Wisła Płock pokonała u siebie 4-2 z Górnika Zabrze w pierwszym spotkaniu Lotto Ekstraklasy w 2018 roku. Dwukrotnie na prowadzenie wychodziła drużyna zabrzan, ale gospodarze szybko odpowiadali trafieniem na remis. W drugiej połowie to jednak Nafciarze zasłużenie wyszli na prowadzenie i ostatecznie wygrali.
Już w 4. minucie pierwsze celne uderzenie na bramkę gości w tym roku oddał Giorgi Merebaszwili. Tomasz Loska zachował się jednak znakomicie i obronił tę próbę Gruzina. W 12. minucie spotkania z rzutu wolnego uderzył Damian Kądzior, zrobił to tak dobrze że futbolówka wpadła za kołnierz bramkarzowi gospodarzy. Początkowo bramka nie została uznana, ale po sprawdzeniu sytuacji w systemie VAR arbiter Tomasz Musiał wskazał na środek boiska i Górnik prowadził 1-0.
Długo nie trzeba było jednak czekać na odpowiedź Nafciarzy, gospodarze już sześć minut później doprowadzili do wyrównania po akcji wykończonej przez Konrada Michalaka. Po podaniu od Damiana Szymańskiego Michalak ładnie wyprzedził Szymona Matuszka i poradził sobie w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Dzięki tej akcji w Płocku mieliśmy wynik 1-1. Po szybkich dwóch bramkach obie ekipy mocno zwolniły tempo i gra do końca pierwszej połowy toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Poziom mógł być lepszy, choć dwie bramki na otwarcie rozgrywek cieszyły kibiców na trybunach.
Drugą część lepiej rozpoczęli goście, dwie minuty po wznowieniu gry piękną interwencją przy strzale Semira Stilicia popisał się młody bramkarz – Tomasz Loska, a już w 51. minucie Górnicy byli na prowadzeniu. Zabrzanie kolejny raz mogli cieszyć się z dobrego wyniku, tym razem do siatki rywali trafił Łukasz Wolsztyński. Podobnie jak przy pierwszej bramce dla zabrzan fatalnie zachował się stojący między słupkami Thomas Daehne, teraz bramkarz Wisły wypuścił piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego prosto pod nogi Łukasza Wolsztyńskiego, który wymierzył karę za beznadziejne zachowanie. Na tablicy wyników widzieliśmy rezultat 2-1 dla gości.
Kolejna bramka dla Górnika – kolejna odpowiedź Wisły. Dokładnie minutę po bramce na prowadzenie Nafciarze wyrównali, a na listę strzelców wpisał się Jose Kante. W tej sytuacji fatalnie zachował się obrońca gości – Adam Wolniewicz. Jego błąd wykorzystał Kante, który w łatwy sposób doprowadził do remisu. Kolejne minuty to istna wymiana ciosów pomiędzy dwoma zespołami, znacznie pewniej sprawował się w bramce Górnika Tomasz Loska. Trochę gorzej wyglądało to u bramkarza gospodarzy, ale wciąż mieliśmy remis w Płocku. Do czasu, w 66. minucie Wisła objęła prowadzenie po trafieniu Damiana Szymańskiego. Akcja gospodarzy zaczęłą się na obrzeżach pola karnego Górnika Zabrze. Po podaniu od Semira Stilicia na uderzenie zdecydował się Damian Szymański i pieknie oszukał golkipera Górnika Zabrze. W 77. minucie mogło być jeszcze lepiej dla Wisły, z dystansu w podobny sposób próbował oszukać Tomasza Loskę Giorgi Merebaszwili, ale tym razem bramkarz Górnika był na posterunku. W 82. minucie stadion eksplodował po kolejnym trafieniu dla lokalnej drużyny, Wisła prowadziła już 4:2, a zapewnił jej to drugim trafieniem tego dnia Jose Kante. Gwinejczyk po podaniu z lewego skrzydła strzelił płasko czym oszukał Loskę, fantastycznie wyglądała gra Nafciarzy i to właśnie oni byli już wręcz pewni trzech punktów na koniec tego pojedynku. Ostatecznie zasłużenie spotkanie wygrali właśnie gospodarze, którzy pokonali Górnika Zabrze 4-2.