Śląsk Wrocław pokonał Cracovię 2:1 w drugim piątkowym spotkaniu Lotto Ekstraklasy. Bramki zdobyli Arkadiusz Piech, Mateusz Wdowiak, a rzut karny podyktowany po obejrzeniu powtórki przez Szymona Marciniaka wykorzystał Robert Pich.
Pierwszą groźną sytuację w tym meczu mieli krakowianie, Mariusz Pawelec fatalnie zachował się posiadając piłkę i stracił ją, od razu po przejęciu futbolówki ruszył na bramkę gospodarzy Krzysztof Piątek. Napastnik Pasów oddał strzał po ziemi ale był on bardzo niecelny. W 16. minucie znowu było groźnie pod bramką Śląska, po dośrodkowaniu w pole karne mieliśmy okazję zobaczyć przebitkę, po której strzelił Michał Helik, był to jednak strzał prosto w Jakuba Wrąbla. Dwie minuty później kapitalna okazja wrocławian, Dorde Cotra fantastycznie zwiódł Jakuba Wójcickiego po czym wystawił futbolówkę niczym na widelcu do Igorsa Tarasovsa. Łotysz uderzył jednak wysoko ponad poprzeczką. W 21. minucie to Cracovia miała stuprocentową sytuację na gola, ponownie nie popisał się Mariusz Pawelec, defensor Śląska wybił piłkę wprost pod nogi Sergeia Zenjova, a ten przymierzył tuż nad poprzeczką. Pierwszą bramkę mieliśmy okazję zobaczyć dopiero w 36. minucie, było to trafienie dla gospodarzy a na listę strzelców wpisał się Arkadiusz Piech. Jeszcze niedawno napastnik Śląska zajadał się kebabem w jednym z lokalnych restauracji a dzisiaj trafił pierwszy raz po jego powrocie do Ekstraklasy. Łukasz Madej dwoił się i troił i kiedy wydawało się, że nic z tej akcji nie będzie dośrodkował futbolówkę w pole karne, gdzie ustawiony był Piech. Snajper Śląska wykorzystał zagapienie się obrony gości i zdobył bramkę głową. Kolejne minuty upływały w słabym tempie wymiany podań u obu drużyn, w ostatniej minucie pierwszej połowy Pasom udało się jednak wyrównać. Gola na 1:1 zdobył Mateusz Wdowiak. Akcja była bardzo podobna do tej, po której na prowadzenie wyszli wrocławianie, Jaroslav Mihalik wrzucił piłkę z prawego skrzydła i podobnie zachowała się obrona, jej zawahanie wykorzystał Wdowiak i głową skierował futbolówkę do siatki.
Druga część gry na początku nie zachwycała, był to pokaz miernych strzałów lub takich które nawet nie leciały w światło bramki. Najpierw w 50. minucie o kilka metrów pomylił się Łukasz Madej, potem w 57. minucie przymierzył Jaroslav Mihalik, ten przynajmniej trafił w światło bramki ale i tak był to strzał prosto w Jakuba Wrąbla. Minutę później ładna akcja Śląska, wszystko wyglądało niczym urywek spotkania ligi hiszpańskiej aż na strzał zdecydował się Michał Mak. Fatalne uderzenie 25-latka po ładnym dograniu od Arkadiusza Piecha. W 66. minucie petardę z dużej odległości odpalił Dorde Cotra. Była to jedna z niewielu dobrych okazji w drugiej połowie, Grzegorz Sandomierski miał spore problemy z obroną tego uderzenia. Dwie minuty później kolejna świetna okazja dla gospodarzy, Dorde Cotra ponownie zagrał umiejętnie i okiwał obrońcę Cracovii po czym dograł do Michała Maka, ten dośrodkował i akcję zamykał Michał Chrapek ale niestety dla wrocławian trafił w twarz ofiarnie interweniującego Sandomierskiego. W 79. minucie naprawdę powinno być prowadzenie dla gospodarzy, genialnie wrzucił futbolówkę w pole karne Łukasz Madej, głową uderzył Igors Tarasovs ale jeszcze piękniej wyjął to Grzegorz Sandomierski. Dwie minuty później bramkarz Pasów znowu musiał latać, Chrapek próbował strzelać dwa razy, raz został zablokowany ale ostatkami sił strzelił również drugi razi i gdyby nie interwencja Sandomierskiego mogło być 2:1. W 85. minucie duże zamieszanie, na pewno wiadomo było, że Sylwester Lusiusz faulował Michała Chrapka, nie było jednak pewności co do tego, czy powinien być rzut karny. Sędzia Szymon Marciniak obejrzał jednak powtórkę i podyktował jedenastkę dla gospodarzy. Do piłki podszedł Robert Pich i pewnym strzałem w dolny róg bramki pokonał golkipera Cracovii.