Już sędziowie tak słabo nie sędziowali, jednak same mecze były przeciętne. Hit zawiódł, Lechia dała ciała – genaralnie „d*py nie urwało”.
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice To był szalony mecz, który owocował w aż 7 bramek i zakończył się trochę niespodziewanie. Choć nie wiem czy można użyć tego słowa w przypadku porażki Śląska. Mecz rozpoczął się idealnie dla gości. Badia wykorzystał wolne miejsce i piłka trzepotała w siatce. Tak w sumie jedni i drudzy do końca połowy przeciągali linę ale nikt raptownie nie szarpnął, ale po przerwie owszem. Najpierw 0:2, potem 1:2, następnie 1:3, zaraz potem 2:3, mija chwila 2:4 i finalnie 3:4. Wariactwo na całego. Te zespoły zdobywają tyle bramek ale w kilku meczach. Wniosek jest taki, że kolejny hat trick Badia najprędzej zdobędzie na konsoli PS3, Pich dwa gole pewnie też. Bohaterowie swoich drużyn. Piast przerwał serię 6-ciu kolejnych meczów bez porażki, Śląsk z taką grą obiera kurs na I ligę. 3:4
Arka Gdynia – Lech Poznań Nudne już staje się chwalenie Lecha, bo brakuje mi komplementów w zasobie moich słów. Lech pierze wszystkich po kolei i to w stylu, który może się podobać. Zanim jednak zacznę pisać jakieś „bełkoty werbalne” garść statystyk: 5 meczów, 5 wygranych, bilans goli 14:1, blisko 550 minut bez straconej bramki. Słabe punkty? Raczej brak. Mocne? Kolektyw i płynność. Wychodzą na boisko, szybka plomba w ryj rywala i za chwilę powtórka. Jedynie można czepić się, że rywale nie prezentowali poważnego poziomu, no może poza Pogonią, lider Lechia to nawet szkoda gadać. W Poznaniu jest bardzo duży powód do radości -lider( do meczu Jagi)- i każe on z optymizmem patrzeć w przyszłość, jednak za 4. kolejki podział punktów a potem jeszcze 7 poważnego grania. 1:4
Wisła Płock – Termalica Nieciecza Taka para na początek soboty nie była może najlepszym wyborem, zważywszy że gospodarze to bardzo kiepski zespół a goście po zimie nie są sobą. Wisła przetrzebiona przystąpiła do tego meczu, bo nie mogli zagrać motor napędowy-Merbashwili i snajper-Kante. To dawało szansę gościom na komplet, ale gdzie tam?! Nie potrafili poprawić mankamentu, który nęka ich od paru spotkań, czyli skuteczności. Jak się zatem domyślacie – zagrali na „zero” z przodu. Z tyłu na „-1” po swojaku Szarka, który pod naciskiem Piątkowskiego pokonał Pilarza. Więcej o meczu nie ma co gadać bo było to bardzo przeciętne widowisko. 1:0
Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk Opary absurdu prześladują tę ligę. Bo jak wytłumaczyć komuś, że lider tabeli gra na wyjeździe z mocno przeciętnym/słabym klubem i przegrywa. Tzn porażka się zdarza, ale styl? Styl lidera był haniebny i mnie jako kibica utwierdził w przekonaniu, iż Lechia w Europie przyniesie nam wstyd. U siebie jeszcze jak Cię mogę, ale a wyjazdach to jest masakra. Żeby nie było: Ruch wygrał zasłużenie, a Lechia zasłużenie z Chorzowa wraca bez żadnego dorobku. 2:1
Jagiellonia Białystok – Korona Kielce Nowy lider, jednak nikt chyba nie wierzy, że Duma Podlasia będzie przewodzić tabeli po jeszcze 12 kolejkach (5 + 7). To Jaga i Lechia są Panami własnego boiska ale na wyjazdach są ciency jak siki pająka. Sam mecz zakończył się wynikiem 4:1, jednak zaczął się od 0:1, choć nie wywołało to paniki to było niespodziewane. Mimo utraty tej bramki nie było czuć niespodzianki w powietrzu. Wyrównał Frankowski, następnie „swojak” Borjana (wogóle jakiś dziwny koleś) i dwa razy jeszcze ukuł Cernych. Mecz bez historii. 4:1
Górnik Łęczna – Pogoń Szczecin Każdy punkt zdobyty przez łęcznian jest na wagę złota, bo na chwilę obecną są bardzo mocnym kandydatem do spadku. Remis z Pogonią mogą traktować jako dobry rezultat, bo Portowcy to średniacy ligi, czyli tacy, jacy chcieliby być zawodnicy z Łęcznej. Dziś jednak druga młodość Grzegorza Bonina – grał niczym gwiazda nie tylko swojego zespołu ale i całej ligi. Jest to jednak niezbyt częste zjawisko, zatem kolejna taka forma skrzydłowego Górnika trafi się za 2 sezony. 2:2
Legia Warszawa – Wisła Kraków Kolejny hit (w zeszłym tygodniu Lech- Lechia) i kolejne g*wienko owinięte w sreberko. Ciężko wyjaśnić czemu hity zamieniają się w kity. Nagle objawił się też stary „Padović”. Coś nie trybiło, poza lepszym niż zwykle Gui i dobrym jak zawsze Odidją. O zwycięstwie przesądził w 11. minucie Radović zwany Padoviciem. Jako sympatyk Legii chcę wierzyć, że delikatnie został wytrącony z równowagi, a to grozi nawet kontuzją(też trochę kopałem i wiem to z autopsji). Wracając do piłki to Legia nie odpuszcza walki o trofeum i razem z Lechem ich kandydatury są najpoważniejsze. 1:0
Cracovia Kraków – Zagłębie Lubin Wielka szkoda, że Filipa Starzyńskiego nie da się sklonować bo koleś jest kosmitą. Pierwsza połowa była GENIALNA w jego wykonaniu, coś jak runda rewanżowa w wykonaniu Lecha. Strzelił gola i powinien mieć 342167 asyst ale ma kolegów ogarniętych w strzelaniu goli jak Brzechwa w pisaniu kryminałów. Gol dla Craxy to uderzenie Budzińskiego ale również brak przytomności wśród defensorów. 1:1
1. Jagiellonia Białystok 48 50-28
2. Lech Poznań 47 43-20
3. Lechia Gdańsk 46 40-30
4. Legia Warszawa 45 50-27
5. Zagłębie Lubin 38 32-26
6. Termalica Nieciecza 36 26-32
7. Wisła Kraków 34 37-38
8. Pogoń Szczecin 32 36-34
9. Wisła Płock 32 32-32
10. Korona Kielce 32 34-47
11. Arka Gdynia 30 30-35
12. Cracovia Kraków 27 35-34
13. Ruch Chorzów 26 35-40
14. Śląsk Wrocław 26 26-40
15. Piast Gliwice 25 36-44
16. Górnik Łęczna 22 25-44
26. kolejka
17.03.2017 18:00 Termalica Nieciecza – Śląsk Wrocław
17.03.2017 20:30 Wisła Kraków – Wisła Płock
18.03.2017 15:30 Piast Gliwice – Arka Gdynia
18.03.2017 18:00 Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów
18.03.2017 20:30 Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok
19.03.2017 15:30 Korona Kielce – Cracovia
19.03.2017 15:30 Lech Poznań – Górnik Łęczna
19.03.2017 18:00 Lechia Gdańsk – Legia Warszawa