Igrzyska Olimpijskie z 1980 obfitowały w największa ilość polskich medali na Olimpiadzie. To efekt bojkotu, do którego przyłączyły się takie mocarstwa jak USA, Niemcy, czy Kanada.
Biało-czerwoni zdobyli w Moskwie 32 medale. Najwyższe miejsce na olimpijskim podium zajęli Bronisław Malinowski (3000 m z przeszkodami), Władysław Kozakiewicz (skok o tyczce) i Jan Kowalczyk (jeździectwo).
Najsłynniejszym z tego grona zdaje się być Władysław Kozakiewicz, który w naturalny sposób wspominany jest przy okazji sukcesów Pawła Wojciechowskiego, czy Piotra Liska. Kozakiewicz zasłynął nie tylko z wygranej, ale i gestu, który pokazał w stronę gwiżdżących do niego Rosjan. Gest Kozakiewicza, bo tak to później nazwano stał się symbolem dla Polaków w okresie solidarnościowych strajków.
– Byłem tak wkurzony na kibiców, którzy gwizdali, że skoczyłbym może i sześć metrów. Wtedy walczyłem już tylko sam ze sobą, a mimo to kibice okazywali mi swoją wrogość. Dlaczego? Dlatego, że byłem z Polski. A dlatego, że byłem z Polski, to im tego “wała” pokazałem. – mówił sam zainteresowany.
Były lekkoatleta zauważa, że jego osiągnięcie nie było przypadkowe. – Już w 1973 roku zostałem najlepszym na świecie tyczkarzem, co pokazywały różne wyniki. Przez 10 lat byłem na szczycie – mówił w rozmowie z Polskim Radiem.
Kozakiewicz zdobył złoto dzięki próbie na 5,78, co było ówczesnym rekordem świata.
Co ciekawe, w tym samym konkursie srebrny medal wywalczył inny z Polaków – Tadeusz Ślusarski.
Zawody miały bardzo niesprawiedliwy charakter. Faworytem gospodarzy był Konstantin Wołkow, na którego próby otwierano i zamykaną główną bramę stadionu, aby zmienić kierunek wiatru. – Sowieci byli butni, chcieli, żeby zwycięstwo było po ich stronie bez względu na wszystko. A ja się im zawsze stawiałem. My Polacy mamy to chyba we krwi, że każdy może nas ograć, ale Rosjanin nie – mówił mistrz olimpijski w rozmowie z Wirtualną Polskę.
Warto odnotować, że władze rosyjskie do końca nie mogły pogodzić się z porażką sowich zawodników. Ambasador ZSRR zarządził nawet by odebrano medal Kozakiewiczowi. Mimo to mistrzem olimpijskim zostałby inny Polak, dlatego pewnie nie doszło do zmian w wynikach.