Były ciekawe mecze, ale był też takie, po których chcieliśmy sobie podciąć żyły. Czasami był powiew europejskiego futbol, a czasami krowiego balasa z jakiejś wsi. Jednym słowem Ekstraklasa- najpierw nas w sobie rozkochuje by za chwilę zdradzić.
Piast Gliwice- Termalica Nieciecza Nie był to wymarzony początek piłkarskiego weekendu, nawet nie był przyzwoity. Pierwsza połowa była tak słaba, jak skrzydło TU 154 nad Smoleńskiem. Festiwal strzeleckiej indolencji jednych i drugich trwał na najlepsze, bo bramkarze robili co mogli by ułatwić zadanie zawodnikom z pola, ale Ci uparcie celowali albo w gołębie na dachu stadionu albo nawet nie trafiali w piłkę. Dopiero w doliczonym czasie gry Michał Masłowski nagrodził nam 3 kwadranse męk swoich kolegów. Wolny, strzał nad murem, prosto w okienko- cud, miód, malina. Druga część była już lepsza, przede wszystkim padły 2 gole. Jeden po uderzeniu zza pola karnego, drugi po centrze i nabiegnięciu na piłkę Barisica, który tym golem się przełamał. Mimo to jednak festiwal strzałów niecelnych trwał dalej. Zatem skoro trwał to więcej bramek paść zwyczajnie nie mogło. 2:1
Korona Kielce- Legia Warszawa Prawda jest taka, że nikt, ale to absolutnie nikt nie dawał Koronie zbyt dużych szans, a Ci już po niecałym kwadransie prowadzili 2:0. Najpierw, jak Malarz zamiast piąstkować w piłkę, to piąstkował w głowę Rymaniaka, co dało żółto- krwistym karnego i gola Palanki. Potem zamieszanie w „16” Legii po kornerze wykorzystał Grzyb. To podziałało jak amfetamina na narkomana na głodzie, na Wojskowych i zaczęło się odrabianie strat. Najpierw Gui, potem Niko, potem swojak Rymaniaka(fatalnego w tym meczu) a swoje dorzucił na koniec Prijo, który wniósł sporo, chyba by udowodnić Magierze, że gra bez Jodłowca, z dwoma napastnikami to nie jest zbyt szalony i ryzykowny pomysł w tej lidze. Swoją drogą gra z Jodłowcem, czy bez to taka różnica jak 2+4 lub 4+2. 2:4
Górnik Łęczna- Śląsk Wrocław Trudno rozszyfrować ekipę z Wrocławia. Na swoim terenie przypominają prędzej zespół pieśni i tańca, na wyjazdach- klepią wszystkich równo, jak w sobotę. Pierwsza połowa, nawet dwa kwadranse i zamiecione. Najpirew Morikoa ładny strzał z wolnego potem jeszcze ładniejszy strzał Bilińskiego, po którym większość fanów z Wrocławia zareagowała tak: https://www.youtube.com/watch?v=J69jXJBUKU8. Potem gol może z „d*py”, jednak poprzedzony bardzo fajnym zwodem Alvarinho. Do przerwy 0:3 na tablicy i w sumie po meczu. Fatalny Bonin, kiepski Pitry, zagubiony Piesio. Generalnie Górnik nie miał argumentów. Śląsk wystawił czołg, a gospodarze taczkę, na której był pijany Wiesiek z procą. A Wrocław lgnie do pierwszej ósemki jak muchy do padliny. 0:3
Pogoń Szczecin- Ruch Chorzów Nie było to widowisko, o którym będziemy opowiadać przez kolejne miesiące, prawdopodobnie zapamiętamy je tylko do kolejnego piątku. Wygrali lepsi, z lepszymi pomysłami, kreatywniejsi. Poza Niezgodą Ruch nie miał zawodnika, który mógł zrobić cokolwiek. A w Pogoni solidna defensywa, kreatywni pomocnicy i napastnicy i te składowe złożyły się na sukces Portowców, choć rywale nie byli z najwyższej półki. Wystarczyło niewiele by zainkasować komplet punktów. 2:1
Lech Poznań- Wisła Płock Nie ulga najmniejszej wątpliwości kto był lepszy i kto zasłużenie wygrał, jednak jedna rzecz trochę w oczy kole. Bramkarz Lecha? Bardzo solidny ligowiec. Obrona? Mocny Arajuuri, perspektywiczny Bednarek, jeden z lepszych obrońców ligi- Kędziora. Pomoc? Kozak Majewski, kozak Pawłowski, kozak Jevtic. Atak? I tu jest problem. Lech wygląda tak: https://www.youtube.com/watch?v=mKN3Tqf9hSE . Wszędzie jest dobrze, ale zęby, którymi są napastnicy szwankują. Tu dmuchanie świeczek jest jak to strzelnie goli. Do momentu kulminacyjnego jest zajebiście, ale potem to lepiej liczyć, że pomocnicy i obrońcy zduchną świeczki za nas. 2:0
Cracovia- Jagiellonia Białystok Jedno z lepszych spotkań sezonu. Warto było zjeść niedzielny obiad w towarzystwie Vassiliewa czy Covilo. Ten mecz dał nam emocje i właściwie od pewnego czasu wyłania nam się piłkarz, który na tę ligę jest aktualnie za dobry. Gol? Bardzo proszę. Asysta? Zrobi to jak Iniesta. Niekonwencjonalne podanie? Poda tyłkiem jak mu się zachce. On zwyczajnie wszystko umie, wszystko zrobi i niech Podlasie się nim ciszy, bo w Jadze długo nie pogra. 1:3
Arka Gdynia- Lechia Gdańsk Derby, jak to derby. Owocowały w sytuacje zaczepne, były gole, była czerwona kartka i mały bohater, którym niewątpliwie jest Adrian Błąd. Koleś wszedł, strzelił i znów pojedzie na tym kilka tygodni. Fajnie po drugiej stronie grał Peszko, widać, że procenty z pijackiego zgrupowania kadry nie wyparowały, Sławek nie trzeźwieje, gra jak oszalały(w pozytywnym sensie) i ciągnie tę Lechię za uszy. Jest ciągle lider i to jak najbardziej zasłużony. 1:1
Zagłębie Lubin- Wisła Kraków Spotkanie samo w sobie zadka nikomu prawdopodobnie nie urwało, ale nie potrzebny był energetyk ani mocna kawa. Najpierw marazm piłkarzy przerwał Brlek, strzelając bramkę z dystansu. Wówczas wydawało się, że Biała Gwiazda pójdzie za ciosem, jednak Woźniak z Zagłębie dwukrotnie pokonał Załuskę, a wyrównał Bartosz, wykorzystując niepewną interwencję Polacka- godną niedorozwiniętej surykatki. 2:2
1. Lechia Gdańsk 29 22-17
2. Jagiellonia Białystok 27 25-10
3. Zagłębie Lubin 24 22-13
4. Termalica Nieciecza 24 15-17
5. Pogoń Szczecin 20 21-16
6. Legia Warszawa 19 21-18
7. Arka Gdynia 19 16-15
8. Lech Poznań 19 15-16
9. Śląsk Wrocław 18 17-15
10. Cracovia 17 23-17
11. Piast Gliwice 17 16-20
12. Wisła Płock 15 15-17
13. Wisła Kraków 15 16-24
14. Górnik Łęczna 14 15-18
15. Ruch Chorzów 14 18-24
16. Korona Kielce 14 16-32
15. kolejka
04.11.2016 18:00 Wisła Płock – Arka Gdynia
04.11.2016 20:30 Ruch Chorzów – Lech Poznań
05.11.2016 15:30 Termalica Nieciecza – Korona Kielce
05.11.2016 18:00 Jagiellonia Białystok – Piast Gliwice
05.11.2016 20:30 Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin
06.11.2016 15:30 Śląsk Wrocław – Zagłębie Lubin
06.11.2016 15:30 Wisła Kraków – Górnik Łęczna
06.11.2016 18:00 Legia Warszawa – Cracovia