Wojciech Szczęsny ze szczegółami opowiedział o chwilach grozy, jakie przeżył w meczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona. Polski bramkarz musiał opuścić boisko po tym, jak w pewnym momencie zaczął mieć problemy ze zbyt szybko bijącym sercem.
Problemy Szczęsnego w meczu ze Sportingiem
W ostatnim sezonie Juventus musiał sprostać wielu nieoczekiwanym wydarzeniom, które wpłynęły na postawę sportową drużyny. Z jednej strony nie udało się sięgnąć po mistrzostwo Włoch, a z drugiej w Lidze Europy „Stara Dama” odpadła w półfinale. W ćwierćfinale z kolei wysoko poprzeczkę zawiesił Sporting Lizbona.
Starcia z portugalskim zespołem nie wspomina dobrze Wojciech Szczęsny. W pierwszym spotkaniu polski bramkarz opuścił boisko tuż przed przerwą. Okazało się, że doskwierał mu nieoczekiwany problem z sercem. Ostatecznie nie stało się nic groźnego, ale przez chwilę można było mieć czarne myśli.
Wojciech Szczęsny opuścił boisko ze łzami w oczach, chwytając się za klatkę piersiową w 44. minucie spotkania Juventus vs Sporting.
Na szczęście natychmiastowe badania uspokoiły sytuację i niepokojące informacje. pic.twitter.com/Q00sVRug0Y
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) April 13, 2023
Szczęsny szczerze o incydencie
Po dłuższym czasie od tamtych wydarzeń Polak opowiedział o całym zajściu. – Był rzut rożny ze dwie minuty wcześniej, kiedy nie miałem jeszcze ataku paniki. Powiedziałem Arkowi: “Zawołaj mi doktora, bo jest mi coś z sercem”. Arek się na mnie spojrzał i oni w tym momencie wykonali rzut rożny. Trochę za późno. Potem minęły ze trzy, cztery minuty i piłka znowu wyszła na rzut rożny i już wtedy miałem zupełnie biało przed oczami – powiedział w rozmowie z Foot Truckiem.
Szczęsny przyznał, że jego koledzy z drużyny widzieli, że coś jest z nim nie tak. – Powiedziałem chyba Locatelliemu, że potrzebuję doktora. Mówił mi potem, że spojrzał na mnie i widział, że mam łzy w oczach. Już nawet nie pytał, tylko jak go zawołałem, od razu zawołał doktora, bo wiedział, że jest źle – kontynuował.
Polski bramkarz wyjaśnił, że sytuacja była bardzo poważna. – Myślałem, że umieram na boisku. Poczułem bardzo mocne bicie serca. Nie szybkie, nie czułem jakiejś arytmii, ale bardzo mocne bicie. To trwało parę minut – podsumował.
Luka Modrić zostaje w Realu Madryt. Nie skusiły go saudyjskie pieniądze