W najgorszy możliwych sposobów dla Rakowa Częstochowa rozpoczęło się wyjazdowe spotkanie ze Sportingiem Lizbona. Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa gospodarze wyszli na prowadzenie po tym, jak Bogdan Racovitan sfaulował rywala w polu karnym i obejrzał czerwoną kartkę.
Racovitan z czerwoną kartką już po niecałym kwadransie
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem było jasne, że faworytem spotkania będzie drużyna ze stolicy Portugalii. Choć Raków zaczął dość odważnie, to były to tak naprawdę miłe złego początki, które za każdym razem dyktują to, co wydarzy się w kolejnych minutach.
W 12. minucie Bogdan Racovitan dał się minąć w polu karnym Jerry’emu St. Juste. Obrońca Rakowa nie dał rywalowi odskoczyć i go złapał, powodując jego upadek. Arbiter początkowo nakazał zawodnikowi Sportingu podnieść się z murawy i kontynuować grę. Po chwili dostał sygnał, aby sprawdzić tę akcję w VAR-ze.
Skutek dla Rakowa był opłakany. Nie dość, że sędzia wskazał na rzut karny, to na dodatek Racovitan dostał czerwoną kartkę. Po chwili du piłki podszedł Pedro Goncalves i pewnie pokonał Vladana Kovacevicia, mocno komplikując sytuację mistrzów Polski już po kwadransie meczu.
Okej, w drugiej fazie piłkarz Rakowa nadal trzyma rywala, który wychodzi już sam na sam z bramkarzem i próbuje się wydostać. Karny to słuszna decyzja. Czerwona kartka nie „schodzi w dół”, gdyż piłkarz Rakowa w ogóle nie walczy o piłkę. #SPORAK https://t.co/ijxCgA87K3 pic.twitter.com/MEJSRoGZq9
— Łukasz Rogowski (@zawodsedzia) November 9, 2023
LKE. Legia ograła Zrinjski, awans do fazy pucharowej o krok!