Doświadczony bramkarz Legii jest niepokonany od 313 minut. Tak dobrej serii bramkarz drużyny z Warszawy nie miał nigdy. Ostatnio uratował remis w Szczecinie.
Liczba 313 minut jest dosyć nieregularna, a to dlatego, że przez ostatnie 43 minuty z Lechią Gdańsk i kolejno całe mecze z Pogonią Szczecin, Lechem Poznań, Ruchem Chorzów nie przyniosły gola przeciwnikom lidera naszej ligi. Nawet w poprzednich klubach (Świt Nowy Dwór Mazowiecki czy Amica Wronki) Malarz nie spisywał się tak solidnie. Trzy czyste konta zachował raz w barwach Bełchatowa, z którego notabene trafił do Legii. Na początku miał być twardą konkurencją dla Dusana Kuciaka. Po odejściu Słowaka miejsce nr.1 było zarezerwowane dla obecnego bramkarz stołecznych.
Nie zawsze jednak było kolorowo. W arcyważnym meczu z Lechem w Poznaniu Malarz źle obliczył lot piłki, wyszedł bramki i zagrał ręką poza polem karnym, za co oczywiście obejrzał kartonik barwy czerwonej. Ówczesny trener Legii nie miał pretensji, ale do końca jego kadencji w bramce stał już tylko Kuciak.
220 dni. Tyle czekał na swoją szansę były gracz Amiki Wronki. W meczu z Chojniczanką Arek Malarz miał coś do udowodnienia. Zaskoczył go jednak strzałem Patryk Mikita. Uderzenie jak się domyślacie do wybitnych nie należało…
Przełomem okazała się zima, kiedy to z zespołu odszedł Kusiak. Od tamtej pory miejsce w bramce jest domem Malarza. Gorsze momenty oczywiście były (mecz z Termaliką), ale całokształt występów naszego bohatera ocenić można na „plus”. Szczególnie dobrze spisał się wczoraj, podczas meczu z Ruchem Chorzów. Remis ten to zasługa Arkadiusza Malarza, doświadczonego piłkarza, który swoim piłkarskim empiryzmem pokazuje, że lata mijają, a forma zostaje.