Radosław Majewski specjalnie dla Polski-Sport.pl: „Poszedłem do Lecha, bo nie chciałem walić ludzi w chu*a”

Aktualizacja: 3 lut 2022, 12:23
13 gru 2016, 18:42

Sylwetka Radosława Majewskiego jest raczej znana większości kibiców piłkarskich. Pochodzący z Pruszkowa pomocnik rozpoczynał swoją karierę w Zniczu. Potem był Grodzisk Wielkopolski, Polonia Warszawa i wyjazd do Anglii gdzie spędził sześć lat swojej kariery. Po drodze wystąpił dziewięć razy w reprezentacji Polski, aż po kilku perypetiach życiowych trafił do Lecha Poznań. 

Bartosz Węgielnik: Kto jest bardziej wymagający – Nenad Bjelica, czy może wasz poprzedni szkoleniowiec Jan Urban?

Radosław Majewski: Obydwaj trenerzy mają swoje koncepcje, mają swoje podejście. Obydwaj są wymagający, bo jeśli się nie wymaga od zawodników, to się nie rozwijają.

Jakie są różnice w treningach i przygotowaniach przedmeczowych między tymi dwoma trenerami?

To są małe szczegóły. Ja u trenera Urbana zauważyłem, że było dużo małych gierek i ciężkiego treningu do połowy tygodnia, jeśli jest cykl sobota-sobota, a później schodziło się z obciążeniami i był prawie luz. Luz  w porównaniu z tymi dwoma, trzema dniami treningowymi. U trenera Bjelicy jest podobnie. Też są cięższe treningi na początku tygodnia. Teraz wiadomo, że jak graliśmy co trzy dni mecze, bo doszedł Puchar Polski, to zupełnie inaczej to wyglądało. Trochę luźniejsze treningi mieli ci co grali i ci co byli brani pod uwagę do następnego meczu. Wszystko zależy od tego jaki jest cykl treningowy. Ciężko tak określić. Obydwaj są innymi ludźmi z innymi charakterami, z innym podejściem i tego nie da się porównać. Tak jak ja z tobą podejrzewam, że moglibyśmy iść do tego samego celu, tylko wybrać inne podejście indywidualne. Ja nigdy nie umiałem tego opisać, jakbym miał porównać jednego trenera z drugim. Jeden krzyczy, drugi nie krzyczy, ale obydwaj działają dobrze koniec końców. To tylko zależy od zawodnika, jak to odbiera.

Zaskoczyło Cię to, że Bjelica tak szybko opanował język polski?

A opanował?

Na konferencjach już po polski mówi.

Nie wiem, nie oglądam konferencji. A jeżeli mówi, to ja jeszcze z nim po polsku nie rozmawiałem. Skoro opanował, to bardzo fajnie, gratulacje dla trenera, bo powiedział, że będzie rozmawiał po polsku i zrobił to w krótkim czasie. Ja jednak jeszcze nie słyszałem.

Czyli na treningach i odprawach jeszcze nie mówi w naszym języku?

Nie, jeśli chodzi o odprawy, to nie. Mamy zawodników, którzy nie rozmawiają po polsku i podejrzewam, że to też jest bariera, której niektórzy nie przeskoczą i raczej już nie dadzą rady, bo zaraz już się kończy runda, a niektórzy nie nauczyli się polskiego. Angielski jest wspólnym językiem czy to w szatni, na odprawach, czy to na meczach.

W obecnym sezonie byłeś kilka razy ustawiany na skrzydle. Ciążyło Ci to, czy też nie ma znaczenia, czy zagrasz na skrzydle lub za plecami napastnika?

Nie ma problemu. W Grecji byłem ustawiany na lewym boku, prawym boku, byłem napastnikiem, byłem za napastnikiem, byłem w środku pomocy. Tam zobaczyłem, że umiem się dostosować do nowej pozycji. Jeżeli gram w kilku kolejnych meczach na pozycji nowej dla siebie, to tylko mnie to podbudowuje, bo widocznie spełniam założenia trenera i jestem w stanie grać na innych pozycjach niż zawsze byłem ustawiany.

Lepiej Ci się gra gdy masz przed sobą Marcina Robaka, czy Dawida Kownackiego?

Obydwaj są innymi napastnikami. Marcin jest typem zawodnika, który potrafi zagrać na „ścianę”, a Dawid gra kombinacyjnie. Mi obydwaj odpowiadają. Zawsze każdy daje inną jakość. Ciężko mi opisać. Z jednym i drugim coś wspólnego umiem znaleźć. Z Dawidem kombinacyjnie – on mi zagra i wyjdzie, a z Marcinem z kolei, że on mi zagra i strzeli karnego jeżeli go zrobię (śmiech)

Latem miałeś też ofertę z Zagłębia Lubin. Co zadecydowało, że wybrałeś Kolejorza?

Decyzję podjąłem wcześniej. Powiedziałem Zagłębiu, że już wcześniej zadecydowałem i nawet pieniądze tego nie zmieniły. Kluczowe było to, że nie chciałem już później w chu*a ludzi walić, bo powiedziałem, że przyjdę mimo, iż Lubin dawał mi dużo większe pieniądze. Jak się mówi „a”, to powiedziałem i „b” i podpisałem kontrakt tutaj, w Poznaniu. Dosyć wcześnie zaczęliśmy rozmawiać i zależy mi na tym, żeby grać o wysokie cele. Niektórzy się śmiali, bo akurat Lubin grał w pucharach, ale ostatnio mają gorszy czas. Zdecydowałem tak, miałem swoje względy no i koniec końców dobrze to wyszło. Ja jestem w tym momencie w Lechu i jesteśmy wyżej od Zagłębia. Nie myślałem w kategoriach finansowych, bo jeżeli bym myślał, to bym nie był w Lechu.

Czyli nie żałujesz swojego wyboru?

Na dzień dzisiejszy nie. Ja się dostosowuję też w miarę szybko do nowych sytuacji. Dawno nie byłem w Polsce. Na czas rozliczeń przyjdzie czas po karierze. Do tej pory jedyną decyzję, jakiej żałuję, to że nie poszedłem w styczniu dwa lata temu do Rotherham, które też było w Championship i przez to zostałem w Huddersfield. Nie grałem jeszcze dłużej i moja sytuacja diametralnie słabła. Słabła na tyle, że na koniec sezonu nie miałem już żadnej oferty z Championship, tylko z League One, a do trzeciej ligi powiedziałem, że nie chcę iść i dlatego zdecydowałem się na przenosiny do Grecji.

Teraz latem były też oferty z innych klubów?

Miałem oferty, ale Lech już na prawdę mega wcześniej zaczął rozmawiać, bo to było nawet przed rozpoczęciem rundy rewanżowej tamtego sezonu, czyli około styczeń-luty. Zaczęliśmy dosyć wcześnie i powiedziałem, że daję słowo, a ja jak mówię słowo, to raczej je dotrzymuję, bo bardzo rzadko daje komuś swoje słowo. I mimo, że później kusiły mnie niektóre kluby i pieniądze były takie, że ciężko było odmówić, ja powiedziałem sobie, że już nie będę robił z siebie debila, głupka albo, że nie dotrzymam słowa. Takie mam zasady, to tego się trzymam.

Po wygaśnięciu kontraktu z Lechem będziesz miał już 32 lata. To będzie Twój koniec kariery?

Ja nie myślę o tym. To są aż trzy lata. Nie wiem, nie wybiegam tak daleko w przyszłość, bo to będzie dopiero za trzy lata. Dopiero rozpocząłem tutaj grać. Kontrakt mi się kończy w czerwcu 2019, a nie mamy jeszcze nawet 2017 roku, czyli jeszcze jest trochę czasu.

A gdyby pojawiła się oferta z Legii, przyjąłbyś?

Ja nie gdybam, czy by doszła do mnie oferta, czy by nie doszła. Nie mam takiej oferty i się nie zastanawiam, bo to bez sensu. Kiedyś pracowałem z trenerem mentalnym, który mi powiedział, że tylko to na co się ma wpływ można zmienić, albo zrobić coś dobrego. A to, na co nie mam wpływu, czyli czy przyjdzie jakaś oferta, czy nie, to ja mam wpływ tylko na boisku. To od tego się zaczyna, żeby ktoś przyszedł do mnie z zainteresowaniem. Na dzień dzisiejszy nie mam żadnej oferty i nie patrzę na to, czy to jest Legia, czy Podbeskidzie, czy Termalica. W tym momencie jestem w Lechu i tu mi jest wygodnie.

Ale ja celowo pytam o Legię. Kiedyś grałeś w Polonii, teraz grasz w Lechu, a wiadomo jakie są układy na liniach pomiędzy tymi drużynami.

Zawsze grałem przeciwko. Zawsze grałem w tych klubach które raczej nie sympatyzują ze sobą. Nie ma co podsycać, bo ja nie mam nic do Legii, ani Legia nie ma nic do mnie, więc to jest bez sensu. Jedyne, co mam blisko to, że mieszkam w Pruszkowie. To znaczy jestem z Pruszkowa, ale nigdy nie miałem styczności z Legią. Jedynie kilka razy grałem przeciwko niej.

Prowadzisz obecnie w klasyfikacji TurboKozaka. Przywiązujesz do tego jakąś wagę?

Nie. Tylko wtedy, jak zaczął się ten TurbkoKozak. Teraz nawet nie wiem, kto jest drugi, trzeci. Nie patrzę na to. Na koniec najważniejsza będzie klasyfikacja i zaproszenie na galę, na którą jeśli dostanę nagrodę, to nie odmówię.

Twoja obecność, oczywiście w roli piłkarza, na Mistrzostwach Świata 2018 to realny cel?

No tak powiedziałem. Wszystko to jest tylko kwestia tego, jak będę wyglądał na boisku. Ja robię wszystko odpowiednio i profesjonalnie podchodzę do tego. Jeśli będą za mną przemawiały liczby, statystyki i będziemy wysoko w tabeli, wydaje mi się, że wtedy nie zostanie to niezauważone.

Miałeś taki moment w karierze, że pomyślałeś sobie – ja to jednak jestem kozak.

Jak zdobyłem w TurbkoKozaku dosyć dużo punktów (śmiech). Nie. Nie miałem nawet kiedy tak pomyśleć. Ja nie patrzę w ten sposób.

A po hattricku z Crystal Palace?

To chciałem jak najszybciej strzelić w następnym meczu trzy bramki, a miałem takie sytuacje, ale niestety się nie udało. Ale jeżeli to jest w taki sposób, że myślę po trzech golach „ja to jestem kozak”, to dla nie jedynie spoczywanie na laurach. Jeszcze zależy kto i jak to odbierze. Nigdy się tak nie zastanawiałem, nawet jak strzeliłem trzy z Huddersfield i miałem asystę, to zawsze była we mnie taka chęć strzelić jeszcze tej następnej, żeby ludzie mnie zapamiętali jeszcze bardziej.

Będąc w Grecji narzekałeś na organizację. W Polsce jest lepiej pod tym względem?

Ja ogólnie nie narzekam. Ja po prostu stwierdziłem fakt, bo tak faktycznie było. Jak bym narzekał, to bym chodził i marudził. Podejrzewam, że później bym nie grał, w domu bym się kłócił, czy coś takiego. Ja powiedziałem, że się przystosuję do warunków, bo nie grałem w Anglii, a chciałem zagrać z fajnymi drużynami. Olympiakos, Panathinaikos, AEK, PAOK to drużyny, które grają w Europie. Wyjeżdżając z Anglii do Verii nawet nie wiedziałem, że jest w ogóle taka drużyna. To, jak wszystko tam wygląda, trzeba zobaczyć na własne oczy. Tam jest dużo do zrobienia. Ja powiedziałem, że trzeba się przeżegnać i postawić sobie jasny cel, żeby wyjść z czegoś takiego i ja sobie taki cel postawiłem. Patrząc teraz na to, co mam w Lechu – niebo, a ziemia. Nawet nie ma co porównywać.

Foto: olympiacos.org

Twoja filigranowa sylwetka nie przeszkadza Ci w grze na boisku?

Nie no, sześć lat byłem w Anglii, więc chyba dawałem radę.

Co jest waszym nadrzędnym celem w obecnym sezonie? Liga czy Puchar Polski?

I to i to. Obydwa są na tym samym poziomie, obydwa są postawione wysoko i będziemy chcieli wygrać wszystko co się da. Jesteśmy w półfinale pucharu, w lidze, wydaje mi się, że zajmujemy dobrą pozycję przed rundą rewanżową i fajnie się będzie zapowiadać wiosna, bo będzie ciekawie. A o to przede wszystkim chodzi.

Twój najlepszy moment w karierze?

Mógłbym powiedzieć, że wyjazd za granicę. Przyjść zobaczyć inne tradycje, zobaczyć innych piłkarzy, inne stadiony, pojechać na mecz Ligi Mistrzów, mecz Premier League.

Z kim się najbardziej trzymasz w Lechu?

Z Łukaszem Trałką dużo rozmawiamy, z Marcinem Robakiem, a tak to ogólnie z innymi chłopakami również mam dobry kontakt. Czasami gdzieś tam wychodzimy, często coś się dzieje. Ja jestem ogólnie raczej taką osobą, która nie ma tak, że się zamyka w jednym gronie, tylko raczej staram się być trochę tu, trochę tam.

A taki największy jajcarz w Lechu, w szatni?

Darek Dudka, jest zgrywusem, ma szeroki wachlarz żartów.

Co się stało, ze Twoja udana przygoda na Wyspach nagle się zatrzymała?

No właśnie, problem był taki, że ja odszedłem do Huddersfield, trener się zmienił, a ja wiele nie grałem. Dużo się złożyło na to czynników. W styczniu 2014 odrzuciłem ofertę, którą powinienem przyjąć, nie wiem co mi odbiło w głowie. Znaczenie miały też problemy, które miałem, prywatne rzeczy. Miałem tatę, świętej pamięci, który był chory. Dużo jeździłem, dużo latałem z Anglii, potem przyszły narodziny dziecka. Nigdy nie miałem tylu rzeczy, które w jednym czasie by mi się zwaliły na głowę, ale dałem sobie radę. Na wszystko potrzeba czasu, nie da się tak od razu wyjść z jednego dołka na drugi, albo być mega smutnym a potem bardzo zadowolonym.

Wrzesień 2014 to był Twój najgorszy moment w życiu?

No chyba tak. Ja ogólnie dużo nie rozpamiętuję tego, co było za mną, ale chyba masz rację. Strata taty to nie jest rzecz, na którą się czeka, albo codzienność. Ważne, żeby jak najszybciej się odbudować.

Nadal współpracujesz z trenerem mentalnym, który wtedy Ci pomagał?

Już trochę mniej. Dużo współpracowaliśmy przez półtora roku i jakieś schematy, reguły sobie wypracowałem, ale teraz już mniej. Czasami jakieś sporadyczne telefony.

Co sprawiło, że Lech zaczął tak dobrze grać pod wodzą Nenada Bjelicy?

My jesteśmy dobrą drużyną. To było tylko kwestią czasu, aż to zatrybi. Mamy dobrych zawodników, atmosfera jest fajna, mamy wszystko, co potrzeba dla zawodników i kwestią czasu była poprawa naszej gry.

Będąc w Nottingham dwa razy walczyliście w barażach o awans do Premier League. Co się stało, że Wam się nie udało? Psychicznie się spaliliście, czy sportowo byliście gorsi?

Pierwsze mecze graliśmy z Blackpool i zabrakło nam doświadczenia. Mieliśmy dobry wynik na wyjeździe (1:2 – przyp. red.). W meczu rewanżowym fajnie zaczęliśmy (2:1 do 70. min – przy. red.), a potem coś na nas spadło i Blackpool zagrało bardzo odważnie. Zepchnęli nas głęboko do defensywy, dobrze kontratakowali, bramki wpadały im niemal z każdej sytuacji i im się to wszystko udawało (ostatecznie porażka 3:4 – przyp. red.). Ze Swansea był błąd w pierwszym meczu, bo było 0:0, oni grali w dziesiątkę, a my tego nie wykorzystaliśmy. Pojechaliśmy tam i przegraliśmy 1:3. No niestety. Ciężko powiedzieć, czego zabrakło. Jakbyśmy wiedzieli, to podejrzewam, że w drugim roku byśmy to poprawili, ale to i tak był najlepszy rezultat od dłuższego czasu.

Znalezione obrazy dla zapytania radosław majewski nottingham forest

Twoim marzeniem było zagranie w Premier League. Jak wiadomo Ci się to nie udało. Jesteś rozczarowany, zawiedziony?

Ciężko na to pytanie odpowiedzieć. Wydaje mi się, że jestem niespełniony, bo byłem sześć lat, a nie udało mi się osiągnąć tego, na co liczyłem. Miałem taki moment, że po drugich play-offach się zastanawiałem, czy to nie jest dobry moment, żeby odejść. Tylko że wtedy nie było konkretów z innych klubów, nie było lepszych ofert. Mogłem odejść do drużyny, która jest średniakiem tabeli, bo wtedy miałem ofertę z Boltonu, ale jeżeli powiedziałem sobie, że Forest jest drużyną z czołówki, odejść chciałem tylko gdzieś wyżej. Nie było takiej oferty, więc zostałem w Nottingham.

Czyli nigdy nie było oferty z Premier League?

Zapytania były, ale zapytania to jest na prawdę daleka, mega daleka droga do podpisania kontraktu w klubie. Głównie w gazetach czytałem jakieś plotki, ale nigdy nie było konkretów. Nigdy nie było tak, że miałem ofertę i mogłem wybierać.

A z innych czołowych pięciu lig?

Miałem kiedyś z Hiszpanii, ale to zanim poszedłem do Forest. Od momentu transferu do Anglii, nie miałem lepszej oferty ani finansowo, ani drużynowo, żebym mógł mieć klimat i mógł rzeczywiście odejść. Jedyna opcja jaką miałem, to w Chmapionship już w samej lidze, ale od Nottingham nie ma dużo drużyn lepiej zorganizowanych, z lepszą bazą treningową i bogatszą historią. Nawet jakbym dostał propozycję z drużyn, które dopiero spadły z Premier League to nie wiem, czy zdecydowałbym się odejść. Nie gdybam, nie było takich ofert, a jakby były, to na pewno coś bym na ten temat wiedział. Nie miałem tak, że na stole czekał już kontrakt do podpisania.

Gdybyś dzisiaj miał taki wybór – zagrać w Premier League lub Lidze Mistrzów, to co byś wybrał?

Pytanie jest oczywiste. Z Premier League jest droga do Ligi Mistrzów. Wolałbym Premier League na cały sezon, niż kilka spotkań w Lidze Mistrzów i to od zawsze jest taki mój cichy cel.

I nie ma znaczenia czy to drużyna, która będzie walczyć tylko o utrzymanie lub o środek tabeli?

Nie ma znaczenia.

Odkąd przeszedłeś do Lecha był kiedykolwiek kontakt od Adama Nawałki?

Nie. Zero. Null.

Czy jako piłkarz możesz teraz powiedzieć, że czujesz się spełniony, czy nie?

Nie. Jeszcze mam parę lat grania. Zaraz mam urodziny trzydzieste, więc wchodzę w ten doświadczony etap zawodników 30+, ale jeszcze to nie jest czas na podsumowania. Za kilka lat porozmawiajmy. Wtedy będzie dobry moment, żeby podsumować.

Na koniec pytanie o Paulusa Arajuuriego. Jak wiadomo spotkanie z Koroną było jego ostatnim w barwach Lecha. Mieliście jakieś w klubie wewnętrzne pożegnanie? Jakąś kolację?

Będziemy mieli w tym tygodniu. Jakaś kolacja, że dziękuję „say goodbye”, życzenie sobie dobrze i tyle.

 

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA