Porażka Lecha na Bułgarskiej

Aktualizacja: 3 lut 2022, 12:46
1 kwi 2016, 22:11

Lech Poznań niespodziewanie przegrał na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław 0:1. Kolejorz nie prezentował dziś jednak formy, która pozwoliłaby na uzyskanie dobrego wyniku.

Mecz rozpoczął się źle dla poznańskiego Lecha. W pierwszych minutach Kolejorz nie umiał stworzyć sobie dogodnych szans na strzelenie bramki. Co więcej – Lechici gubili się całkowicie przy wyprowadzaniu akcji ofensywnych.

Dużo lepiej w tym okresie czasu spisał się Śląsk. Piłkarze z Wrocławia niemal od razu po pierwszym gwizdku zaskoczyli Lecha kilkoma strzałami z dystansu w wykonaniu Tomasza Hołoty. Dużo lepiej wychodziło im również w akcjach pozycyjnych.

Jedna z nich w końcu poskutkowała bramką. W 10. minucie lewą stroną ruszył Dudu Paraiba. Brazylijczykowi udało się celnie podać do ustawionego nieopodal Ryoty Morioki. Ten obrócił się w polu karnym, zmylając przy tym zbyt głęboko wysuniętych Macieja Wilusza i Marcina Kamińskiego. Celny strzał, tuż obok słupka bramki bezradnego Jasmia Buricia był doskonałym dopełnieniem tej akcji. W ten właśnie sposób Japończyk wyprowadził Śląsk na prowadzenie.

Po stracie bramki, piłkarze Lecha zaczęli grać bardziej ambitnie w ataku. Nareszcie – przede wszystkim – akcje Kolejorza kończyły się strzałami. Gospodarzom udało się jednak przeprowadzić tylko jedną taką, która realnie mogłaby zakończyć się golem. W 33. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Darko Jevtić. Piłka po jego uderzeniu nie została złapana przez Mateusza Abramowicza. Po odbiciu się od jego rękawic, odbiła się na kilkadziesiąt centymetrów do przodu. Bliski wykorzystania tego był Nicki Bille Nielsen. Duński napastnik do piłki dobiegł jednak minimalnie za późno i ostatecznie Abramowicz zdołał pewnie chwycić futbolówkę.

Poza akcjami biało-niebieskich, w końcówce pierwszej połowy mogliśmy oglądać również kilka dobrych zagrań gości. Piłkarze Śląska nie spoczęli bowiem na laurach i cały czas dążyli do tego, aby podwyższyć prowadzenie. Obrońcy Lecha tym razem jednak poprawnie radzili sobie już z powstrzymywaniem rywali.

Od początku drugiej połowy Lech zaatakował z wielkim animuszem na bramkę Śląska. To zdanie może być tylko żartem prima aprillisowym. Podobnego typu „kawał” zrobił Jan Urban sadzając dziś na ławce rezerwowych bramkarza i czterech obrońców.

Lechowi w ataku nie wychodziło niemal nic. Co więcej – nie było żadnego gracza ofensywnego, który mógłby wejść na murawę. Pozostawało zatem liczyć na tych, którzy aktualnie znajdowali się na boisku.

Dopiero w ostatnich minutach spotkania Lechitom udało się poważnie zagrozić bramce Śląska. Cały czas czujnie zachowywał się jednak Abramowicz, który okazał się dziś być nie do przejścia dla zawodników Kolejorza. Bramkarz Śląska umiał zachować zimną krew i do końca wybijać wszystkie piłki, skierowane w stronę jego bramki.

Wcześniej jeszcze poważniejsze okazje mieli jednak Ślązacy. Doskonała okazja na podwyższenie prowadzenia nadarzyła się w 71. minucie. Wówczas ponownie fenomenalnie pokazał się Ryota Morioka. Japończyk dograł do Petera Grajciara, który oddał mocny strzał w światło bramki. Piłkę sięgnął Jasmin Burić, lecz udało mu się jedynie odbić ją przed siebie. Tam czyhał już Bence Mervo, gotowy do dobitki. Buriciowi udało się jednak pozbierać po poprzedniej interwencji i jeszcze raz rzucić się w kierunki nadlatującej futbolówki. Ostatecznie do siatki wpadł… Bośniak. Piłka odbita od jego rąk oraz słupka, pomknęła w innym kierunku.

W ten sposób udaremniona została prawdopodobnie najgroźniejsza, oprócz bramkowej, akcja w tym spotkaniu. W drugiej połowie zatem bramki już nie padły, a Śląsk pokonał Lecha 1:0.

Porażka na własnym stadionie zdecydowanie komplikuje sytuację Kolejorza w tabeli Ekstraklasy. Wiadomo już bowiem, że po rundzie zasadniczej Lech zajmować będzie maksymalnie 5. miejsce.

Śląsk natomiast w tym momencie, po dopisaniu trzech punktów za zwycięstwo, wyszedł ze strefy spadkowej, spychając na 15. miejsce Górnika Łęczna.

LECH POZNAŃ – ŚLĄSK WROCŁAW 0:1 (0:1)
Ryota Marioka (10′)

Lech Poznań: Burić – Kędziora, Wilusz, Kamiński, Volkov (64. Kadar) – Dudka (63. Arajuuri) , Trałka – Lovrencsics, Gajos, Jevtić – Nicki Bille

Śląsk Wrocław: Abramowicz – Pawelec, Celeban, Dvali, Paraiba – Hołota, Hateley, Dankowski (58. Grajciar), Pich – Morioka, Mervo

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA