Od kilku dni jednym z najgłośniejszych tematów w piłkarskich mediach jest brak możliwości rejestracji nowych piłkarzy przez FC Barcelonę. Tak naprawdę problem jest znacznie większy, ponieważ taki sam problem mają też inne kluby z Villarrealem i Sevillą na czele.
Tylko 34 piłkarzy z 90 zarejestrowały kluby w LaLiga
FC Barcelona nie jest jedynym klubem, który mierzy się z problemem rejestracji nowych zawodników, ale bez wątpienia jest najbardziej nośnym tematem. W końcu brak rejestracji tak klasowych piłkarzy, jak Christensen, Dembele (przedłużenie kontraktu), Raphinia czy wreszcie Lewandowski jest nie do pomyślenia.
Dziś w hiszpańskich mediach wypłynęła informacja, że pierwszy z wymienionych zawodników oraz Kessie mają w kontrakcie specjalną klauzulą pozwalającą im odejść z klubu, jeśli nie zostaną zarejestrowani na czas. Deadline przypada bez wątpienia na 13 sierpnia. Wtedy Barca rozegra pierwszy ligowy mecz z Rayo Vallecano.
Ciężko jednak sobie wyobrazić, żeby wykorzystali ten zapis tak szybko. Ewentualnie może chodzić o 2 września, ponieważ jest to ostateczny dzień na rejestrację piłkarzy. Jeśli chodzi o Lewego, to ten zapewnił media, że pieniądze na jego rejestrację są przygotowane i nie obawia się sytuacji, że mecz z Rayo obejrzy z trybun.
Problemy Barcelony nie są jednak odosobnionym przypadkiem, a częścią większego problemu. Łącznie w klubach La Liga pojawiło się już około 90 nowych piłkarzy i nawet połowa nie została jeszcze zarejestrowana. Oprócz wielkiej Barcelony w gronie klubów, które zetknęły się z tym problemem, są Real Betis, Almeria, Elche, Rayo Vallecano, Real Valladolid, Villarreal oraz Sevilla.
Władze tych klubów pracują nad zbilansowaniem budżetów. Real Betis podobnie, jak Barca planuje uruchomić dźwignię finansową, która powinna załatwić sprawę. Włodarze Betisu zamierzają podpisać umowę z funduszem inwestycyjnym, który w zamian za środki finansowe otrzyma procent od sprzedaży karnetów i biletów przez pięć kolejnych lat.
Christensen and Kessie could leave Barcelona for free if they are not registered before Saturday, sources have confirmed to @samuelmarsden and @moillorens 😳 pic.twitter.com/LNI0V8Tw2K
— ESPN FC (@ESPNFC) August 10, 2022
Wszystko przez rygorystyczne zasady finansowe LaLigi
Władze hiszpańskiej ekstraklasy stworzyły mechanizmy ekonomicznej kontroli klubów oraz ustanowiły limity kosztów, jakie każdy może ponieść w każdym sezonie. Właśnie dlatego wszyscy przedstawiciele pierwszej i drugiej ligi muszą mierzyć się z rygorystycznymi zasadami, które uniemożliwiają rejestrację piłkarzy.
Żadna inna topowa liga nie korzysta z takiego mechanizmu. Od finansowego fair play UEFA system LaLiga różni się tym, że pełni rolę prewencyjną. Kluby mają odgórnie nałożony limit wydatków, jaki mogą ponieść w danym sezonie. Głównym celem jest oczywiście przeciwdziałanie powstawaniu ogromnych długów.
Jednym z podstawowych elementów kontroli przeprowadzanej przez LaLigę jest limit kosztów poniesionych na skład oraz sztab (SCL). Przy kontroli tych kosztów pod uwagę są brane liczne czynniki, takie jak: płatności za prawa do wizerunku, opłaty agentów, opłaty licencyjne, koszty ubezpieczeń społecznych i szereg innych kosztów, jakie ponoszą kluby piłkarskie w związku z transferami.
Stawianie granic i ograniczanie niekontrolowanych wydatków przełożyło się na to, że łączny kapitał klubów LaLigi w latach 2014-2020 wzrósł o 250%, a dług wobec organów publicznych spadł z 650 mln euro (2013 r.) do 23 mln (2021 r.). Znacznie zmalała też kwota jaką wszystkie kluby łącznie zalegały swoim piłkarzom. Hiszpańskie rozgrywki były też jedynymi, jakie przyniosły zyski w sezonie 2019/2020, którego końcówka rozgrywała się w cieniu pandemii COVID-19. Pozostałe ligi z TOP5 odnotowały ogromne straty.
Widać więc wyraźnie, że zasady finansowe w hiszpańskiej piłce przekładają się na realną zmianę w funkcjonowaniu klubów, co już teraz ma pozytywny wpływ na stan hiszpańskiej piłki klubowej.
Kluby pierwszej i drugiej LaLigi otrzymają łącznie prawie 2 miliardy euro na rozwój
LaLiga zadbała też o doinwestowanie klubów. Odpowiada za to strategiczny projekt ligi oraz funduszu CVC – LaLiga Impulso. Dzięki niemu do kasy hiszpańskich klubów powędrują łącznie prawie 2 miliardy euro. Fundusze muszą być przeznaczone na rozwój kluczowych segmentów każdego klubu – infrastruktura, handel, marketing, komunikacja, technologia, CSR i wiele innych. Obecnie rozdysponowano już 50% wszystkich środków.
Gdy kwestię rejestracji piłkarzy oraz środków z projektu Impulso wrzucimy do jednego worka, wyjdzie nam, że w najgorszej sytuacji znajduje się obecnie Rayo Vallecano. Najbliższy rywal FC Barcelony może niebawem zmierzyć się z karami finansowymi oraz sportowymi (odjęcie punktów). Rayo jest jedynym klubem, który nie otrzymał wszystkich środków z systemu LaLiga Impulso ze względu na brak planów na rozwój klubu. Czarne chmury zbierają się nad drużyną z Madrytu.
FC Barcelona nie przestaje szaleć. Co się dzieje w klubie Lewandowskiego?