Amerykanie zwyciężyli nad Argentyńczykami 3:1 (25:20, 25:21, 17:25 i 25:20) i to oni wraz z Włochami zapewnili sobie awans na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Cały turniej wygrali siatkarze z Ameryki Płn., a biało-czerwoni uplasowali się na 3. miejscu.
Lepiej do spotkania przystąpiły Stany Zjednoczone, które na pierwszej przerwie technicznej prowadziły 8:5. Dzięki dobrej zagrywce De Cecco Argentyńczycy zniwelowali straty. Ale Amerykanie znowu odskoczyli, tym razem na cztery punkty – 11:7. Dobrze w ataku USA spisywał się Russell. Podopieczni John’a Sperawa kontrolowali dalszy przebieg tego seta, wygrywając go 25:20. Argentyńczycy ani razu nie prowadzili w pierwszej partii.
To zmieniło się w drugim secie. Ale tylko to. Siatkarze Julio Velasco prowadzili 2:1 oraz 3:2, ale nie zdołali uciec rywalom. To zrobili Amerykanie, którzy dzięki dobrej zagrywce Matthew Andersona prowadzili 7:4. Argentyńczycy odrobili stratę i przez dłuższy czas wynik był wyrównany. Dopiero przy stanie 14:14 trzecia drużyna tegorocznej edycji Ligi Światowej odskoczyła na cztery punkty. Podopieczni Velasco próbowali dognać rywali, ale nie udało im się i ostatecznie set zakończył się wynikiem 25:21 na korzyść siatkarzy z Ameryki Płn.
Argentyńczycy nie złożyli broni i wciąż walczyli. W trzeciej partii dwukrotnie prowadzili różnicą dwóch punktów – 1:3 oraz 4:6, ale każdą z tych strat Amerykanie odrobili. Siatkarze Velasco zdobyli po przerwie technicznej trzy punkty z rzędu i zrobiło się 10:8. Chwilę później prowadzili już nawet 12:9 i selekcjoner amerykańskiej drużyny poprosił o czas. Po krótkiej przerwie nic się nie zmieniło i na drugiej przerwie technicznej było… 16:9 dla Argentyńczyków. Ostatecznie czwartą partię wygrali podopieczni Velasco – 25:17.
Choć wśród polskich kibiców nadzieje na korzystny wynik wzrosły, Amerykanie w czwartym secie wzięli sprawy w swoje ręce. Dość szybko zdobyli dwupunktową przewagę i przez dłuższy czas ją utrzymywali. Na pierwszej przerwie technicznej amerykańscy siatkarze prowadzili 8:5. Siatkarze Sperawa pilnowali przewagi, w dodatku ją powiększając. Po ataku Holta ze środka było już 13:8. Na drugiej przerwie technicznej Amerykanie prowadzili 16:10. Taką przewagę nie mogli zaprzepaścić i ostatecznie wygrali czwartą partię 25:20.