Legia Warszawa została surowo ukarana za zamieszki podczas meczu z Borussią Dortmund. UEFA postanowiła, zamknąć stadion przy Łazienkowskiej na najbliższy mecz domowy w piłkarskiej Lidze Mistrzów, czyli mecz z Realem Madryt, który odbędzie się 2 listopada, oprócz tego na stołeczny klub została też nałożona kara finansowa w wysokości 80 tys. euro. Klub zamierza odwołać się od tej decyzji.
Klub z Warszawy został tak dotkliwie ukarany za odpalanie rac, wrzucanie przedmiotów na boisko, niedostateczną organizacje a także za zachowania rasistowskie i to właśnie rzekome przyśpiewki o charakterze dyskryminacyjnym były głównym powodem dla którego UEFA zdecydowała się zamknąć stadion przy Łazienkowskiej.
Legia zapowiedziała już że zamierza odwołać się od decyzji UEFA – Decyzja ta nie ma ostatecznego charakteru. Wykorzystamy wszystkie środki odwoławcze przewidziane w regulaminie dyscyplinarnym UEFA. Wystąpimy o pełne, pisemne uzasadnienie. W zależności od treści tego uzasadnienia, nasz zespół prawników przystąpi do przygotowania odwołania. Złożymy wniosek o wysłuchanie naszej strony, więc nasi przedstawiciele udadzą się do siedziby UEFA, aby przedstawić naszą argumentację. Obecnie nie mamy pełnego uzasadnienia i możemy tylko spekulować, za co jest ta kara – powiedział doradca zarządu Seweryn Dmowski podczas czwartkowego spotkania z przedstawicielami mediów.
Teraz dla Legii pojawiło się światełko w tunelu ponieważ jak się okazuje UEFA umorzyła postępowanie w sprawie rzekomych rasistowskich przyśpiewek – Po kontakcie z UEFA mamy informację, że zarzuty dotyczący rasizmu/dyskryminacji zostały umorzone – napisał na twitterze Seweryn Dmowski, dyrektor Legii ds mediów i PR.
Zarzuty te pojawiły się ze względu na doniesienie organizacji FARE, która informowała, że na trybunach słychać była hasała “Jude, Jude BVB”. Klub szybko się jednak od tego odciął i ostateczny werdykt jest dla mistrza Polski przychylny.
Jednocześnie Dmowski zaznaczył, że dzięki takiej decyzji Legia ma nowe możliwości działań w postępowaniu apelacyjnym. – W ogólnie trudnej sytuacji jest to pozytywna informacja – zaznaczył. Wojskowi będą więc walczyć o to, żeby kibice mogli wejść na mecz z Realem.