Starcie Śląska z Pogonią to jedyne dzisiejsze spotkanie w, którym żadna z drużyn nie ma o co walczyć. Bez względu na wynik tego spotkania wiadomo, że podopieczni Tadeusza Pawłowskiego ukończą sezon tuż za podium a Szczenianie będą na 8 pozycji – ostatnim w grupie spadkowej.
Mimo dobrego wyniku, bo za taki chyba trzeba uznać 4 miejsce na Śląsk spada dużo krytki. Nawet, jeżeli wygrywają to nie przekonują swoją postawą. Odbicie to ma we frekwencji, która jest ostatnio na żenującym poziomie. Wygrany mecz Śląska z Lechią, który w dużej mierze przyczynił się do zajęcia tego miejsca z trybun Wrocławskiego stadionu oglądało zaledwie 6986 widzów ! Wygląda na to, że we Wrocławiu nie potrafili zapełnić luki po odejściu Sebastiana Mili.
Przejdźmy teraz do podopiecznych Czesława Michniewicza. Kiedy trenera ten objął Szczeciński zespół jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki drużyna zaczęła wygrywać dzięki czemu oglądamy już grupie mistrzowskiej a nie spadkowej. Jednak w walce z drużynami o miejsca 1-8 już nie jest tak różowo. Punkt w sześciu spotkaniach to wstydliwy bilans. Ktoś może powiedzieć, że w Pogoni jest dużo młodych zawodników. Ok. Zgoda. Mimo wszystko należy jednak od nich wymagać czegoś więcej niż szczęśliwego remisu w 6. spotkaniach.
Większości ludzi nasza ekstraklasa kojarzy się z nudnymi pojedynkami i nieporadnością zawodników. Wydaje się, że tego typu spotkania należy się spodziewać w dniu dzisiejszym. Oba zespoły spisują się bardzo słabo i o nic nie walczą. To nie może zwiastować dobrego widowiska. Skoro trener Śląska powiedział, że potraktuje mecze w LE jak sparingi (Co spotkało się ze złośliwością niektórych) to jak potraktuje dzisiejszy mecz?