z naszych pozycji nie ma zbyt wielu słabych stron, jak to było za wcześniejszych selekcjonerów. Dał kadrze Milika, dzięki któremu Robert Lewandowski może skupić się głównie na strzelaniu bramek, a nie rozgrywania piłki jak to było wcześniej. Postawił na rodowitych Polaków, nie chciał Obraniaków, Boenishów itp.
Wiadomo, nie ma co pompować balonika, jak to robią czołowe polskie media. Mistrzostwa to zupełnie inna bajka, a presja będzie jeszcze większa niż w meczach eliminacyjnych. Nasz zespół ma bardzo duży potencjał, który miejmy nadzieję, nie zmarnują. Niezależnie od tego, czy przydzielą nam łatwiejszych, czy trudniejszych rywali byle kto na Euro się nie dostaje. Chyba każdy z nas jest pewien, że ten awans nie jest przypadkiem, zwykłą historią dziesięciu meczów, tylko czymś więcej.
Obserwuj autora na Twitterze: @bartek99253