Napoli grało dzisiaj jak uczeń,który do późna siedział przy komputerze i nie obudził się jeszcze na pierwszą lekcję, lecz po dłuższym zastanowieniu stwierdził ,że w szkole nie czekają go dzisiaj żadne wymagające zajęcia , postanowił , że nie będzie się przemęczał , usiądzie cichutko w ostatniej ławce, założy słuchawki na uszy i będzie oczekiwał końca zajęć. Podobnie do swoich obowiązków podeszło Napoli . Nasyceni najwyraźniej dwoma ostatnimi efektownymi wygranymi , zapomnieli o elementarnych sprawach. Każdy mecz trzeba wyszarpać, wybiegać a na pewno zespól który potrzebuje każdego punktu żeby się utrzymać nie ułatwi ci tego.
Pechowy okazał się dzisiejszy dzień dla Bartosza Drągowskiego, nasz bramkarz doznał kontuzji przed meczem i tym samym zabrakło go w kadrze meczowej. Od pierwszej minuty na murawie pojawili się nasi dwaj rodacy : Arkadiusz Milik oraz Piotr Zieliński, który jak pisały Włoskie gazety, wraca do miejsca w którym się narodził, bowiem na wypożyczeniu z Udinese właśnie do drużyny z Toskanii Polak pokazał swoje nieprzeciętne umiejętności.
Mecz zaczął się spokojnie, senne Napoli nie ruszyło od pierwszych minut jak po swoje, nastawiło się na spokojną grę, co w pełni odpowiadało drużynie Empoli. W 5 minucie pierwszy celny strzał na bramkę oddał Zieliński, strzelając w środek bramki. W 18 minucie pierwsza groźna akcja Neapolitańczyków zakończona strzałem Younesa. Piłkarze z Toskanii spokojnie rozgrywali piłkę, nie będąc naciskanymi przez przyjezdnych, w 20 minucie dośrodkowanie na krótki słupek i szansę na bramkę miał Farias. W ostatnich 4 meczach Napoli traciło bramkę, podtrzymali swoją niechlubną tradycję i w 27 po odbitej piłce przez Zielińskiego, Farias pokonuję bramkarza. Stadion Carlo Castellani oszalał z radości. Gracze z Neapolu nie zmienili swojego nastawienia i dalej grali wolno. 43 minuta meczu Piotr Zieliński z trzydziestego metra odpala rakietę ziemia powietrze, Mamma Mia ! co za gol Polaka ! 5 gol w sezonie ! Grande Zieliński !
Na drugą połowę piłkarze z pod Wezuwiusza wychodzą z nastawieniem,że na pewno coś w wpadnie. 46 minuta , nieporozumienie w szeregach gospodarzy, Milik pada w polu karnym jak rażony piorunem, sędzia podbiega i pokazuję Polakowi żółtą kartkę za próbę wymuszenia karnego. Czego nie chciało się przyjezdnym, robili gospodarze. Od początku ruszyli bardziej do przodu, oddali dwa groźne strzały a w 51 minuta ich odwaga została nagrodzona drugą bramką. Dośrodkowanie na krótki słupek i gol głową Di Lorenzo. w 56 minucie sfrustrowany Carlo Ancelotti wprowadza dwóch strażaków do gaszenia pożaru: Fabiana Ruiza oraz Driesa Mertensa, obaj najwyraźniej swoje gaśnice zostawali w szatni bo szybko dostosowali się do poziomu kolegów. 78 minuta to okazja dla Empoli żeby zakończyć mecz ale bardzo dobrze spisał się Meret. Do końca meczu nic się nie zmieniło
Mecz zakończył się zwycięstwem drużyny,której bardziej się chciało, po końcowym gwizdku stadion Carlo Castellani eksplodował ze szczęścia.