Lechia Gdańsk zremisowała z Benficą Luanda 1:1 podczas zgrupowania w Hiszpanii. Angolski zespół okazał się dobrym sparingpartnerem. Sebastian Mila znowu miał okazję pokazać się na boisku.
– Grali przede wszystkim bardzo agresywnie. W pierwszej połowie wykorzystywali grę z wiatrem, posyłając często piłki za naszą linię obrony. Moi zawodnicy musieli stoczyć mnóstwo powietrznych pojedynków, co było dla nich dobrym przetarciem przed ligą – powiedział trener Lechii Jerzy Brzęczek o zespole rywali.
Zespół z Gdańska objął prowadzenie już w 10. minucie spotkania za sprawą Kevina Friesenbichlera. To już piąty jego gol w zimowych sparingach. Ostatecznie klub z Angoli jednak wyrównał. – Chwilę wcześniej mieliśmy okazję do strzelenia drugiego gola, ale jej nie wykorzystaliśmy. Z kolei w drugiej połowie przyszedł moment kryzysowy. Jakoś go jednak przetrwaliśmy – stwierdził Brzęczek.
Ostatecznie mecz rozstrzygnęły rzuty karne, które Lechia wygrała 4:3. – Co prawda Bruno Nazario trafił w poprzeczkę, ale dobrze spisał się Darek Trela, który wyczuł i obronił dwa uderzenia rywali – powiedział trener Lechii.
W tym spotkaniu grał Sebastian Mila, który założył nawet opaskę kapitańską. – Seba trenuje już na sto procent, fajnie, że już mógł wystąpić, choć tak naprawdę była to dla niego tylko jednostka treningowa – powiedział Brzęczek.
W spotkaniu nie wystąpił jeszcze Gerson, który trenuje od kilku dni z Lechią. – Ma trochę zaległości treningowych, poza tym nie ma jeszcze z nami kontraktu, bo musi przejść jeszcze testy medyczne – podsumował trener Lechii.