W spotkaniu kończącym 6. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy rewelacja tego sezonu, GKS Bełchatów bezbramkowo zremisował na własnym stadionie z Piastem Gliwice.
Spotkanie przy Sportowej od samego początku nie obfitowało w wielkie emocje. Dość ślamazarna gra i sporo niedokładności w wykonaniu obu drożyn. Najgoręcej zrobiło się w 21 min. kiedy to Bartosz Ślusarski wyszedł na czystą pozycję, ale obrońca gości, Horvath powalił snajpera Bełchatowian. Wydawało się, że to pewny rzut karny i czerwona kartka dla defensora, ale gwizdek sędziego milczał. Doskonałą okazję w 32 zmarnował Kędziora, miał mnóstwo miejsca i czasu w polu karnym, ale skiksował. Pierwsza połowa nie obfitowała praktycznie w żadne emocje. „Bohaterem” spotkania do tej pory wydawał się być sędzia Przybył.
Druga część spotkania to kompletna dominacja graczy beniaminka. Oni stwarzali dużo więcej okazji i kontrolowali przebieg spotkania. Piast jedynie w 70 min poważnie zagroził bramce strzeżonej przez Malarza, ale strzał Badii przeleciał centymetry obok słupka. W 90 min. piłkę meczową miał Ślusarski, ale będąc pół metra przed pustą bramką nie trafił.
Spotkanie było nudne jak flaki z olejem. Myślę, że kibicom należy się zwrot kasy za bilety i odszkodowanie za straty moralne. A arbiter powinien dostać dożywotni zakaz sędziowania.
PGE GKS Bełchatów – Piast Gliwice 0:0
Żółte kartki: Błażej Telichowski, Kamil Poźniak – Carles Martinez Embuena.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 3 200.
PGE GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz – Adrian Basta, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Adam Mójta – Paweł Komołow (62. Andreja Prokic), Damian Szymański (75. Daniils Turkovs), Grzegorz Baran, Kamil Poźniak, Michał Mak – Bartosz Ślusarski.
Piast Gliwice: Alberto Cifuentes – Adrian Klepczyński, Csaba Horvath, Kornel Osyra, Piotr Brożek – Tomasz Podgórski (87. Matej Izvolt), Radosław Murawski, Carles Martinez Embuena, Gerard Badia (75. Bartosz Szeliga) – Wojciech Kędziora (58. Łukasz Hanzel), Kamil Wilczek.
Autor: Bartosz Węgielnik