Studium przypadku, czyli w Ekstraklasie kopać każdy może „Podsumowanie 24. kolejki”

Aktualizacja: 29 lut 2016, 10:00
29 lut 2016, 08:01

Aby zacząć podsumowanie w miłym nastroju to szybki żart na czasie:
„Siedzą Wałęsa i Kwaśniewski przy wódce. Ta nagle się skończyła, więc Kwaśniewski podnosi się by przy przynieść kolejną, na to Wałęsa:
-Olek siedź. Ja doniosę.”

To tak na rozluźnienie, a teraz już poważne sprawy czyli nasza Ekstraklasa.

Śląsk Wrocław- Górnik Zabrze To spotkanie zainaugurowało nam kolejną kolejkę naszej ligi. Była to swego rodzaju przystawka, aperitif. W dobrych knajpach jest to coś pysznego, nam zaserwowano jednak stary gumowy kalosz. Czyli nie do zjedzenia. Taki był też ten mecz. Jedni i drudzy mogli złapać głębszy oddech, wygrywają spotkanie, jednak jak mawia klasyk „nam strzelać nie kazano” i po bezbramkowym remisie i Śląsk i Górnik nie zmienią swoich pozycji. Tak nota bene, kto rok temu powiedziałby, że te dwa kluby będą walczyć o utrzymanie? 0:0

Cracovia Kraków- Zagłębie Lubin Spotkanie to możemy rozpatrywać w kategorii niespodzianki, jednak jeżeli głębiej przeanalizujemy grę obu zespołów to Miedziowi słusznie zainkasowali komplet punktów. Zespół Jacka Zielińskiego został skarcony w bardzo prosty sposób. Zwyczajnie Pasy nie mogły grać swojej piłki. Ojców sukcesu było dwóch- Maciej Dąbrowski, który wymiatał w defensywie oraz Filip Starzyński, który dzielił i rządził pod bramką Pasów. Mecz ciekawy, jednak porażka Cracovii może być dla nich tragiczna w skutkach. Co nie zmienia faktu, że oglądaliśmy dobre zawody. 1:2

Górnik Łęczna- Korona Kielce Pierwsze 30 minut spotkania należy uznać za coś nieprawdopodobnego, coś co już raczej nas nie spotka, no chyba, że macie 10 lat. Niejednego świerzbiłaby normalnie ręka obejrzeć „Makłowicz w podróży” na innym kanale, jednak nie dziś. To co wyprawiał Świerczok z kolegami powodowało, że ręce same składały się do oklasków. Już pomijając fakt, że oglądaliśmy aż 5 bramek, to piłkarze zaskoczyli nas, kibiców na trybunach i chyba samych siebie prezentując poziom bardzo, ale to bardzo przyzwoity. 3:2

Lechia Gdańsk- Piast Gliwice Z pierwszych dwóch spotkań Piasta ciężko było wysnuć konstruktywne wnioski. Pierwszy mecz po przerwie zimowej nie najwyższych lotów, drugi to walka z warunkami atmosferycznymi a nie żaden mecz, ale teraz można śmiało stwierdzić, że Piast zimą zgubił wszystko co miał najlepsze. Zawodnicy, którzy ciągnęli wózek zwany „liderem” zawodzą na całej linii. Zamiast nich na boisku biegały wersje demo piłkarzy z jesieni. Takie Andrzeje Najmany polskiego boksu. Czyli nie wiadomo było czy ryknąć śmiechem, czy płaczem. Lechia natomiast zagrała bardzo dobre spotkanie. To była egzekucja niczym krzesło elektryczne dla Piasta. Lechia na tle rywala wypadała jak Real w starciu z reprezentacją liceum nr 2 w Tczewie, o ile takie istnieje. Nie było wielką sztuką zainkasować dziś 3 punkty, jednak pamiętajmy, że mówimy o Ekstraklasie. 3:1

Wisła Kraków- Podbeskidzie Bielsko Biała „Jestem wesoły Tadek, zapewnię Wiśle spadek”. Jeśli napiszę, że Górale w tym sezonie grają tak, że enigma to przy nich prymityw, to równie dobrze mógłbym nic nie pisać. Oklep w Gdańsku, euforia po ograniu Lecha, teraz wygrana z Wisłą Kraków, która chyba ma tylko groźną nazwę, bo piłkarzy raczej nie, a trenera to już na pewno. Idę o zakład, że „11” przypadkowych turystów z krakowskiego rynku powalczyłoby z Białą Gwiazdą. Nie ma się jednak co nad nimi pastwić, bo Bogusław Cupiał jest słabego zdrowia i po kolejnych popisach swoich pupili może zwyczajnie nie wytrzymać. Chyba zresztą nawet zdrowy kibic Wisły również. Niestety pan Tadeusz Pawłowski gdzie się nie pojawi tam fuszerka goni fuszerkę. Ten człowiek nie nadaje się do trenowania piłkarzy. Może ręcznych ale nie nożnych. Inna sprawa jak tragicznie świadczy o nim fakt, że na boisku najlepszy był zawodnik, który ledwo co wysiadł z samolotu lecącego z Mechelen? Na dodatek robił tam za pozoranta. Podbeskidzie niezbyt ciekawie wyglądało w pierwszej części, w drugiej już lepiej. To „lepiej” wystarczyło. 1:2

Pogoń Szczecin- Termalica Nieciecza Opisywałem ten mecz i od samego początku się modliłem aby to nie była powtórka meczu Piast- Pogoń, sprzed tygodnia. Dzięki Bogu myliłem się i to bardzo. Składnie grali jedni i drudzy. Pogoń potrafiła coś skonstruować, goście groźnie kontratakowali i żal, że dość nieskutecznie, bowiem para stoperów Pogoni miała chyba „ten dzień” i gdyby po drugiej stronie nie była Termalika tylko Legia to Fojut z Czerwińskim na kolejne mecze Portowców chodziliby na piechotę, a nie jeździli klubowym autokarem. Słoniki remis mogą rozpatrywać w kategorii sukcesu, jednak ich sytuacja w tabeli już w środę może się zmienić na niekorzyść. 1:1

Lech Poznań- Jagiellonia Białystok Grał Lech, a strzelała Jagiellonia. Tak w skrócie można określić ten mecz. 7 z 7 strzałów białostoczan było celnych, natomiast tylko 1 z 18 poznaniaków. Skuteczność porównywalna do tego gdyby Steve Wonder rzucał lotkami do tarczy. Niby Lech gniótł, niby już każdy szykował się do poderwania w geście triumfu, ale za każdym razem trzeba było się oblizać i oglądać bramki Jagi. Niestety niezbyt popisał się w tym meczu sędzia, bowiem rzut karny był powiedzmy kontrowersyjny. A tak serio to tego karnego nikt normalny by nie gwizdnął, bowiem Burliga padł z głodu a nie z powodu faulu. Ogromny błąd arbitra, który zadecydował o losach tego meczu. 0:2

Legia Warszawa- Ruch Chorzów Lider wrócił do Warszawy. Była to kwestia czasu, jednak stało się to nadspodziewanie szybko. Legia zrobiła swoje, pomógł jej również Oleksy. Drugi mecz z rzędu i druga bramka. Kuriozalna, bo pijany Aleksander Kwaśniewski w pantoflach i garniaku by to wybił na aut/rożny, ale obrońca Ruchu na pełnym wślizgu nie dał szans swojemu bramkarzowi. Legia mimo że raczej dominowała miała również furę szczęścia, bowiem najpierw gol po spalonym Niko, a potem Hlousek znokautował Mazaka (w polu karnym), który dostał w „mazak”. Oberwał tak mocno, że jego oko było opuchnięte jak po walce bokserskiej a nie meczu piłki nożnej. 2:0

Podobne teksty

Komentarze

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Dodaj komentarz!
Wprowadź imię

Artykuły

Artykuły ze strony www.johnnybet.com

SOCIAL MEDIA